Platforma proponuje by program objął każde dziecko, niezależnie od dochodów rodziny. Sejm wczoraj zajął się programem 500+, który trafił do dalszych prac w komisji.

 


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Bogusławem Sonikiem.

 

Najpierw PO biła na alarm, że program 500+ rozsadzi budżet państwa. Wczoraj chciała dać jeszcze więcej. To licytacja na populizm?

- Życie się zmienia. Życie polityczne też. Bierzemy pod uwagę fakt, że obywatele wybrali taki program w wyborach, który gwarantuje im pewne świadczenia. Jest to pokłosie tego, co mówiła PO w czasie kampanii, że dzisiaj Polacy oczekują, że wezmą udział w tym sukcesie gospodarczym, który Polska przeżywa od lat. Wyciągnęliśmy wnioski i uznaliśmy, że skoro jest takie wsparcie to my gwarantujemy, że jak kiedyś zmienią się rządy to PO utrzyma świadczenie. Druga część naszego przekazu jest taka, że to świadczenie powinno obejmować wszystkie dzieci, także pierwsze.

 

Rozumiem, że innego wyjścia nie było. Do zeszłego tygodnia ten program był krytykowany przez PO. Dzisiaj wyjścia nie ma, trzeba zaproponować więcej?

- Dalej jest krytykowany. PiS nie dotrzymuje obietnicy. Program miął objąć każde dziecko. Małymi literkami było, że pierwsze dziecko będzie w zależności od dochodu. Przekaz był jednak jasny.

 

Szef Nowoczesnej mówi, że PO oderwała się od rzeczywistości. Może uczciwiej było zagłosować jak Nowoczesna, skoro tak długo się ten program krytykowało?

- Najlepiej jakby szef Nowoczesnej zajął się własnym programem. Nowoczesna traktuje to jako świadczenie socjalne i chce wprowadzić górny pułap. To nie tak. To jest środek do wspierania dzietności, stosowany w wielu krajach. We Francji to przyniosło duży sukces. Tam jest największy rozwój demograficzny. Nie będziemy głosowali jak Nowoczesna.

 

Powołał się pan na Francję i wzrost demograficzny, spowodowany także napływem osób spoza Europy.

- Nie. Ta dzietność rodzin z Maghrebu jest większa, ale to świadczenie przyniosło rezultat niezależnie od tego czy ktoś pochodzi z północnej Afryki.

 

Ten program przyniesie u nas podobny skutek jak we Francji?

- Jesteśmy w takiej sytuacji demograficznej, że trzeba stosować jak najszerszą politykę rodzinną. PO to robiła. Rosły nakłady na świadczenia prorodzinne, były też rozwiązania – rozkwitły przedszkola, świadczenia socjalne, 1000 złotych na matkę, darmowe podręczniki. To cała gama. Do 500+ powinny dojść świadczenia darmowe, żłobki czy stołówki.

 

Jest taka ocena, że skoro mówimy o demografii to musi zadziałać cały system.

- To jest pomyślane jako wstrząs, który ma uświadomić wszystkim, że mamy zmienić spadek demograficzny.

 

Wrócę do pytania. Co program 500+ przyniesie w wymiarze finansowym i społecznym?

- W wymiarze finansowym to większość rządząca musi dopiąć budżet, uszczelnić wypływ pieniędzy, żeby były środki na to, bez obciążania Polaków. To wyzwanie. Jak chodzi o sytuację społeczną to według mnie to spowoduje refleksję wśród młodych, że być może warto zdobyć się na rodzenie potomstwa, chociaż podkreślamy, że wadą programu jest to, że nie obejmuje 1 dziecka. Decyzja zapada wtedy po raz pierwszy.

 

Dzisiaj w Sejmie będzie projekt ruchu Kukiz'15 o zmianie konstytucji. Ten projekt umożliwiłby ponowny wybór sędziów TK i rozszerzenie składu do 18 sędziów. Przy odpowiedniej frekwencji taka zmiana jest do przegłosowania. Będzie pełna mobilizacja?

- Nie. To niemożliwe, żeby była większość do przegłosowania. Wszyscy będą na swoich miejscach i nie wyrazimy takiej zgody.

 

Ta decyzja o niedopuszczeniu do spotkania z Komisją Wenecką sędziów zaprzysiężonych w tej kadencji nie była błędem? Tak zdecydował szef TK.

- W pewnym sensie była błędem, ale nic by to nie zmieniła. Komisja jest bardzo dobrze poinformowana, zna legislację. Opinie, które padają są do siebie podobne. Nic by to nie zmieniło. Jak rozumiem prezes Rzepliński chciał uniknąć precedensu, który mógłby być wykorzystany do tego, że ci sędziowie powinni orzekać.

 

Jakiej opinii Komisji się pan spodziewa?

- Tutaj możemy być zaskoczeni. Jak idziemy do sądu, jest małżeństwo, które żyje w takim konflikcie, że nie może dojść do porozumienia to czasem jest tak, że wyrok nie zadowala nikogo. Myślę, że Komisja może łagodnie do tego podejść mówiąc, że należy wpłynąć na obie strony. Są jednak dobrze przygotowani prawnie i pokażą gdzie były naruszenia konstytucji i jak należy ich uniknąć. Będzie to na pewno próba pokazania, że jest możliwe rozwiązanie przy dobrej woli obu stron.

 

Był pan radnym wojewódzkim, zajmował się pan kulturą. Władze województwa nie przedłużyły kadencji szefa Teatru Słowackiego, Krzysztofa Orzechowskiego i będzie konkurs. Jak pan ocenia tę decyzję? To jest ocena dotychczasowej działalności teatru?

- Nie. Teatr był bardzo dobrze oceniany, dyrektor również. To już wiele lat minęło. Może trzeba dać szansę innym i młodym, którzy chcą się sprawdzić. Chwała i podziękowania dla Krzysztofa Orzechowskiego, ale kadencyjność powoduje, że nikt nie może się spodziewać przedłużenia kadencji. Poza tym Krzysztof Orzechowski może wystartować w tym konkursie.

 

To jak rozumiem nie była ocena tej sceny.

- Powiedziałem, że dobrze oceniam. To klasyczny repertuar, pokazujący jaką wartość ma teatr i słowo.