Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Józefą Szczurek-Żelazko.

 

Jak ocenia pani trwałość Zjednoczonej Prawicy po tym, co wydarzyło się w Porozumieniu?

- Koalicja ma się dobrze. Pewne problemy ma Porozumienie, ale wierzymy, że te sprawy sobie uregulują i wszystko zakończy się dobrze. PiS się nie wtrąca w sprawy wewnętrzne koalicjantów. Wątpliwości będą wyjaśnione. Koalicja działa, działać będzie.

 

Czyli Porozumienie to dziś stabilny koalicjant?

- Mimo pewnych zawirowań – tak. Mamy różnice poglądów czasami, ale w strategicznych sprawach się zgadzamy. Wspólnie chcemy zmieniać Polskę.

 

Problemem we współpracy z Porozumieniem może się okazać podatek od reklam? Dzisiaj protestują media niepubliczne w ramach akcji „media bez wyboru”.

- Trudno powiedzieć, czy będzie to problem. To na razie tylko projekt. Będzie on analizowany. W ramach Zjednoczonej Prawicy będzie to omawiane. Nie sądzę, żeby to był powód, który może zagrozić trwałości koalicji. Dyskusje są potrzebne. To ważna zmiana. Takie dyskusje się toczą.

 

Porozumienie jednego stanowiska nie zaprezentowało w tej sprawie...

- Ja bym nie przesądzała. Zobaczymy. Rozmowy trwają. Do spięcia pewnie nie dojdzie. Wierzę, że będzie dobrze. Zjednoczona Prawica nie jest zagrożona.

 

Z drugiej strony jak realny wydaje się problem z blokowaniem tego, co zostało wynegocjowane na szczycie unijnym? To pytanie o ewentualne weto Solidarnej Polski.

- Ten budżet został wynegocjowany. Premier Morawiecki poświęcił dużo czasu na rozmowy. Budżet jest dobry dla Polaki. Wprowadzamy zielony ład, który będzie nakierowany na jakość powietrza, środowiska. Należy w tym zakresie działać. Wielu Polaków odczuwa drastycznie zanieczyszczenie środowiska. To powoduje choroby, zwiększoną śmiertelność. Są przewidziane mechanizmy, które pozwolą wykorzystać potencjał ludzki zaangażowany w produkcję energii. Jest plan transformacji, który ma na celu zagospodarowanie kapitału ludzkiego i przestawienie Polski na nowoczesne tory. One poprawią jakość powietrza. Co do zasady zgadzamy się z Solidarną Polską, że należy podejmować działania w kierunku poprawy jakości powietrza. Jest kwestia ścieżki dojścia. Trwają rozmowy z górnikami, innymi środowiskami. Przejdziemy dobrze przez ten trudny okres. Przyszłe pokolenia będą miały Polskę, która nie będzie groziła naszemu zdrowiu.

 

Do szczepień zgłosiła się mniej więcej połowa nauczycieli. Dziś ostatni dzień zapisów. Co pokazuje ta liczba? Chętnie nauczyciele zgłaszają się do szczepień, czy problemem pozostaje szczepionka AstraZeneca?

- Pamiętajmy, że od poniedziałku nauczyciele zgłaszają wolę. W ciągu 2 dni mamy ponad 200 tysięcy. Dzisiaj będą kolejne zgłoszenia. Nie boję się, że nauczyciele nie chcą się szczepić. Dla nich zdrowie własne i uczniów będzie najważniejsze. Szczepionka AstraZeneca jest dopuszczona w UE, jest na rynku krajowym. Jest szczepionką, która spełnia standardy bezpieczeństwa. Sam producent mówi, że w kategoriach wiekowych do 18 lat i powyżej 60 lat próbka osób badanych była znacznie mniejsza niż w pozostałych kategoriach wiekowych. Nie rekomenduje się zatem podawania jej tym kategoriom. Dla reszty jest bezpieczna, skuteczna. Nie musimy się obawiać.

 

Kiedy i po spełnieniu jakich warunków może zapaść decyzja o powrocie starszych roczników do szkół?

- Wczoraj minister Niedzielski przekazał informacje, które są nadzieją. Jeśli sytuacja obecna będzie stabilna, jest szansa, żeby pewne obostrzenia zmniejszyć. Teraz liczba dzienna zakażeń to około 5000. Wskaźnik reprodukcji jest w granicach 1. Te wskaźniki napawają optymizmem. Na pewno będzie to też zależało od naszej dyscypliny. Poluzowania zwiększają ryzyko transmisji wirusa. Miejmy nadzieję, że uwolnienia niektórych branż będą związane z przestrzeganiem restrykcji. Mam nadzieję, że uczniowie wrócą niebawem do szkół. Zależy rządowi, żeby dzieci z klas maturalnych i ósmoklasiści mogli wrócić, kontaktować się z nauczycielami, żeby dobrze ich przygotować do egzaminów. One determinują ich przyszłość. Ważne jest testowanie nauczycieli. Ono się odbywa. Ważne są szczepienia. Najpierw nauczyciele, którzy już pracują stacjonarnie. Potem będą szczepieni pozostali nauczyciele. Wiele zależy od nas.

 

Przypominała pani o piątku, kiedy wejdą w życie nowe zasady, które pozwolą na otwarcie hoteli, stacji narciarskich, teatrów i basenów. Minister zdrowia przestrzega jednak przed kolejnym zamykaniem. Dlaczego graniczną liczbą zakażeń ma być 10 tysięcy dziennie?

- Powyżej 10 tysięcy zakażeń zwiększa się w sposób wyraźny ilość osób wymagających hospitalizacji. Pamiętamy listopad, październik. Mieliśmy nawet ponad 20 tysięcy. Wiemy, co się działo w szpitalach, na SOR-ach. Karetki czekały, żeby przekazać pacjenta. Trzeba uniknąć tego. Potencjał łóżkowy w Polsce mamy duży, system szpitali działa. Teraz ilość pacjentów jest znacznie mniejsza. Dlatego takim warunkiem, który daje gwarancję wydolności systemu, jest mała ilość zakażeń. Powyżej 10 tysięcy dziennie możemy mieć problemy. Wskaźniki i odsetek pacjentów wymagających hospitalizacji i respiratora są już określone. Około 10% pacjentów wymaga hospitalizacji, ponad 5% respiratora. Trzeba ograniczać transmisję wirusa.

 

Dla przedsiębiorców to byłby dramat. Najpierw byli zamknięci, potem ponieśli koszty związane z ponownym otwieraniem i znowu by zostali zamknięci...

- Rząd podejmuje decyzje o odmrożeniu pewnych gałęzi z myślą, że ono będzie trwałe. Zaznacza jednak, że w dużej mierze przyszłość zależy od nas. Jeśli przedsiębiorcy będą pamiętali o restrykcjach, pilnowaniu dystansu, przyczynią się do tego, że będzie to można kontynuować. Rząd luzuje pewne obszary, ale mocno naciska na konieczność przestrzegania standardów. Przypomnę, że w wakacje było poluzowanie. Mieliśmy jesienią drugą falę. Musimy się racjonalnie zachowywać, przestrzegać wytycznych. Wtedy jest szansa, że nie będzie powrotu do zamrożeń, ale będziemy luzować kolejne obszary gospodarki.