Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Rafałem Bochenkiem.

 

Dzisiaj drugie podejście do nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu dotyczącego pandemii. Dlaczego wczoraj w głosowaniu o odroczeniu posiedzenia nie wzięło udział 28 posłów Zjednoczonej Prawicy?

- Faktycznie wczoraj doszło do kuriozalnej sytuacji. Każdy z nas się nastawiał na pracę nad nowymi rozwiązaniami, ale opozycja złożyła wniosek o odroczenie i go przegłosowała. To stała taktyka. Każde posiedzenie zaczyna się od wniosków polityków PO, SLD, żeby posiedzenie przerwać, odroczyć. Dobrze, że to posiedzenie jest odroczone do dzisiaj. Niefortunnie część naszych posłów nie głosowała. Wynika to z tego, że te osoby pracują w ministerstwach. Posłów jest 460 w parlamencie. Jakby każdy podchodził odpowiedzialnie do swojej funkcji i wiedział jak pilne są te rozwiązania, wiedziałby, że tu nie wolno zwlekać. Ręce do pracy są potrzebne, wsparcie finansowe medyków pracujących ponad siły także. Oni pracują ponad siły od miesięcy kosztem swoich rodzin. Te rozwiązania są oczekiwane przez środowisko medyczne. Jest konieczność zmiany niektórych zapisów ustawy. To jasne. To jednak domena komisji, które pracują nad ustawami. Wiele razy projekt ustawy jest modyfikowany w komisjach.

 

Posiedzenie Sejmu zostało przesunięte o 24 godziny. Tak czy inaczej, Senat ma się zająć ustawą dopiero w poniedziałek

- Każda propozycja jest ważna. Nie można zwlekać. Senat powinien szybko przystąpić do pracy.

 

Opozycja podkreśla, że ustawa ma 45 stron, więc trzeba czasu na zapoznanie się z dokumentem. Swoje zastrzeżenia zgłaszała też Okręgowa Izba Lekarska.

- Tak. Znamy zastrzeżenia. To był oficjalny komunikat Naczelnej Izby Lekarskiej. O takie propozycje chodzi. Odwlekając posiedzenie o kolejne dni, praca się nie posuwa. Ubolewam nad tym. Te rozwiązania powinny być możliwie szybko uchwalone. Przyjmiemy je dzisiaj lub jutro, ale Senat zapowiada, że będzie potrzebował namysłu. Minęło kilka miesięcy. Ze strony polityków PO i Lewicy nie słyszałem propozycji,ale podważanie rozwiązań wprowadzanych na wiosnę i w lecie. Jakbyśmy szli tokiem rozumowania opozycji, nie zajmowalibyśmy się wirusem, ale wyborami. PO i Lewica chciały wyborów prezydenckich jesienią. My mówiliśmy, że będzie wtedy druga fala wirusa i trzeba się będzie skupić na walce z zagrożeniem.

 

Taką ustawę można było przygotować we wrześniu, sierpniu, lipcu. Naczelna Izba Lekarska zwraca uwagę na taki zapis, że 200% wynagrodzenia dla lekarzy to będzie wynagrodzenie dla lekarzy powołanych przez wojewodę. Co z lekarzami, którzy z Covid walczą od miesięcy?

- Faktycznie powinny być rozwiązania dla wszystkich pracujących przy Covid. Nie tylko dla oddelegowanych przez wojewodę. To wyklucza wielu pracowników służby zdrowia, którzy zmagają się codziennie z wirusem. Wszystkie osoby pracujące przy Covidzie powinny mieć dodatek. Tutaj na pewno są pomysły. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało na komisji. Ten projekt, który wpłynął, jest wyjściowy. Ten sposób myślenia o zwiększeniu uprawnień osób do udzielania pomocy osobom chorych, czyli oddelegowanie studentów medycyny, doktorantów, rezydentów… To dodatkowe ręce do pracy. To zasadne. Tak samo podniesienie stawek dla pracowników służby zdrowia i innych służb, które niosą pomoc. Strażacy i wojsko będą tworzyli szpitale polowe. To projekt wyjściowy. Zobaczymy, jak on wyjdzie z komisji.

