Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.

 

Na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu skazał Sąd Okręgowy w Warszawie Tomasza Arabskiego – szefa Kancelarii Premiera w rządzie Donalda Tuska. Skazał go ws. organizacji feralnego lotu do Smoleńska w kwietniu 2010 roku. Zdaniem sądu, w ogóle nie powinno być zgody na lot do Smoleńska z udziałem prezydenta na pokładzie. Jak pan przyjął to rozstrzygnięcie?

- Czekaliśmy długo na to rozstrzygnięcie, na ten wyrok. Wydaje się, że sam wyrok skazujący jest istotny. To sąd wprost wskazał, że ten lot w ogóle nie powinien dojść do skutku. Dla mnie, dla Polaków jest to ważne. To podkreślenie, że doszło do zaniedbań. Przecięto spekulacje i ten mit, wedle którego Kancelaria Prezydenta była organizatorem wylotu do Smoleńska. Sam wyrok jest symboliczny. Ważne jest to, że sąd wskazał winnego tej całej sytuacji. Konsekwencje tych zaniedbań są bardzo istotne. Pan Arabski nie poniósł konsekwencji z tytułu tego, do czego doszło, czyli śmierci całej delegacji. On poniósł konsekwencje z tytułu zaniedbań urzędniczych.

 

To przykład rzadkiej sytuacji. W sądzie skazany zostaje funkcjonariusz publiczny. Opinia publiczna otrzymuje przekaz, że funkcjonariusz publiczny może odpowiadać za swoje zaniechania.

- Ten aspekt też jest bardzo istotny. W Polsce rzadko ktokolwiek ponosi odpowiedzialność za błędne decyzje. To wskazuje na zmianę, która będzie – mam nadzieję – trwała w Polsce. Ciągle spotykam się niestety z sytuacjami, że osoby dopuszczające się zaniedbań nie są pociągane do odpowiedzialności. Często są awansowane. Przykładów jest masa. Dla mnie nie jest to tylko poziom centralny, ale też lokalny. W Proszowicach wiele osób dopuściło się zaniedbań w szpitalu powiatowym. Osoby za to odpowiedzialne nie poniosły żadnych konsekwencji. NIK, która miała przeprowadzić sprawdzenie szpitala, rakiem się wycofuje z tej decyzji. To skandaliczne. Krzysztof Kwiatkowski – szef NIK - powinien odejść dużo wcześniej.

 

Myśli pan, że wyrok dla Tomasza Arabskiego będzie memento dla innych urzędników? On był też ważnym politykiem PO. Zadziwiające było, że on swego czasu mówił, że instrukcji HEAD – dotyczącej transportu VIP-ów – nigdy nie czytał, chociaż ją podpisał.

- To pokazuje, że niektórzy obejmując funkcje, obejmują je nie z myślą, żeby działać zgodnie z literą prawa. Oni koncentrują się na splendorze funkcji. Tomasz Arabski poniósł konsekwencje formalno-prawne, karne. Poniesie też konsekwencje polityczne. Mam taką nadzieję, chociaż jego środowisko, gdy komentuje wyrok, wskazuje, że to działanie mające uderzyć w środowisko polityczne właśnie. Chodzi o to, że osoby, które zaniedbują swoje obowiązki, łamią prawo, powinny ponieść odpowiedzialność. Pewne reguły dotyczą wszystkich – zwykłych obywateli i osób na urzędach.

 

Trwa wizyta prezydenta RP w USA. Najważniejsze było to, co wydarzyło się w środę. Prezydenci wystąpili wspólnie przed Białym Domem. Mówili o zacieśnieniu współpracy na polu obronnym, że więcej żołnierzy amerykańskich będzie w Polsce i Polska zakupi samoloty bojowe F-35. Jak pan ocenia bilans tych ustaleń?

- Trzeba po raz kolejny mocno zaznaczyć, że taka wizyta w USA to wizyta, która jest wisienką na torcie. To moment mocnego wyartykułowania tego, co udało się uczynić w ostatnich latach. Aktywność Kancelarii Prezydenta, MSZ i premiera Mateusza Morawieckiego doprowadziły do efektu, który został ogłoszony wczoraj i przedwczoraj w trakcie spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Donaldem Trumpem. Te działania zmierzają do tego, żeby wzmocnić pozycję Polski na świecie, ale też wzmocnić pozycję Polski w naszej części Europy. Idea, która staje się ciałem, czyli Trójmorze, jest ideą, która jest wspierana także przez prezydenta Trumpa. To ta przestrzeń związana z polityką USA będzie dominować w najbliższych latach. Europa przez zaniechania polityków UE powoli jest spychana na peryferie. Starając się zagwarantować bezpieczeństwo we wszystkich wymiarach, musimy współpracować z USA. Czynimy to.

 

Nikt nie kwestionuje wzmacniania takiej współpracy. Pojawiają się jednak głosy krytyczne, czy nie robimy tego za zbyt duże pieniądze. Rzeczpospolita szacuje, że w najbliższych latach na amerykańskie uzbrojenie wydamy ponad 30 miliardów złotych. Te pieniądze trzeba wydać z myślą o bezpieczeństwie kolejnych pokoleń?

- Oczywiście. Warto tym, którzy wypisują takie dyrdymały zadać pytanie: lepiej kupować Caracale, które w 70% są uziemione i naprawiać sprzęt postsowiecki? To absurd. Jeśli mówimy o nowoczesnym uzbrojeniu, ono jest w tamtej części świata. USA są liderem technologii i produkcji. Laikom wydaje się ten okres oczekiwania kilku lat długi, ale to krótszy okres niż proponowany przez inne firmy. W jakim kierunku i z kim Polska powinna współpracować? Z tą przestrzenią, która ową myśl proponuje. To USA. To z jednej strony rachunek ekonomiczny, z drugiej zyskanie gwarancji bezpieczeństwa, za które trzeba płacić. Nieprzypadkowo w delegacji znalazł się Piotr Naimski. On rozmawiał ws. tego, co dla Polski jest ważne. To energetyka, czyli plany budowy elektrowni jądrowych.

 

Jeszcze plany kampanijne PiS. Dzisiaj ma być wyjazdowe posiedzenie klubu. Wiemy, że kampanią wyborczą PiS pokieruje były szef MSWiA Joachim Brudziński i premier Beata Szydło. To będzie równie intensywna kampania jak przed wyborami do PE?

- Uśmiecham się. Jest tak, że intensywna kampania trwa od momentu, gdy ja wszedłem do polityki. Kampania jest czymś permanentnym. Nie jest tak, że aktywność jest wymuszana kalendarzem wyborczym. Współczesność narzuca nowy styl. Jeśli chcemy wygrać, musimy być aktywni przez cały okres. Od otrzymania mandatu poselskiego do momentu kolejnych wyborów. To trwa. Nieprzypadkowo pan Brudziński jest szefem. Lepiej łączyć jego nazwisko z funkcją, którą sprawował niedawno. Był szefem komitetu wykonawczego PiS. On zna struktury PiS. Te osoby nie są przypadkowe.