Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

R. Ciepiela: "Kolejne zatrzymania to przykra sprawa"

- To mądre posunięcie pana Słomki Narożańskiego. Jeśli jest zagrożenie zwrotem całej kwoty to należy oddać to, co jest zagrożone. - tak na antenie Radia Kraków wicemarszałek Małopolski, Roman Ciepiela komentował inicjatywę władz Tarnowa dotyczącą oddania 16 milionów złotych na dofinansowanie łącznika auostradowego.

archiwum RK



Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicemarszałkiem Małopolski, Romanem Ciepielą.

Tarnów: Zdzisław M. w areszcie do 10 marca

Wczoraj doszło do zatrzymania dwóch kolejnych osób związanych z aferą korupcyjną w Tarnowie. Nie boi się pan o swoje miasto?

- Sprawa jest rozwojowa. To przykra wiadomość dla Tarnowa. Ciągle mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, ale ona się ciągle pogłębia. To nie jest dobra wiadomość.

Przeczytaj: U. Augustyn: "Tarnowską aferę trzeba wypalić żelazem"

Teraz władze Tarnowa wychodzą przed szereg i chcą zwrócić 16 milionów dofinansowania budowy tego łącznika. Jednocześnie wyciągają ręce do pana marszałka, po 16 milionów, żeby dał te pieniądze. Da pan?

- Osoby, które dzisiaj zarządzają miastem i nie są związane z aferą łącznikową, są odpowiedzialne za miasto. Próbują wybrnąć z tej sytuacji tak, żeby nie obciążać Tarnowa kosztami, które mogą wynikać z odsetek za niesłusznie pobrane fundusze europejskie. Nie dziwię się panu prezydentowi Słomce Narożańskiemu, że rozważa taką możliwość. To naturalna rzecz. Jeśli jakaś inwestycja jest obciążona nieprawidłowym wykonaniem, naruszono prawo, to taką dotację należy oddać. Mamy ponad 2000 różnych umów dotacyjnych w Małopolsce. Wiele osób oddawało pieniądze. To się zdarza i zdarzało wszędzie. Dotknęło to dzisiaj Tarnów. Władze są w niepewności czy dotacja może być ostatecznie rozliczona. Można czekać latami na zakończenie śledztwa, ale odsetki są naliczane od dnia pobrania. Konsekwencje mogą być bardzo duże. Nie dziwię się, że władze Tarnowa próbują wybrnąć z sytuacji i rozważają oddanie funduszy w takiej wysokości, w której one wynikają z wyliczonego zagrożenia. Prezydent mówi o kilkunastu milionach złotych. Jeśli faktycznie miasto oddałoby te pieniądze to po pierwsze nie będzie podstaw do naliczania odsetek a pieniądze można wykorzystać na inny cel.

Przeczytaj: 3 miesiące aresztu dla tarnowskiego urzędnika

Jak to jest? Ktoś oszukiwał, miasto traci miliony a dobry pan marszałek daje pieniądze, żeby nie szkodzić mieszkańcom. Przypadek nie jest budujący.

- Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. 100 tysięcy ludzi nie może cierpieć dlatego, że ktoś ewentualnie popełnił błąd. Nie można karać społeczeństwa. Jeśli fundusze europejskie mają być przeznaczone na rozwój, to miasto Tarnów powinno wykorzystać dostępne im 13 milionów euro jak najlepiej. W 2007 roku ówczesny zarząd województwa zdecydował, że Kraków, Tarnów i Nowy Sącz otrzymają wsparcie finansowe na rozwiązanie problemów komunikacyjnych. Kraków miał 16 milionów euro, Tarnów i Nowy Sącz po 13 milionów euro. Kraków rozwiązał problemy i rozliczył inwestycje. Powiat sądecki pracuje nad tym zadaniem. W Tarnowie wykonano cztery zadania, rozliczono 13 milionów euro, stąd ta kwota 53 miliony złotych. Jedna z tych inwestycji jest obciążona dochodzeniem. Gdyby to się potwierdziło, trzeba będzie zwrócić środki. Propozycja miasta jest taka, żeby wycofać wniosek o dofinansowanie w tej części inwestycji i oddać pieniądze do worka europejskiego. Tarnów ma inne inwestycje nieobciążone błędem, one są wykonywane przez innych wykonawców nie zamieszanych w aferę. Na przykład wielomilionowa inwestycja na ulicy Spokojnej. Robiła to firma Skanska, która się nie pojawia w aferze. Jeśli ta inwestycja była wykonana zgodnie z prawem to nie ma przeszkód, żeby część z tych 13 milionów euro była miastu wypłacona na wsparcie innej inwestycji.

Już skończonej?

- Tak. To jest możliwe. Również Kraków rozliczał takie inwestycje. To oczywiste, to się robi od lat. Fundusze europejskie mają wspomóc samorządy w wykonaniu inwestycji. To nie są promesy na wykonanie przyszłych inwestycji, ale wsparcie miasta na zrealizowanie rozwiązań komunikacyjnych zgodnych z polityką miast.

Nie jest tak, że Tarnów wychodzi przed szereg i już zwraca 16 milionów, bo w przyszłości mogłoby być niebezpieczeństwo zwrotu całości kwoty?

- Oczywiście. To jest mądre myślenie. Jeśli ma pan rusztowanie, które zaczyna się chwiać to nie czeka pan aż strop się ugnie, tylko pan stempluje i ratuje rusztowanie. Tak jest w Tarnowie. To mądre posunięcie pana Słomki Narożańskiego. Jeśli jest zagrożenie zwrotem całej kwoty to należy oddać to, co jest zagrożone. Po wczorajszych aresztowaniach jest to niemal pewne. Lepiej je dobrowolnie oddać i poprosić o dofinansowanie nieobciążonej inwestycji.

Będzie pan kandydował w wyborach na prezydenta Tarnowa?

- Wiele osób mnie o to pyta. Niektórzy nawet o to proszą. Tarnów stoi przed ogromnym wyzwaniem. Nigdy nie powiedziałem, że takiej roli się nie podejmę, ale swoją pracę na rzecz Małopolski wykonuje do końca kadencji, do grudnia 2014 roku. Trudno dzisiaj deklarować chęć startu jak odpowiadam za cały region. Czas na deklaracje przyjdzie wiosną. Nie uchylam się od odpowiedzialności, ale nie chcę być pierwszym, który składa deklarację. Nikt tego nie robi. Wszyscy czekają na stosowny moment.

Nie boi się pan? Teraz kandydat PO nie będzie miał łatwo w Tarnowie.

- Nie ma związku między PO a aresztowaniami. Proszę zauważyć, że prezydent Słomka Narożański, członek PO, stara się ratować miasto i nie ma żadnych powiązań z zarzutami. PO w tej sprawie jest jak żona Cezara. Nie ma żadnych podejrzeń, że ktoś z PO miał swój udział w tych nagannie ocenianych przez prokuraturę zachowaniach.

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię