Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

 

Ile nowych łóżek covidowych zostanie przygotowanych w budynkach w dawnej dzielnicy Wesoła? To pytanie o wczorajsze ustalenia z wojewodą.

- Wczoraj była rozmowa na ten temat. Chodzi w ogóle o łóżka w Krakowie. Ich jest mało. Na Wesołą są dwie koncepcje. Budynek Czerwonej Chirurgii byłby włączony i dawny CUMRiK, czyli budynek naprzeciwko Opery.

 

Ile to nowych łóżek?

- W sumie 70-100 łóżek.

 

Czyli te możliwości to maksymalnie 100 łóżek w dawnej dzielnicy Wesoła?

- Mniej więcej. Będziemy kombinować z innymi łóżkami. Czekamy na decyzję ministra zdrowia, żeby przekazał jedno piętro skrzydła szpitala im. Żeromskiego. Tam by było około 50 łóżek. Wymaga to jednak lekkiego remontu. To zajmie z miesiąc czasu, ale się przyda.

 

Tam jest 70, doszłoby 50...

- Nie mówiłbym o konkretach. To zależy od tego, na ile to będzie możliwe.

 

Szpital Narutowicza też będzie poszerzał bazę?

- Ten szpital ma chyba 30 łóżek.

 

Będzie tam więcej?

- Trudno powiedzieć. To specyficzny szpital. To cały budynek szpitalny. W Żeromskim są pawilony, można wycinać pewne fragmenty.

 

To kwestia miesiąca przy szpitalu im. Żeromskiego. W dawnej dzielnicy Wesoła to kwestia ilu tygodni?

- Jak idzie o Czerwoną Chirurgię, to kwestia kilku dni.

 

Druga strona to personel medyczny. To nie jest pytanie do władz miasta, ale co z personelem?

- To najgorsza kwestia. Personelu więcej nie ma. Są propozycje, żeby lekarzy-rezydentów móc zatrudniać. Oni są już przeszkoleni. Może tak zwiększymy personel.

 

Jak na gospodarkę miasta wpłynie czerwona strefa? Wszystko wskazuje na to, że dzisiaj się dowiemy, iż od soboty Kraków będzie czerwoną strefą.

- Ona uderzy w miejsca, w które uderzała poprzednio. To kultura, transport, turystyka. Te branże będą w najgorszej sytuacji.

 

Coś się zmieni w funkcjonowaniu komunikacji zbiorowej? Tu są rygory. 50% miejsc zajętych, ewentualnie 30% wszystkich miejsc w tramwaju lub autobusie.

- Środki komunikacji miejskiej są dezynfekowane starannie i często. Nie ma żadnego potwierdzonego przypadku zakażeń przekazywanych przez komunikację. Proszę korzystać śmiało.

 

Komunikacja to drażliwy ostatnio temat. Zwiększy się ilość kursów? Mniej pasażerów wejdzie do pojazdów.

- Zobaczymy. Badamy na bieżąco, jak to wygląda i zmieniamy kursy. Sytuacja się rozwija.

 

Jak na życie i gospodarkę miasta wpłynąłby ewentualny stan wyjątkowy?

- Sądzę, że nie zostanie ogłoszony, ale to uderzy w te strefy. Jakby był lockdown, byłoby fatalnie.

 

Jak pan ocenia sytuację w krakowskich szkołach? Ile szkół apeluje do pana o przejście na tryb zdalny? Pamiętajmy jednak, że ostateczną decyzję podejmuje sanepid.

- Właśnie. Tu jest pewny brak spójność. Sanepid ma swoją politykę, my swoją. 1 października było 8 szkół z Covid, teraz jest ich 50. To nie są całe szkoły, ale pojedyncze klasy. Dyrektor powinien mieć władzę, żeby podejmować decyzję. Jak się mówi, że dyrektor, to inni mówią o przerzucaniu odpowiedzialności. Jednak dyrektor najlepiej zna sytuację.

 

O to apeluje też ZNP. Miasto mogłoby jakoś usprawnić komunikację między szkołą i sanepidem? Dyrektorzy skarżą się, że decyzje sanepidu są niejednoznaczne, czasem niezrozumiałe.

- Sanepid to instytucja państwowa. Mamy niewiele do powiedzenia. Zgadzam się jednak z tymi opiniami.

 

Nie ma zgody radnych na drastyczne podwyżki cen biletów. Chodzi głównie o bilet sieciowy, który obecnie kosztuje 69 złotych. Radni zapowiadają, że mogą się zgodzić na podwyżkę do około 80 złotych. Co by to oznaczało, jeśli taka stawka by została przegłosowana?

