500 złotych będzie przysługiwało na drugie i kolejne dziecko, niezależnie od dochodów rodziny. W przypadku pierwszego dziecka próg dochodowy wynosi 800 złotych na członka rodziny. "To jeden z elementów, który może spowodować poprawę demograficzną w Polsce" - mówiła posłanka Rusecka w porannej rozmowie Radia Kraków.

 


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Urszula Rusecką.

 

Wczoraj Beata Szydło nie chciała odpowiadać na pytania o program 500+. Padło pytanie na temat kryterium dochodowego. Ta propozycja byłaby dla pani do przyjęcia?

- Mówimy o kryterium dochodowym, które jest w programie?

 

Nowym. O tym, które proponuje Nowoczesna.

- Ja uważam, że to kryterium, które jest, czyli 800 złotych na pierwsze dziecko i 1200 jak jest niepełnosprawność w rodzinie, to są te kryteria, które my przyjmujemy. Ustawa trafia pod obrady Sejmu. Lada moment będzie pierwsze czytanie. Na pewno na komisji pochylimy się nad tą propozycją. Oczekujemy, że wszystkie ugrupowania włączą się w pracę nad ustawą. Jak chodzi o moje zdanie, to sadzę, że to bardzo dobry program wspierający rodziny. Musimy promować rodziny za to, że chcą mieć dzieci. Musimy je wspierać.

 

Wczoraj o tym apelu do opozycji o wspólne działanie mówiła premier Szydło. Jak pani tłumaczy tę sytuację, że politycy PiS nie chcą wprowadzenia dodatkowego kryterium dochodowego a marszałek Karczewski mówi, że bogaci nie powinni sięgać po te pieniądze. Co robić?

- Każdy ma prawo do swojego zdania. Prawo jest dla wszystkich. Każdy zdecyduje indywidualnie, czy sięgać po pieniądze czy nie. Ja sądzę, że to bardzo dobry program. Nie podchodźmy do tego jako do świadczenia socjalnego. Dajemy tu dowolność, jak środki będą wykorzystane. Część wykorzysta na wspieranie nauki, część na inne cele. Dajmy rodzinom dowolność.

 

Pani weźmie te pieniądze?

- Ja nie. Mam dorosłego syna, który ma 26 lat. Młodszy ma 16 lat i mi świadczenie nie przysługuje.

 

Czyli jest pani poza tym sporem moralnym. Tak sugerują przedstawiciele PiS.

- Skupmy się na programie pod takim kątem, że od 1989 roku jest to pierwszy taki program wspierający rodziny.

 

Premier Szydło mówi przede wszystkim o demografii. Dzięki tym pieniądzom będzie się rodzić więcej dzieci?

- To jeden z elementów, który może spowodować poprawę sytuacji demograficznej. W Londynie w polskich rodzinach rodzi się więcej dzieci. Premier Szydło wspomniała, że to pierwszy element systemu prorodzinnego. Żeby młodzież chciała zakładać rodziny, musi mieć pracę, mieszkanie, żłobki, przedszkola i wsparcie, które daje pewien poziom bezpieczeństwa. 500+ daje minimum tego bezpieczeństwa.

 

O tym mówią wszyscy, że to powinien być element dużego programu. Może to tylko lep na wyborców, jak mówi Paweł Kukiz?

- Nie. Opozycja patrzy inaczej na ten program. Trochę zazdroszczą, że tego nie wymyślili.

 

Będą konkurencyjne programy, jak słyszymy.

- Może będą. Ale PO i PSL przez 8 lat mieli możliwość wykazania się i stworzenia takiego programu. Jak chodzi o nowe ugrupowania, to oni tego nie mieli w swoim programie. Oni chcą pokazać, że też wspierają rodziny.

 

Co ze słynną dezaktywacją kobiet na rynku pracy?

- Nie wydaje mi się, żeby to się przekładało na dezaktywację. Jak w rodzinie jest trójka małych dzieci i matka zostanie z nimi, a ten okres jest najważniejszy, potem matka ma 500+ na żłobek i wraca do pracy, to nie sadzę, żeby ta wypłata spowodowała niechęć do pracy.

 

Pani się zgadza z minister Rafalską, która mówi, że kobiecie 2 lub 3-letnia przerwa w pracy by się przydała?

- Moje dzieci miały po 9 miesięcy, jak wróciłam do pracy. Z perspektywy uważam, że to był za krótki czas. Czas szybko leci. Nie oglądniemy się, jak dzieci będą dorosłe.

 

Czyli 2, 3 lata?

- Można poświęcić dzieciom czas.

 

Powrót do pracy będzie spokojny i łagodny?

- Wchodzimy w to, że program jest jednym z elementów polityki rodzinnej. Elastyczny czas zatrudnienia, praca dla młodych, być może powinny być też programy pozwalające wrócić młodym powrót do pracy.

 

W jaki sposób monitorować funkcjonowanie tego programu w dysfunkcyjnych rodzinach? To będzie problem.

- Nie wymyślimy nic nowego. Te rodziny są zidentyfikowane, są pod opieką. Mamy asystentów rodzin. Jak w tej rodzinie będą się działy niepokojące zjawiska, możemy przekwalifikować 500+ na formę rzeczową: opłacić obiady w szkole, wyposażyć dziecko. Ten margines rodzin dysfunkcyjnych będzie zawsze.

 

Paweł Kukiz pyta, czy nie lepiej zostawić te pieniądze zamiast zabierać a potem przez urzędnika oddawać? Może lepiej odpisać to 500 złotych i już?

- Jak rodzina nie ma dochodu, bo są na zasiłku, to nie mają z czego odpisać. Z którego dochodu? Nie mają go. Rodziny najuboższe nie mogły skorzystać z ulgi.

 

Te osoby mogłyby dostać w formie rzeczowej.

- Można dyskutować na temat różnych rozwiązań. Teraz mamy program 500+, który jest sztandarowy dla PiS. Zobaczmy, jak to zadziała. Środki są zabezpieczone. Trochę pracy przed samorządami.

 

Właśnie. Była pani burmistrzem Wieliczki. Samorządy się żalą, że to na nich zostało zepchnięte. Samorządy będą musiały zorganizować przekazanie tych pieniędzy i dostaną 2%. Pani by sobie poradziła z tym?
- Wierzę, że w samorządach pracują odpowiedzialne osoby. Z niejedną taką sytuacją miały do czynienia. Dadzą radę. Rozmawiałam z samorządowcami. Na pewno to będzie dla nich wyzwanie, ale są pomysły, jak zorganizować przyjmowanie wniosków. Taki wniosek rodzina będzie składała raz w roku. Teraz będzie 3 miesiące na złożenie wniosku. Jak rodzina złoży wniosek w czerwcu a program ruszy w kwietniu, to środki będą wypłacone wstecz. Podczas posiedzenia w lutym będzie praca nad przyjęciem ustawy, żeby ona mogła działać od kwietnia.