Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.

 

Ustawa o wyborach prezydenckich przyjęta. Dotychczasowi kandydaci zostaną uznani po ponownym zgłoszeniu. PO będzie chciało wymienić kandydatkę?

- Ustawa została przyjęta przez Sejm, wędruje do Senatu. Wszystkie frakcje mają dzisiaj spotkanie. Szkoda, że nie wczoraj, kiedy w kilka godzin uchwaliliśmy nowe przepisy na mocy specustawy. Nie na mocy kodeksu wyborczego, żeby to było rozsądnie uzgodnione. To jak chcemy wziąć udział w ważnym meczu. Urząd prezydenta istotnie wpływa na bieg zdarzeń i życie Polaków. Ten wyścig o najważniejszy urząd jest kreowany tylko przez jedną stronę w tych wyborach. Wiemy, że jak w sporcie. Arbiter…

 

Ucieka pan od tematu. PO będzie chciała zmienić kandydatkę?

- Zaraz odpowiem. Chcę powiedzieć, że nie może być tak, żeby bez arbitra, czyli PKW, to robić. Dzisiaj pana Sasina, który chciał robić to Pocztą Polską, zamienia się na Marszałka Sejmu. Ta zmiana zostawia mu dowolność decyzji. Decyzja zostanie podjęta przez pana Kaczyńskiego. Pani marszałek będzie faworyzowała jedną stronę. To niepotrzebne w tak trudnej sytuacji, którą mamy dzisiaj. Jeśli chodzi o sytuację, one się zmieniają. Mamy nowe otwarcie. Nie wiemy, jak to będzie wyglądać. Jeśli jakikolwiek nowy kandydat będzie miał 3 dni na zebranie 100 tysięcy podpisów... Nie można ich zbierać w sposób tak otwarty jak zwykle. To będzie fasadowe otwarcie wyborów.

 

Są rozmowy w PO na temat zmiany kandydata?

- Zaraz powiem. Dlatego trudno dziś podjąć decyzję przez każdą formację, czy iść ze starym kandydatem, który podpisów nie musi zbierać, czy szukać kogoś nowego. U nas rozważane są wszystkie warianty. Nie ma tu tajemnicy. Nie wolno nie docenić tego, co w ostatnim czasie zrobiła Małgorzata Kidawa-Błońska. Ona mówiła, że trzeba walczyć o zdrowie Polaków, o gospodarkę, która ucierpi na epidemii.

 

Jeśli wygra scenariusz zmiany kandydata, kto mógłby zastąpić Małgorzatę Kidawę-Błońską?

- Nie chcę gdybać. Formacja nasza nie składa się z kilku osób, gdzie drapiemy się po głowie. Ja nie wykluczam startu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ktoś powie o Donaldzie Tusku. Nie wiem, czy to możliwe. Sytuacja musiałaby być bardzo dynamiczna. Na pewno wiele osób by mogło wystartować. Jest Radosław Sikorski, marszałek Grodzki, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Te osoby są wymieniane powszechnie. Poczekajmy jednak na przepisy. Trzeba je poznać, żeby podjąć decyzję, która pozwoli zmienić złego prezydenta.

 

Najpierw Senat. Jakiego trybu pracy pan się spodziewa? To znowu będzie 30 dni?

- Wszystko zależy od tego, czy wróci zaufanie. Dziś jest to spotkanie. Będą wszystkie partie opozycyjne i PiS. Wiemy, że na samym końcu Nowogrodzka podejmuje decyzje. Ona sobie zostawi najlepszy wariant. Nawet jak ustalimy, że Senat dziś przyjmie jakąś poprawkę i my jutro zamkniemy kwestie wyborcze w Sejmie, możemy zostać oszukani. W sobotę po 3 dniach porozumienia Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem, Jarosław Kaczyński zastanawiał się nad zmianami tej decyzji. Z tymi osobami nie ma honorowych ustaleń. W Polsce jest wielki brak zaufania. To problem całej klasy politycznej.