- To byłby kolejny brak wpływów na komunikację. To krótkowzroczne myślenie. Mówi się o działalności na rzecz mieszkańców. 96 złotych za bilet na wszystkie linie to 3.20 zł za dzień. Nie ma tańszego biletu. Obniżanie tego to populizm. Popatrzmy na inne miasta. One już teraz mają takie lub wyższe stawki. Nie przesadzajmy. Podkreślam zawsze, że komunikacja jest finansowana tak, że 51% płaci miasto, 49% mieszkaniec. Jeśli to zaburzymy i miasto będzie płaciło 65%, będzie to oznaczało albo zmniejszenie liczby kursów, albo ograniczenie długości kursów. Ewentualnie dołożenie pieniędzy z innych źródeł. Mamy obciąć ze szkół, inwestycji? To naczynia połączone.

 

Wszystko wskazuje na to, że podwyżka nie będzie tak duża, jak zaproponowały władze Krakowa. Co potem? Jakie cięcia pan planuje?

- Nie wiem. Zobaczymy, jak to zostanie uchwalone. 18 listopada będzie drugie czytanie i decyzja. Wtedy zobaczymy, o ile mniejsze będą dochody. Te wszystkie drobiazgi radnych będą musiały być jednak przycięte.

 

Jest możliwy taki model, że 10-12 złotych więcej płacą mieszkańcy płacący tutaj podatki, a odpowiednio więcej płacą ci, którzy podatków nie płacą?

- To możliwe, ale jak skontrolujemy to? Kontroler ma sprawdzać PIT? Czasem coś jest niemożliwe w realizacji.

 

96 złotych – nie myśli pan, że to odstraszy pasażerów komunikacji miejskiej?

- Nie. Jestem za takim rozwiązaniem.

 

Wybiera się pan do wicepremiera Sasina ws. huty ArcelorMittal. Co zaproponuje Kraków przedstawicielowi rządu?

- My robimy, co możemy. W tym tygodniu jeszcze lub na początku przyszłego ma być spotkanie urzędów pracy. Tu mamy możliwość działania ze związkami zawodowymi i spółkami. To około 650 osób, które będą poszkodowane. Huta mówi, że dla większości znajdzie miejsce zatrudnienia. Wygaszana jest tylko część surowcowa.

 

Na co pan liczy? Co może rząd zrobić ws. huty?

- Niewiele moim zdaniem. Przepraszam, że to powiem, ale to sami związkowcy wywalczyli, że to prywatne, a nie państwowe przedsiębiorstwo. Prywatny właściciel decyduje. Jest groźba strajku… W tej chwili nie ma takiej klasy robotniczej, której by się władza bała.

 

Jak na gospodarkę miasta wpłynie zamknięcie części surowcowej huty? Kraków to odczuje? Pytam o wpływy z PIT i CIT.

- Na pewno będą zmiany. To zależy od tego, czy te spółki około huty będą nadal działać. Jeśli tak, pewnie nie wpłynie. Będą płacili podatki. Jeśli zamkną działalność, będzie ubytek CIT. Kolejny. Działania rządu są takie, że bez przerwy coś nam ograniczają. Niektórzy mówią, że to dobrze, bo huta nie będzie smrodziła, ale to powierzchowne patrzenie na sprawę.

 

Co z ulicą Krakowską? Kto odpowie za opóźnienia? 1,5 miesiąca mamy czekać na odbiór Krakowskiej. Pytam głównie w kontekście ruchu samochodowego.

- Z ulicą Krakowską był problem od początku. Tam wyszły prace archeologiczne, które pokazały rzeczy, o które trzeba zadbać. Pani konserwator wstrzymała roboty i dobrze. Potem były sprawy związane z jedną z firm, która był podwykonawcą. Pracują, jak pracują. Nie zrobili tego najlepiej. Na razie nie będzie odbioru pewnych rzeczy.

 

Będą kary dla wykonawcy? O niedoróbkach mówili przedstawiciele ZDMK.

- Sądzę, że tak. Z umowy wynikają kary. To rozmowa między Zarządem Dróg i wykonawcą. Trzeba korzystać z zapisów umowy.

 

Jak się panu podoba nowa Krakowska?

- Sama ulica jest bardzo ładna. Tylko z uwagami.

 

Głównie ulica dla pieszych.

- Jak pan pamięta, swego czasu  była dyskusja, że wszystko się robi, ale nie patrzy się na pieszych i rowerzystów. Teraz się robi inaczej i jest hejt, że się nie patrzy na samochodziarzy. Nigdy się wszystkim nie dogodzi.