Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceminister rozwoju, Jadwigą Emilewicz.

 

Kilka dni temu rektor UJ mówił, że plan Morawieckiego bez udziału wyższych uczelni nie jest możliwy. Co ministerstwo rozwoju zaproponuje uczelniom? Takie spotkanie planowane jest na przyszły tydzień.

- Premier Morawiecki w Krakowie spotka się z przedsiębiorcami i światem akademickim. Problem, jaki mamy, jest taki, że te dwa światy za rzadko się widują. Faktycznie w programie odpowiedzialnego rozwoju innowacyjna gospodarka odmienia się we wszystkich 5 filarach. To uczelnie, ale nie tylko. Nauka to też instytuty badawcze. Zbliżenie z przedsiębiorcami jest tam nieco łatwiejsze. Musimy sobie postawić nowe zadania. One mają aktywizować przedsiębiorców, uchylić im drzwi do akademii, które dla nich często są zamknięte. To nie wyrzut, ale postulat. Ograniczenia leżą po dwóch stronach. Jedne są natury organizacyjnej. Mam nadzieję, że zmiany legislacyjne, które proponujemy we współpracy z ministerstwem nauki, czyli ustawa o wspieraniu innowacyjności, zreformuje zachęty podatkowe, a te spowodują, że przedsiębiorca, który ma zwyżki kapitałowe, zamiast inwestować w działkę, kupi mniejszą, ale też zatrudni zespół badawczy czy kupi nową technologię. Pakiet legislacyjny dotyczy także zmiany ustawy o szkolnictwie wyższym. Jak wiemy, dzisiaj konkurs został ogłoszony przez ministerstwo nauki.

 

Jaki wpływ na ostateczny kształt nowej ustawy będzie miało ministerstwo rozwoju? Nie można tworzyć takich silosów – ministerstwo rozwoju sobie, nauki sobie.

- Mam nadzieję, że już te silosy udaje nam się przekopywać. Jestem przewodniczącą zespołu międzyresortowego ds. innowacji. My się spotykamy. Jest tam ministerstwo zdrowia, nauki, edukacji czy rozwoju. Dopraszamy inne osoby. Naszym tematem jest na przykład czyste powietrze. Alarm Smogowy został włączony do pracy. Silosy pokonujemy. Ta ustawa będzie przedmiotem dyskusji tego zespołu. Postulaty, które do niej składamy, i nasze oczekiwania są zbieżne z tym, o czym mówi premier Gowin. Chodzi o wdrożeniowe doktoraty i habilitacje. Jak ktoś robi coś ciekawego w przemyśle, będzie mógł za to dostać tytuł naukowy.

 

Co z Nową Hutą?

- To ważne dla mnie od dawna. Doszliśmy do punktu, kiedy musimy wykonać pół kroku wstecz. Ambicje miejsko-regionalne i projekt są na tyle ambitne, że wyraźniejsza obecność skarbu państwa jest niezbędna. W rzeczach podstawowych, czyli rozmowach z ArcelorMittalem, potrzebny jest udział skarbu państwa. Rozmawiałam z premierem Morawieckim. Przyjedzie tu w przyszłym tygodniu, żeby Nowa Huta stała się jednym z elementów wpisanych w program odpowiedzialnego rozwoju. To przekleństwo i ogromna nadzieja. Nie możemy sobie z tym poradzić, ale nadzieja, bo w Europie ciężko znaleźć taką przestrzeń atrakcyjną inwestycyjnie w atrakcyjnym inwestycyjnie centrum, jakim jest Kraków. To jest w miarę nieźle skomunikowane. Trzeba dokonać rekultywacji tych terenów. To się dzieje na świecie. To jest do zrobienia, ale na tę tkankę lokalną warto patrzeć z lotu ptaka, także z perspektywy finansowania.

 

Poprzednia ekipa i wojewoda postawił sobie taki cel, żeby na gruntach przekazanych przez ArcelorMittal utworzyć coś na kształt strefy aktywności, gdzie spotykałby się biznes z nauką. To będzie kontynuowane?