 

Na którym etapie mogłaby nastąpić ta zmiana kandydata? Po całym procesie legislacyjnym?

- Tak. Tylko jak poznamy kalendarz i czas. Wtedy zarząd PO podejmie ostateczną decyzję. Myślę, że to będzie też decyzja samej kandydatki. Nie traktujmy jej źle. Ona sama musi podjąć decyzję.

 

Prawdopodobnie dzisiaj poznamy oficjalne zasady kolejnego etapu luzowania obostrzeń. Tymczasem wczoraj mieliśmy rekord zarażeń. Powinno to powstrzymać luzowanie? Pamiętamy, że większość tych zarażeń to Śląsk.

- To problem. Dramatyczna sytuacja jest na Śląsku. To będzie hamowało kolejne decyzje gospodarcze. To ciekawe. Rząd ma dane. My mamy dane ilościowe tylko. Widzimy, co jest na Śląsku. To związane jest z ogniskami wokół dużych zakładów pracy, zakładów górniczych. To kopalnie państwowe. Kogo PiS zatrudnił tam na stanowiskach decydentów? Oni sobie nie dali rady. Albo pewne dane dotyczące zachorowań w tych miejscach były skrywane. Ktoś wczoraj powiedział, że Śląsk może być polską Lombardią. Nie chcę tego. Śląsk jest blisko Małopolski, jest duże zaludnienie.

 

Luzowanie, ale bez Śląska? Mówi się o zakładach fryzjerskich, ogródkach restauracyjnych.

- Może tak trzeba zrobić. Jakaś forma dla ogródków działkowych i jordanowskich to jedno. Nie możemy cały czas chodzić i strzyc się samemu. Kolejne zawody muszą być uwalniane przy spełnieniu kryteriów.

 

Jest pan szefem sejmowej komisji kultury fizycznej, turystyki i sportu. Bon turystyczny uratuje choćby część branży w Krakowie i Małopolsce? To rozwiązanie przygotował pana dawny kolega z partii, dziś minister Andrzej Gut-Mostowy. 1000 złotych ma trafić do branży, nie będzie można tego przejeść. Można było coś zrobić lepiej, inaczej?

- Jestem na końcu tworzenia ustawy o czeku turystycznym. Dobrze, że rząd pokazuje bon. Fajnie jest rozmawiać ponad podziałami o ratowaniu tej branży, która pierwsza dostała cios od epidemii i ostatnia się podniesie. To ponad 700 tysięcy miejsc pracy. To sektor gospodarki wart ponad 40 miliardów. Warto to zrobić. My ten czek nieco inaczej zaprojektowaliśmy. W przyszłym tygodniu go odsłonię. Rząd pewnie też będzie gotowy na założenia tej ustawy. Konsultując z ekspertami branży, oni mówią jedno – pomagając szybko dwa razy, lepiej pomagasz. Trzeba się spieszyć, żeby turystyka nie ucierpiała jeszcze mocniej przez brak decyzji. Mówimy o pomocy 7-9 miliardów złotych. Mi wychodzi podobna kwota do rządu. Mechanizm musi być prosty, szybki do realizacji i bezpieczny, żeby tymi bonami nie tworzyć drugiego obiegu.

 

Czek turystyczny z podobnymi obostrzeniami? Będą mogły z niego skorzystać osoby zarabiające poniżej średniej krajowej, będące na umowie o pracę?

- Nie. Ja proponuję, żeby czek był powszechny dla Polaków. Mamy do czynienia z turystyką, która ma różne kategorie. Wszystkie te kategorie – hotele premium i kampingi – ucierpią. Każdy ma wybór wypoczynku. Nasz czek jest przypisany do każdej osoby, ale jest traktowany jako mechanizm wypoczynku rodzinnego. To może mieć znaczenie w okresie epidemii. Rodzina jest najbezpieczniejszą grupą. W przyszłym tygodniu będą szczegóły. Chcę, żeby moja komisja na ten temat obradowała pod koniec maja. Mam nadzieję, że uda się coś zrobić ponad podziałami. To byłby wielki sukces.