Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

 

Znowu doszło do ataku nożownika. Tym razem na byłego prezydenta Siedlec. Czym pan tłumaczy te ataki na samorządowców?

- Tu jednoznacznego tłumaczenia nie może być. My jesteśmy osobami, do których ludzie mają najwięcej pretensji, często niesłusznych. My i nasi urzędnicy wydają decyzje. Jeden jest z nich zadowolony, drugi nie. Jeden coś zyskuje, inny czuje się skrzywdzony. Jak pan popatrzy na media to wojna polsko-polska trwa. To jest podsycane. Ludzie się w to wpisują.

 

Dzisiaj osobista ochrona prezydentów i burmistrzów jest czymś powszechnym?

- Nie. Nie ma czegoś takiego. Ja nie mam i nie chcę mieć ochrony. Większość moich kolegów pewnie nie ma. Są pewne przepisy, które mówią komu przysługuje ochrona. Najważniejsi w państwie mają ochronę, nawet jak nie piastują stanowisk. Samorządowcy nie uchodzą za najważniejszych. Może i słusznie.

 

Aczkolwiek pewne zasady dotyczące bezpieczeństwa w magistracie się zmieniły.

- Tak. Ja miałem ochronę przez dwa dni, gdy dostałem ten list z łuską karabinową. To było w piątek. W niedzielę napastnik został złapany.

 

O 8:00 rozpoczęły się kolejne rozmowy nauczycielskich związkowców z rządem. Co powinni wiedzieć rodzice w Krakowie, jeśli dojdzie do strajku?

- Mogę zapewnić, że jeśli dojdzie do strajku, przebiegnie on bez zakłóceń dla dzieci. Dowóz do szkół będzie, posiłki w szkołach będą, opieka wychowawców też będzie. Nie zapewnię wszystkiego ws. egzaminów. Za to odpowiada Centralna Komisja Egzaminacyjna.

 

Czyli jeśli ktoś miał lekcje od 8:00 to normalnie pójdzie do szkoły?

- Zobaczymy jeszcze co dadzą te rozmowy. Dzisiaj muszą być finalizowane. Od 8 kwietnia ma być strajk. 5 dni wcześniej trzeba o nim powiedzieć. Jutro jest data ostateczna.

 

Rodzice znajdą kompleksową informację, co robić w te dni?

- Tak. Jesteśmy w kontakcie. Są grupy doradcze z dyrektorami, nauczycielami i rodzicami. Wszystko na stronach internetowych wydziału edukacji jest i będzie.

 

Czyli szkoły nie staną, uczniowie normalnie idą i będą pod opieką nauczycieli?

- Tak jest.

 

Niektóre samorządy deklarują, że w razie strajku zapłacą nauczycielom. Kraków też się na to zdecyduje?

- Jest ustawa, która mówi, że nie. Strajk nie jest płacony. Związki zawodowe mogą tworzyć specjalne fundusze strajkowe. Żyjemy w świecie magii. Rzuca się pewne kwestie bez sprawdzenia. Potem różnie to wychodzi. Są koncepcje, żeby z dodatków motywacyjnych płacić za strajk. To dziwne. Za to, że ktoś nie pracował płacimy z dodatku motywacyjnego. Zobaczymy jak to wygląda.

 

Czyli w Krakowie strajkujący nauczyciele pieniędzy nie dostaną?

- Nie mówię, że nie. Nie wiem czy dostaną.

 

Czyli na razie czekamy?

- Na razie czekamy. Zobaczymy czy będzie strajk. Prawnicy badają możliwości.

 

Nie wiadomo jaka jest podstawa prawna?

- Tak.

 

Jak to jest, że z jednej strony samorządy chcą płacić nauczycielom za strajk, ale z drugiej narzekają, że będą musiały dopłacić do Piątki PiS. Chodzi o PIT zerowy dla osób poniżej 26. roku życia.

- To nie jest tylko powyżej 26. roku życia. To z 18 na 17% zmniejszenie. To jeszcze kwestia kwoty wolnej od podatku. Wyliczyliśmy ze wskaźników z 2018 roku, że 200-230 milionów wpływu mniej będzie do miasta. Będzie o tyle mniej pieniędzy na inwestycje. To, że ktoś sobie robi kampanię oznacza, że nie będzie budowanych szkół, przedszkoli, nie będą odpowiednio remontowane drogi. To z czegoś wynika. Pieniądze nie spływają z nieba.

 

Z drugiej strony te pieniądze zostaną w kieszeniach młodych ludzi i pewnie trafią do gospodarki.

- To takie opowiadanie. Zostanie kilka złotych. O takich kwotach mówimy. W kumulacji daje to taki efekt. Ten człowiek mniej zapłaci PIT, ale nie będzie miał potem szkoły.