 

Czyli bierze pan pod uwagę poprawki do projektu? Z tego stanowiska Naczelnej Izby wynika też, że za dekady fatalnej polityki kadrowej w służbie zdrowia zapłacą teraz dzieci lekarzy. Z projektu wynika, że mogą być powołane karmiące matki. Ten przykład jest nieustannie przywoływany.

- To abstrakcja. Zostało to sprowadzone do absurdu. Dotychczas był przepis, który mówił o ograniczeniu możliwości powołania rodziców dzieci niepełnoletnich w sytuacji kryzysu. My znosimy ten zakaz, jeśli dwoje rodziców to lekarze. Chodzi o to, żebyśmy mogli jednego z nich powołać do pełnienia służby medycznej w sytuacji nadzwyczajnej. Ta ustawa ma charakter prewencyjny. To wybieg w przyszłość, jakby brakło rąk do pracy i łóżek. W Małopolsce są dostępne jeszcze łóżka dla osób chorych na Covid. Poziom zajęcia łóżek to około 70%, czyli 400-500 łóżek jest jeszcze dostępnych. Są wolne respiratory. Działania związane z uruchamianiem szpitali polowych i powoływaniem osób, tworzenie do tego podstaw prawnych, ma uprzedzić sytuację, że jesteśmy zblokowani. Wierzę, że jak będziemy się stosować do zaleceń rządu, w ciągu 2-3 tygodni będzie ustabilizowanie się drugiej fali wirusa. Potem będzie się to obniżało. Jednak trzeba się dostosować do maseczek, dezynfekcji, samoizolacji. Rząd sobie sam tego nie wymyślił. Jest sztab ludzi, którzy…

 

Rzecznik rządu mówi, że każdą opcję dotyczącą kolejnych obostrzeń należy brać pod uwagę. Co pan sądzi o godzinie policyjnej? Belgia to kolejny kraj, który ją wprowadza od północy do 5 rano.

- Nie wiem, czy w Polsce jest to konieczne. Kraków i Wieliczka są puste wieczorami. Nawet w weekend. Ludzie się stosują do zasad. Polacy to zdyscyplinowany naród. Za 2-3 tygodnie zobaczymy efekty.

 

W Belgii będzie obwiązywał jeszcze zakaz sprzedaży alkoholu po 20.00. W Polsce miał być zakaz w części sklepów po 19.00. Co z tym rozwiązaniem? Zostało zarzucone?

- Takie rozwiązania były wiosną w pierwszej fali. Samorządy przyjmowały takie rozwiązania. Zostawiłbym to w gestii samorządów. Nie uważam, że konieczne będą tak radykalne obostrzenia. Dbajmy o zdrowie i życie ludzi. Osoby potrzebujące pomocy muszą mieć dostęp do lekarza. Nie może być takich dylematów, z jakimi mieliśmy do czynienia we Francji czy we Włoszech wiosną. Pamiętajmy też, że ważna jest gospodarka. Trzeba wyważyć interesy. Są protesty osób prowadzących biznesy. Oni utrzymują siebie i pracowników. Trzeba monitorować co się dzieje, żeby nie było kolejnego lockdownu. To by było niekorzystne. Kraków, Małopolska już odczuły skutki koronawirusa z uwagi na mniejszą liczbę turystów. Nie można wywrócić firm do góry nogami. One od lat działały.

 

Lewica zgłasza postulat, żeby zawiesić naukę w szkołach na dwa tygodnie. Mówimy głównie o szkołach podstawowych. Chodzi o to, żeby przez dwa tygodnie wprowadzić model nauki zdalnej. Co pan o tym sądzi? Podstawówki pracują, ale w niektórych placówkach dyrektor zamyka szkołę w oparciu o przepisy BHP.

- To moje zdanie. Sugerowałem kolegom z rządu, żeby to wziąć pod uwagę. Uważam, że te klasy starsze w szkołach podstawowych od 4-8 mogą zostać wysłane na naukę zdalną. Młodsze dzieci mogłyby chodzić do szkoły. Wtedy szkoły by były mniej zaludnione. Można dzieci porozkładać, podzielić na grupy i zapanować nad transmisją wirusa. Są jednak eksperci. Zdaję się na nich. Moje zdanie jest takie.