"Jakobi i Leidental", sztuka giganta izraelskiego teatru Hanocha Levina, to właściwie tyleż klasyczna, co banalna historia trójkąta miłosnego - dwojga przyjaciół rywalizujących o względy tej samej kobiety. Temat teatralnie ograny wielokrotnie, a jednak zaciekawia. Bo Levin buduje swoją historię w niebanalny sposób, wykorzystując do tego cały arsenał teatralno-literackich środków: tworzy zróżnicowane pod względem charakterologicznym postaci, wprowadza zręczne, skrzące dowcipem, ironią, nieuciekające od dosadności dialogi i dodaje piosenki, swoisty komentarz w kabaretowo-musicalowym stylu.

Itamar Jakobi i Dawid Leidental to dwójka przyjaciół odgrywających od lat ten sam rytuał spotkań przy herbacie, grze w domino i werandowaniu na balkonie. To schematyczne, monotonne i nudne życie przerywa radykalnie w swe 40. urodziny Jakobi. Zerwanie z przeszłością - to zerwanie z dotychczasową przyjaźnią i otwarcie się na nowe spotkania, także na związek z przypadkowo poznaną kobietą.

Za Itamarem podąży jednak Leidental. Przeganiany, strofowany, upokarzany przez byłego przyjaciela będzie wtrącał się w jego nowe życie, będzie rywalizował o względy jego wybranki, przyjmie nawet rolę służącego w ich nowym domu. Zrobi wszystko, byle tylko nie pozostać samotnym, bo sztuka Levina to także, a może przede wszystkim opowieść o samotności, o poszukiwaniu sensu w życiu...

Samotności boi się także udająca artystkę Rut Szahasz, której związek z Jakobim jest właśnie od niej ucieczką zresztą nieudaną, podobnie jak nieudaną okazuje się próba poszukiwania przez Itamara nowego życia, a przez Dawida nowego emploi.

Na scenie Underground tarnowskiego teatru sztukę Levina wyreżyserowała Małgorzata Warsicka, niegdyś aktorka krakowskiego teatru KTO, obecnie studentka IV roku reżyserii krakowskiej PWST, debiutująca na scenie z zawodowymi aktorami , choć mająca za sobą udane reżyserskie przygody ze studentami szkół teatralnych. Kameralne sztuki Levina nie są materiałem na inscenizacyjne fajerwerki, ale by wydobyć z nich ukrytą wieloznaczność, także humor i groteskę, potrzebny jest zgrabny reżyserski pomysł i Warsicka taki pomysł na Levina znalazła. Aktorskie wyważone balansowanie między chłodnym dystansem wobec odgrywanych postaci a namiętnym zaangażowaniem w rolę, oszczędna scenografia i ciekawy muzyczny pomysł na wokalne partie tekstu - świetnie zrealizowany przez krakowskiego kompozytora Karola Nepelskiego - dają w efekcie interesujący spektakl o zawiłościach ludzkiej natury . Ten muzyczny pomysł to zastosowanie - wymagającej od aktorów niezłej rytmiczno-wokalnej sprawności - średniowiecznej techniki hoketowej polegającej na przerywaniu linii melodycznej przy pomocy pauz. W tym wypadku aktorzy śpiewają poszczególne wyrazy, nawet sylaby, na przemian z własnym przetworzonym elektronicznie nagraniem.

Sprawdziła się aktorsko jako pseudoartystka Rut Szachsz Matylda Baczyńska . Jej walka o miłość, uznanie, własny dom, choć przegrana, zaskakuje zróżnicowaniem środków aktorskiej ekspresji. Jest w jej roli i dystans, oziębłość, jest i egzaltacja.

David Leidental - w wykonaniu Jerzego Pala, jest naiwny, śmieszny, poczciwy, ale z interesującym tragikomicznym rysem wydobywającym wrażliwość zmagającej się ze swoją samotnością, brakiem akceptacji i strachem przed śmiercią, postaci.

W roli Itamara Jakobiego wystąpił debiutujący na tarnowskiej scenie Bartosz Woźny, związany wcześniej z Teatrem Współczesnym we Wrocławiu. Dojrzały aktorsko, znakomicie porusza się w materii dramatu Levina , przekonująco oddając postać szukającego z determinacją ucieczki do innego, wyrazistszego świata człowieka i jego powrót do odrzuconej, a ważnej i prawdziwej przyjaźni.

Sztuka Levina to może dosadna, ale bardzo prawdziwa opowieść o wciąż aktualnej nadziei na lepsze życie, na miłość, na przyjaźń, a w tarnowskim wydaniu to dodatkowo także ciekawa inscenizacyjno-aktorska opowieść.

Hanoch Levin "Jakobi I Leidental"
Reżyseria Małgorzata Warsicka
Scena Underground Teatru im. L. Solskiego w Tarnowie
Premiera 22 marca 2014

Jolanta Drużyńska