Rzecznik rządu przekonuje, że to za mało czasu. Zdaniem posła Meysztowicza sprawę można załatwić w ciągu sekundy, wystarczy wciśnięcie klawisza print. "Premier Szydło nie chce wydrukować marcowego orzeczenia Trybunału. To podstawowy warunek kompromisu" - mówił poseł Meysztowicz w Radiu Kraków.

 


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Nowoczesnej, Jerzym Meysztowiczem.

 

Dziennik Rzeczpospolita dotarł do projektu opinii Komisji Europejskiej, która wskazuje, że demokracja w naszym kraju jest zagrożona. Do poniedziałku wiele się może jednak zdarzyć. Na co pan czeka?

- Ja nie mam złudzeń. Zapowiedzi rzecznika rządu wskazują, że w poniedziałek żadna decyzja nie zapadnie. Komentarz jest taki, że jest za mało czasu. To niezrozumiałe. Jednym z elementów wyprowadzenia kraju z kryzysu TK jest wciśniecie klawisza print. To wymaga kilku sekund. Pani premier może załatwić sprawę w sekundę. Jednak opiera się, nie chce podjąć decyzji o wydrukowaniu orzeczenia TK. To podstawowy warunek, żeby odblokować działania Trybunału.

 

Mówi pan, że szefowa rządu nie chce tego klawisza nacisnąć, ale ta sama Rzeczpospolita donosi o rozmowach premier Szydło z Fransem Timmermansem. Rozmowie, która miała dotyczyć stopniowego wprowadzania wybranych sędziów do TK i odejścia od wybierania sędziów w stosunku 2/3 głosów. To wygląda na deklarację dialogu.

- Tak, ale to deklaracje dotyczące tego co będzie się działo dalej. Wyrok nie został ogłoszony, więc trudno mówić o kompromisie, kiedy dotyczy to kompromisu politycznego. My mówimy o kompromisie, który nie ma miejsca, bo to kompromis wobec prawa. Nie ma takiego kompromisu. Prawo jest jednoznaczne. Od tego trzeba zacząć. To, że potem pani premier mówi, że byłaby skłonna działać na rzecz wyprostowania spraw związanych z wyborem sędziów... Nie zapominajmy, że mamy jednak 18 sędziów w tej chwili w TK. To rzeczy, które można robić stopniowo. Jesteśmy otwarci na wypracowanie takiego modelu, żeby doprowadzić do tego, żeby ci sędziowie mogli orzekać.

 

Słyszymy ze strony PiS, że we wtorkowym spotkaniu weźmie udział przedstawiciel PiS, choć nie będzie to premier Szydło. Jak byłby to Jarosław Kaczyński to co?

- Na pewno nie będzie to Jarosław Kaczyński czy premier Szydło. Pismo z kancelarii pani premier doszło do pana Kosiniaka-Kamysza. Pani premier nie weźmie udziału, ale będzie reprezentant PiS. To śmieszne. On będzie obserwatorem. Będzie miał akredytację dziennikarską? Jak ma tylko słuchać a nie będzie mógł zająć stanowiska to trudno mówić o dialogu. Ciężko wytłumaczyć jaką funkcję będzie pełnił obserwator na spotkaniu ws. TK.

 

Mówi pan, że nie ma złudzeń. Co po poniedziałku? Kto kogo przetrzyma?

- Nie można mówić kto kogo. Stanowisko KE jest jednoznaczne, stanowisko TK jednoznaczne, stanowisko autorytetów prawniczych jest jednoznaczne. Stanowisko samorządów jest jednoznaczne. Nie można walczyć z całym światem. Jest moment na zastanowienie i podjęcie decyzji, nawet jak ona jest traktowana jako kapitulacja. W stosunku do naprawy Polski nie ma kapitulacji. Walczymy o prawo i standardy. Nie ma przegranych i wygranych. Wygra społeczeństwo. Twierdzenie Jarosława Kaczyńskiego to zabawy. Tu nie ma co się dąsać. Musi być decyzja.

 

Za nami pierwsze czytanie ustawy antyterrorystycznej. Nowoczesna chce odrzucenia projektu. Nie zmieniają państwo zdania po tej bombie we Wrocławiu?

- Nie. Niedawno przyjęliśmy ustawy o prokuraturze i policji, które ograniczają swobody obywatelskie. To dopuszcza inwigilację. Te rozwiązania są wystarczające. W tej chwili przekonuje się opozycję, że powinniśmy to przyjąć, bo jest szczyt NATO i ŚDM. Mamy świadomość, że procedowanie tego teraz nie załatwia sprawy. Te rozwiązania nie zaczną działać przed tymi wydarzeniami. Ustawa zostanie na później. Nie chcemy zwiększać uprawnień służb do inwigilowania obywateli, do ingerowania w ich prywatność, do sprawdzania ich kontaktów. Tam jest też dostęp do bazy danych NFZ. Może być naruszona tajemnica lekarska. To rzeczy, nad którymi nie można zagłosować w kilka dni. Musimy się zastanowić. Uważamy, że nie ma potrzeby wprowadzania tej ustawy szybko, bo ona nie będzie mogła być wykorzystana przy tych imprezach. Są przecież zapewnienia rządu, że będzie bezpiecznie, wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Nie widzę uzasadnienia dlaczego musimy tak szybko przyjmować tę ustawę. Jedna rzecz, która jest tam do zaakceptowania to jest to, że po wprowadzenia 4 stopni zagrożenia terrorystycznego, te najbardziej restrykcyjne zapisy dotyczące inwigilacji i działań służb, są wprowadzane na 3 i 4 stopniu. To odwoływanie zgromadzeń na przykład. Nawet te podstawowe działania powinny być podejmowane również w wypadku podejmowania ryzyka, czyli na wyższym stopniu. Ta ustawa bez określenia stanu zagrożenia, wprowadza możliwości bardzo restrykcyjne. Można zatrzymać obywatela na 14 dni bez zgody sądu, można uzyskać dostęp do poczty czy blokować strony internetowe. To wzbudza kontrowersje. Jakby ta ustawa była pojedyncza... Mamy 3 – ustawę o policji, prokuraturze i terrorystyczną. Te wolności obywatelskie są bardzo ograniczone.

 

Może ten projekt do dalszych prac?

- Tak, ale w projekcie jest masa nieścisłości. On powinien wrócić do rządu i powinien być dopracowany. Dlaczego mamy pracować nad bublem? Ostatnio procedowaliśmy ustawę o zamówieniach publicznych i na komisji powstała nowa ustawa. Ona była tak źle przygotowana, ze przez 10 posiedzeń stworzyliśmy nową ustawę. Nie my jesteśmy odpowiedzialni za te ustawy jak to są przedłożenia rządowe.

 

Ucieszyła pana informacja, że północna obwodnica Krakowa trafi do programu budowy dróg krajowych i autostrad? Będzie finansowanie tej inwestycji.

- Wiele lat czekaliśmy na tę decyzję. Sytuacja, w której jesteśmy, gdzie premier, wicepremier i minister infrastruktury są z Małopolski to działania z kampanii zaczynają nabierać kształtu. Mogę się cieszyć. Przez lata Małopolska była traktowana po macoszemu.