- Wracając do początku, jak mówimy o innowacji, to musi się spotkać nauka z biznesem. Tę przestrzeń trzeba otworzyć na dialog, wyznaczyć cele i je realizować. Udział świata akademickiego jest niezbędny. Może uda nam się porozmawiać wcześniej z rektorami krakowskich uczelni. To o czym mówi się od lat, że impuls instytucji publicznych, który powinie tam być, jest niezbędny. Jak traktujemy to poważnie, jak drugie krakowskie płuco, musimy je dowartościować administracyjnie. Dlatego projekty umieszczenia tam dużego archiwum dla magazynów Muzeum Narodowego i nie tylko to jeden z pomysłów. Od tego może warto zacząć.

 

Pani pracowała niedaleko od tego miejsca. Jak pani sobie to wyobraża? Co tam by mogło powstać?

- Snujmy marzenia. Wyobrażamy sobie zaawansowaną technologicznie produkcję. Prowadzimy rozmowy z wieloma inwestorami. O czymś ciekawym powiemy. To jest miejsce, o którym też mówiliśmy w kontekście Małopolskiego Centrum Nauk. Nowa Huta jest idealna na tego typu placówkę. Mając taką placówkę edukacyjną, wokół której powstają rzeczy projektowe i wykonawcze, to ciekawy zalążek podnoszenia atrakcyjności inwestycyjnej tego miejsca. To dług, który musimy spłacić Nowej Hucie.

 

Wróćmy do innowacyjności. Skoro myślimy o innowacyjności, często wskazujemy na strefy ekonomiczne i na słynną branżę gier komputerowych, która się rozwija w Krakowie. Co dalej ze strefami ekonomicznymi? Ich żywotność została przedłużona do 2026 roku. Jaki nowy rząd będzie miał pomysł na strefy?

- Na pewno nie chcemy zmieniać reguł gry. Przewidywalność warunków dla inwestorów jest ważna. Wykraczamy poza horyzont decyzyjności, ale musimy planować. Ten horyzont dla dużej inwestycji to wcale nie jest odległy termin. My ten program i nową politykę opracowujemy. Powiem jedną rzecz. Cele i zadania stawiane strefom 20 lat temu się zmieniły. Dzisiaj miejsce pracy jest istotne, ale jak mówimy o strefach to mamy mocno obudowaną ścianę zachodnią. Tam inwestor i tak przyjdzie, czy tam będzie strefa czy nie. To i tak atrakcyjne miejsce ze względu na bliskość pogranicza. Mamy niedoinwestowanie wzdłuż ściany wschodniej. Geografia wymaga przemyślenia. Trzeba określić, co chcemy osiągnąć. Jeśli chcemy, żeby nasza gospodarka zmieniała się w kierunku nowoczesnej, to musimy stawiać wymagania tym, którzy dostają pomoc publiczną. Bycie w strefie to pomoc publiczna. Musimy stawiać wymagania. Zapraszamy, ale... Zapraszamy do otwierania B+R a jak nie to do opłacenia specjalnego podatku na badania i rozwój. Jak chcemy przyciągać inwestorów to patrzmy, żeby to nie była prosta montażownia, ale patrzmy na coś, co jest zaawansowane. Patrzmy na potencjał stworzenia miejsc pracy w otulinie. Jakie firmy mogą się pojawić w okolicy, które pozwolą nam wyjść z jednej z pułapek wskazanych w programie odpowiedzialnego rozwoju – pułapki średniego produktu i niskiego dochodu.

 

Czyli specjalne strefy po 2026 roku tak, ale na zmienionych zasadach?

- Nieco.

 

Małopolanie czują się zawiedzeni, że ministerstwo rozwoju nie przyznało ani jednemu miastu z Małopolski pieniędzy na rewitalizację. Co się stało?

- Faktycznie przyglądaliśmy się temu. Odpowiedzi komisji i kryteria są pod naszą lupą. Dyskutujemy. To konkurs a nie decyzje polityczne. Nie wszystkie środki zostały przydzielone w tym konkursie. Okienko nie jest zamknięte. Kraków jest niedaleko pod kreską. Możemy być spokojni. To co robimy, to przeglądamy kryteria, żeby zobaczyć czy były dobrze określone.

 

Czyli być może jeszcze będą dobre wiadomości?

- Myślę, że tak.