Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jerzym Lackowskim, dyrektorem Studium Pedagogicznego UJ oraz byłym małopolskim kuratorem oświaty.

 

Spotkanie szefowej MEN i Elbanowskich. Jak pan ocenia ten model dochodzenia do rozwiązań w zakresie nauczania?

- Zawsze rozmowa może służyć wypracowaniu lepszego stanowiska, o ile spotykają się strony, które mają rożne zdania. Tutaj są podobne zdania. Chodzi o ostateczne ustalenie, jak wprowadzić to, co jest planowane i nie wydaje się kontrowersyjne. Będzie to najlogiczniejsze rozwiązanie tego galimatiasu z obniżeniem obowiązku szkolnego. Chodzi o przywrócenie go na 7 lat i wyposażenie rodziców w decyzyjność, czy dziecko może iść wcześniej do szkoły. To jest dobre rozwiązanie. Szkoły publiczne powinny być lepiej przygotowane. Jest jeszcze kwestia pracy z 6-latkami, obniżenia liczebności dzieci w klasie, co ma ogromne znaczenie, bo 25 maluchów w klasie to za dużo, a bywa i 27. Jakby te działania miały logiczny przebieg, to znaczna część rodziców za kilka lat będzie wysyłała 6-latki do szkoły. Unikniemy emocji. To była klasyczna sytuacja, kiedy wygenerowano konflikt na skutek uporczywego forsowania rozwiązania, które nie było do końca przemyślane. Powielano schematy myślowe. Nie zauważano, że Finowie, którzy mają najlepszy system edukacji w Europie, mają obowiązek szkolny ustawiony na wieku 7 lat, ale umożliwiają rodzicom podejmowanie decyzji.

 

Sprawa powrotu do 8-klasowej podstawówki. Nie jest za późno na taki krok? Po początkowej dyskusji gimnazja nie okrzepły? Są dobre szkoły.

- To różnie. Są też rożne szkoły podstawowe. Gimnazja okrzepły. Wiele z nich świetnie pracuje. Jest mi smutno. Jutro miało być ciekawe spotkanie odnośnie pomysłu dyrektorów najlepszych krakowskich szkół - liceum Witkowskiego i gimnazjum numer 2. Spotkanie zostało odwołane. Dyrektorzy nie wiedzą, co będzie. Takich pomysłów jest wiele. To trzeba uszanować. To problem. Te zmiany, które mamy w edukacji w Polsce, poza latami 90., kiedy wypracowano pewnego rodzaju konsensus, od jakiegoś czasu mamy sytuację, kiedy każdy chce robić wszystko od nowa. Trzeba spokoju. Przestrzegałbym przed pośpiechem w zmianach strukturalnych. Jest kilka innych spraw, które są poważniejsze. Taką sprawą jest kwestia pewnego rodzaju dewastacji wymagań. Wprowadzenie możliwości promowania ucznia z oceną niedostateczną, co zrobiła pani Hall, powinno zostać natychmiast cofnięte. Liczyłem, że to zrobi od razu nowa minister. To musi być zlikwidowane. Muszą być jasne wymagania. Brakuje mi tego, że w ostatnich latach jeszcze większej dewastacji podlegały przedmioty ścisłe. Mamy zinfantylizowane nauczanie przedmiotów przyrodniczych. Trudno to sobie wyobrazić.

 

Zmiana w podstawie programowej, więcej muzyki, nauka gry na flecie polskim i nauka filozofii zamiast etyki. Jak pan to ocenia?

- Dobry kurs filozofii w liceum by się przydał. To dziwna moda, że przeciwstawia się rozmaite nauki przeciw sobie. Etykę przeciwstawia się religii. Nauczanie to nie tylko szkoła. To kierowanie uczniem, żeby on nad sobą pracował. Do tego potrzeba przemyślenia, czy wszystkie miejsca, gdzie kształci się nauczycieli są dobrze wybrane. W Finlandii nauczycieli kształcić może tylko 8 uniwersytetów. U nas miejsca są rozmaite. Trzeba to uporządkować i wskazać najlepsze uniwersytety. Wtedy byłby wyższy poziom nauczycieli. U nas jest rzecz skandaliczna. Uprawnienia nauczycielskie do wielu obszarów można uzyskiwać przez kursy kwalifikacyjne. Te prowadzą jednostki poza systemem szkolnictwa wyższego. To rzecz tak skandaliczna, że to powinna być jedna z pierwszych decyzji ministra. Możemy o wielu rzeczach mówić, ale jak nie będziemy mieli dobrych nauczycieli, to wszystkie te próby reform zakończą się jak dotychczas. Będziemy w kręgu niemożności.

 

Muszę zapytać o mocniejszy akcent na nauczanie patriotyczne. Jak pan to rozumie?

- To kwestia delikatna. Rzeczywiście kształtowanie tożsamości narodowej i zakorzenienie w tradycji jest ważne. Człowiek zakorzeniony jest wolny. Trzeba pracy, ale trzeba działać roztropnie, żeby nic nie miało charakteru działania nakazowego. Musimy tak ukazać nasze dzieje, żeby uczniowie w naturalny sposób lgnęli do poznawania ich. Oni muszą chcieć być uczestnikami. Do tego potrzebni są uczący, żeby Polacy nie mieli kompleksów ani poczucia wyższości. Trzeba spokojnego rozmawiania o przeszłości. Nie mamy powodu się jej wstydzić. Pozbawiano nas wielokrotnie elit. Wyszliśmy z tego całkiem dobrze. Pytanie czy dalej będziemy potrafili budować taką Rzeczpospolitą, o które będziemy mogli kiedyś powiedzieć, że jest najjaśniejsza.