Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Jackiem Krupą.

 

Nowe władze lotniska w Balicach chcą wybudować nowy pas startowy. Okoliczni mieszkańcy już zapowiadają protesty. Nowy pas to konieczność?

- Oczywiście. On musi powstać. Ten pas jest za krótki. Jego stan techniczny też nie jest najlepszy. On jest bezpieczny, ale wymaga pielęgnacji. Jego długość nie pozwala na lądowanie samolotów szerokokadłubowych. Rozwój lotniska jest przez to ograniczony. Przypomnę, że aktualnie budowana infrastruktura wokół lotniska pozwala przyjąć ruch na poziomie 8,5 miliona pasażerów. Warunkiem jest jednak nowy pas.

 

Nie skończy się lawiną odszkodowań? Władze lotniska zapowiadają konsultacje, ale najpierw będzie decyzja.

- Projektując taką inwestycję trzeba się liczyć z odszkodowaniami dla ludzi, którzy ponoszą niemałe koszty. Chodzi o hałas. Mam nadzieję, że nowe władze biorą w swoim planowaniu te koszty.

 

Jednak trzeba będzie zapłacić?

- Na pewno. Dla większości lotnisk takie koszty są. To nie jest nic niespodziewanego. To problem, ale trzeba się dogadać i zrobić strefy. Pewnie bez tego się nie obejdzie.

 

Koleje Małopolskie byłyby zainteresowane tymi słynnymi podciągami PKP Intercity, które stoją w krzakach?

- My swoje zainteresowanie możemy wyrazić jak będzie wstępna oferta, poznamy stan techniczny i jakość tych pociągów. 10 lat jak na pociąg to nie jest dużo. Nowoczesne pociągi działają od 30-35 lat. Te pociągi, które my kupujemy, są jednak bardziej nowoczesne i spełniają wszystkie standardy. Czy bylibyśmy zainteresowani? Musimy mieć więcej informacji na temat ich jakości. Nie wchodzi też w grę kupowanie. Nie chodzi tylko o Małopolskę. Te pociągi zostały kupione za pieniądze publiczne. Dlaczego znowu mamy za nie płacić? Jak stoją w krzakach to trzeba je wykorzystać i przekazać innemu przewoźnikowi, jak tylko będzie tym zainteresowany. Nie każdy ma pieniądze. W każdy pociąg trzeba włożyć 5-6 milionów, żeby go doprowadzić do stanu używalności. To było kupione za pieniądze publiczne. Nie ma sensu po raz drugi płacić. Lepiej, żeby one były oddane, wyremontowane i jeździły.

 

Wczoraj minister Adamczyk mówił, że PKP wyremontuje i na sprzedaż. Może to by była stawka symboliczna?

- Czekamy na ofertę.

 

Przy planowaniu rozwoju kolei aglomeracyjnej takie pociągi byłyby dobrym środkiem transportu?

- Tak. To pociągi kompletne. One mają po 200 miejsc. My kupujemy po 200-250 miejsc. Wiemy jednak, że komfort podróżowania tam jest niższy. 10 lat w technologii kolei to dużo. Jakby cena była bardzo atrakcyjna to to rozważymy, ale nie wcześniej niż pod koniec przyszłego roku. Taki mamy terminarz finansowy. Czekamy na uruchomienie przez ministerstwo rozwoju programu operacyjnego infrastruktura i środowisko, gdzie będziemy się ubiegać o środki na zakup kolejnych pociągów. Kupujemy 13, chcemy kupić jeszcze 15. W ten sposób mielibyśmy skompletowany tabor. Taki wariant, w którym kupujemy pociągi mało używane, jest do rozważenia.

 

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska tnie programy. Nie będzie KAWKI, ograniczony będzie RYŚ. Zostaniemy z uchwałą o zakazie palenia paliwami stałymi w Krakowie jak Himilsbach z językiem angielskim?

