Wśród 200 gatunków pelargonii większość pochodzi z Afryki południowej i wschodniej, Australii i Turcji, natomiast karierę zrobiło, i nadal robi, kilka. Najbardziej popularne są pelargonie pasiaste (Pelargonium zonale) zwane również rabatowymi, pelargonie bluszczolistne (P. peltatum), pelargonie wielkokwiatowe (P. grandiflorum) zwane również angielskimi oraz grupa pelargonii aromatycznych, których liście zawierają olejki eteryczne, także używane w przemyśle perfumeryjnym. 

Pelargonie najlepiej rosną w specjalnych mieszankach podłożowych dla nich przeznaczonych, ale można także w warunkach domowych przygotować mieszankę na bazie gliniastej ziemi ogrodowej, torfu i piasku dla rozluźnienia. Po zakupie koniecznie trzeba je przesadzić do nowej ziemi i do większych pojemników, bo doniczki produkcyjne są dla nich zazwyczaj za ciasne. Warto również przypomnieć, że pojemniki dla pelargonii muszą mieć otwory w dnie, dla odpływu nadmiaru wody, przydaje się także warstwa drenażu. 

Wymagają bardzo dużo słońca i miejsca zacisznego, szczególnie bluszczolistne, których kruche pędy czasem łamie wiatr. Nie warto pelargonii sadzić w miejscach zacienionych, bo będą słabo kwitły. Zdarza się że w bardzo upalne dni liście pelargonii lekko matowieją i mogą żółknąć, ale to na szczęście nie hamuje kwitnienia. Warto wtedy dbać o odpowiednie podlewanie i nawożenie. Podlewać trzeba regularnie, dość intensywnie, ale korzystnie jest pozwolić ziemi lekko przeschnąć pomiędzy kolejnymi podlewaniami. Wybierając nawóz sprawdźmy czy zawiera dużą dawkę potasu, który stymuluje zawiązywanie pąków kwiatowych i zapewnia intensywne kwitnienie. Są oczywiście dostępne nawozy specjalnie przeznaczone dla pelargonii i takie też można stosować, nawet przy każdym podlewaniu. 

Na co dzień warto usuwać pelargoniom przekwitłe kwiatostany i ewentualnie żółknące liście, będą wtedy dekoracyjne aż do jesiennych przymrozków. Jeśli dysponujemy chłodnym (około 5 st C) i jasnym miejscem możemy próbować przechować je przez zimę. Trzeba wtedy skrócić ich pędy do około 1/3 wysokości i potem podlewać rzadko, tak tylko żeby całkiem nie wyschły. 

Jeśli nie zapewnimy odpowiednich warunków wzrostu może się zdarzyć, że pojawią się choroby i szkodniki. Najgroźniejsze z nich to szara pleśń (gdy rosną zbyt gęsto i nie usuwamy przekwitłych kwiatów), rdza pelargonii, zaraza bakteryjna i plamistości liści. Szkodniki które lubią pelargonie to mszyce, mączlik szklarniowy, przędziorki, wciornastek i jeśli rosną w gruncie to także ślimaki. Zwalczając je można używać zarówno metod ekologicznych jak i stosując specjalne preparaty chemiczne. Zawsze zgodnie z instrukcją na opakowaniu i z zachowaniem środków ostrożności.

 

 

Anna Łoś/Barbara Błaszczyk