 

Zatem zapytam o kumulację. Drugi temat krakowski to nakładające się remonty. Nie można było inaczej? Zwężenie na ulicy Zakopiańskiej musiało zostać wprowadzone jednocześnie ze zwężeniem na ulicy Turowicza?

- Cały czas powtarzam. Fajnie się mówi. Dziennikarze mają zwyczaj pisania, że jest armagedon. Ci ludzie nie chcą dopuszczać wiadomości do siebie. Remonty są planowane tak, żeby nie zachodziły na siebie. Jest proces przetargowy. Jeden z remontów jest spóźniony o 9 miesięcy, drugi o 13 miesięcy. To się nałożyło. Ktoś się odwołuje, potem jest znowu cały proces. Jak wygra ktoś, to znowu jest odwołanie. To się ciągnie. To też odwołania mieszkańców od wszystkich decyzji. Kiedyś mówiono, że zaczynamy wtedy. Nie było przetargów. Teraz jest taki obowiązek i są takie konsekwencje.

 

Każdą inwestycję tak można wytłumaczyć? Niedawny remont torowiska Borek Fałęcki – Łagiewniki. Rok temu też był przeprowadzany taki remont. Po roku to samo.

- Wtedy się wydawało, że nie trzeba wszystkiego remontować. Teraz się okazało, że remont jest konieczny.

 

Przy okazji remontu ulicy Królewskiej miasto wprowadziło bezpłatną komunikację zastępczą. Dlaczego zatem w czasie kumulacji pozostałych remontów ceny biletów jednoprzejazdowych rosną?

- Ceny biletów rosną nie tylko ze względu na czas remontów, ale perspektywicznie. Te ceny biletów nie były podnoszone od wielu lat. To jedne z najtańszych w Polsce biletów. Nie róbmy afery, bo o 40 groszy bilet podrożał a inne staniały. Jak ktoś regularnie korzysta, ma bilet tańszy. Krakowska Karta Miejska też spowodowała, że ludzie mniej płacą za komunikację. Kupując bilety wieloliniowe jeszcze mniej płacą.

 

Co będzie jeśli wzrost cen biletów sieciowych dla osób z aglomeracji spowoduje, że więcej samochodów będzie wjeżdżało do Krakowa?

- Od jednego z najbliższych dni będziemy badać samochody wjeżdżające do Krakowa pod względem spalin jakie wydalają. Będą kary z tego powodu. Jak pan wie, sytuacja jest taka, że w zachodniej Europie są przepisy, które mówią, że pewne samochody można wyeliminować z ruchu. Samochody kopcące są sprzedawane do Polski. Tu nie ma takich przepisów. Uczuliliśmy już policję, kupiliśmy im przyrządy. Teraz będzie skaner, który pokaże z numerem samochodu, jakie wydala dymy.

 

Co z tą wiedzą dalej?

- Ta wiedza pójdzie w tym kierunku, że stacje diagnostyczne mogą nie podbić przedłużenia. Będziemy to zgłaszać. Zobaczymy jak stacje działają, czy one prawidłowo podbiły kartę pojazdu.

 

Miasto robiło badania dotyczące świadomości związanej z uchwałą antysmogową, która zacznie obowiązywać od 1 września. Wiemy co nas czeka?

- Aż jestem zaskoczony. Ponad 98% mieszkańców zna uchwałę smogową i wie o co chodzi. Ja bym miał jednak jedno zastrzeżenie. Badania są robione na próbie ponad 1000 osób. To wiarygodne, ale to metoda telefoniczna. W tym wypadku mam wątpliwość. Nie wiem, czy to dociera do osób, które nie mają telefonu. Oni są często w gorszej sytuacji. Mam na myśli starszych mieszkańców obrzeży Krakowa.

 

Czyli wyniki są zupełnie inne niż te prowadzone na terenie województwa. Małopolanie niezbyt byli świadomi obowiązywania małopolskiej uchwały antysmogowej. Krakowianie wiedzą?

- Tak.

 

Kraków uwolni latarnie od reklamy wybiorczej? Jest taki pomysł.

- Ten pomysł jest odkąd pamiętam. Chodzi o te dykty z wizerunkami kandydatów na radnych, które są na słupach. Potem nie ma kto tego zdejmować, bo komitety się rozwiązują. To sensowne rozwiązanie. To szpeci miasto. Skoro dbamy o miasto to z tym też powinniśmy się pożegnać.

 

Czyli będzie próba wprowadzenia takich uchwały przed wyborami europejskimi?

- Tak, ale wątpię, czy to się powiedzie.