- To złe wiadomości z NFOŚ. Cięcie środków na walkę z niską emisją to zła wiadomość dla nas. Oglądaliśmy ostatnio rankingi najgorszych miast w Europie. Małopolska króluje na złych pozycjach. Musimy z tym walczyć i do tego potrzebne są pieniądze. Mamy je w programie operacyjnym. To duże środki, ale program KAWKA i RYŚ miały duże znaczenia na wsiach. Tego nie będzie. Nie wiem dlaczego. Nie dostaliśmy z NFOŚ pieniędzy na program LIFE, który miał obsługiwać te programy.

 

Ale on ruszy?

- Tak. Paradoksalnie ta awantura wywołała dodatkowe zainteresowanie gmin i świadomość, że to jest ważne. Zamiast 31 gmin, mamy 58. Składamy ostateczną wersję projektu. Środki Komisji Europejskiej mamy od grudnia. Udało się uratować ten program. Szkoda, że państwo wycofało się z pomocy.

 

KAWKA to działania konkretne. LIFE to działania miękkie.

- Tak, ale niezbędne. Jak jesteśmy w Krakowie to fajnie się o tym rozmawia. W terenie nie ma zrozumienia u gospodarzy. Ich trzeba przekonać. Trzeba im pokazać audyty, że ich dom i piec niszczy zdrowie i jest nieekonomiczny. Może warto wziąć pieniądze, zmodernizować dom i palenisko. To zapewni bardziej komfortowe życie.

 

Małopolska ustanawia nową nagrodę, która będzie uhonorowaniem Jana Pawła II i osób zaangażowanych w dialog kulturowy i religijny. Kto wejdzie do kapituły?

- Na pewno w pierwszej kadencji będzie 2-3 przedstawicieli Małopolski. Zaprosiliśmy do kapituły kardynała Dziwisza. 8-9 osób to będą osoby z zewnątrz, w tym osoby o autorytecie międzynarodowym. Przygotowujemy to. Będziemy namawiać, żeby przez wysoką rangę tych ludzi, podnieść jej prestiż.

 

Komu dzisiaj by pan wręczył tę nagrodę?

- Powiem jakiego rodzaju ludzie mogą uzyskać nagrodę. Nie chcę, żeby to była nagroda kościelna. To nagroda Małopolski. Chodzi o dialog międzyreligijny i społeczny. Dla mnie taką osobą jest Dalajlama. Takich osób jest jednak masa, także w Polsce. Kapituła zdecyduje. Kandydaturę może zgłosić każdy. Dalajlamę pewnie zaprosimy do kapituły, więc pewnie nagrody nie dostanie. To jest ta ranga ludzi, którzy nagrodę powinni przyznawać.

 

Małopolscy samorządowcy upamiętnili pierwszego marszałka Marka Nawarę. Beata Szydło zanim została panią premier często wskazywała Marka Nawarę jako osobę, która była ponad podziałami, dla której liczył się region. To jest ta najważniejsza scheda?

- Najważniejsza scheda to sposób myślenia Marka. Znałem go od roku 1990. Byliśmy kolegami, razem budowaliśmy podwaliny samorządu gminnego. On był wójtem Zielonek, ja burmistrzem Skawiny. On wyrósł na lidera, bo miał perspektywiczny sposób myślenia. On myślał o przyszłości za parę lat. Był wielkim społecznikiem. To był jeden z najważniejszych współtwórców samorządu terytorialnego w Polsce. Współtwórców i praktyków. To ważne.

 

Na koniec pytanie od słuchacza. Kiedy ruszy budowa Urzędu Marszałkowskiego przy Alei Pokoju i po co urzędowi taki pałac?

- Po co? My ponosimy olbrzymie koszt najmu pomieszczeń. W tej chwili urząd znajduje się w 6 miejscach w Krakowie. Z naszych analiz wynika, że budowanie nowego urzędu w jednym miejscu, poza korzyścią organizacyjną, obniży koszty o 30%. To główna przesłanka. Chcemy, żeby administracja była tańsza niż teraz. Kiedy ruszymy? Trwają ostatnie prace przygotowawcze. Chcemy ruszyć na początku przyszłego roku.