„Wstydliwa historia majtek dla prawie dorosłych”. Ilustracje: Marianna Sztyma. Tekst: Iwona Wierzba. Wydawnictwo Albus. 

Zdecydowanie najbardziej urokliwa z książek na liście. Jej główny atut to zachwycające ilustracje Marianny Sztymy, utrzymane w nieco staroświeckim, nawiązującym do lat 60. stylu. Sztyma, zachowując dyskrecję, nurkuje pod spodnie i spódnice stylowych pań i panów. Jej delikatna kreska wyczarowuje lekką pianę bieliźnianych koronek i falbanek, draperie pantalonów, surowe linie bielizny męskiej i tajemnicze wypukłości mieszków. Celnie reprodukuje kostium historyczny, bieliźnianą współczesność traktuje z lekkim przymrużeniem oka. Jestem przekonana, że pochwaliłby te rysunki sam Andy Warhol, wyśmienity ilustrator mody. Niewymownie piękna rzecz!  

„To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRL”. Aleksandra Boćkowska. Wydawnictwo Czarne. 

Ostatnie miesiące to na naszym rynku prawdziwy wysyp reportaży o polskiej modzie. Temat po prostu zrobił się modny. Całkiem nieźle wypada w tych publikacjach społeczne tło powstawania  mody, jej towarzyskie albo polityczne uwarunkowania i bardzo swoisty status. Gorzej autorki reportaży radzą sobie z analizą zjawiska na poziomie samego projektowania, obowiązujących estetyk, ich relacji z historią sztuki czy technologiami. Do tego potrzebny jest nie tylko solidny warsztat reportera, ale po prostu krytyczny warsztat pisania o modzie. A to już zupełnie inna para kaloszy. 

Aleksandra Boćkowska ma tę przewagę nad innymi polskimi reporterkami piszącymi o modzie, że modą się rzeczywiście interesuje i na niej zna. Co prawda nie pomija dyżurnego tematu z dziedziny mody w PRL, czyli Mody Polskiej i „nadwiślańskiej Coco Chanel” Jadwigi Grabowskiej, ale już pozostałe rozdziały książki przynoszą wiele nowych i kompetentnie opisanych zjawisk. To m.in. działalność takich projektantek jak Karolina Paroll czy Irena Gregori. To arcyciekawy rozdział o sukcesie Hofflandu, o kulturotwórczej roli pisma „Ty i ja”, i rozważania o „rynkowych” mechanizmach rządzących czołowymi firmami odzieżowymi w PRL. A do tego świetny materiał ilustracyjny, starannie i elegancko w książce opracowany. 

„Podręcznik stylu dla mężczyzn. Jak się ubierać, by dobrze wyglądać”, Redaktorzy Esquire, Wydawnictwo Literackie

Uwielbiam wszelkiego rodzaju poradniki. Sprawiają mi przyjemność głównie jako osobliwy gatunek literacki, choć raczej z nich nie korzystam. Podręczniki stylu dla pań zniechęcają mnie rygorystycznym tonem, często jednak nie mogę nie zachwycać się publikowanymi tam fotografiami kobiet i ich starannymi stylizacjami. Jestem także fanką coraz popularniejszych podręczników dla panów. Zdjęcia stylowych facetów to prawdziwe lekarstwo na wygląd polskiej ulicy (chyba, że wśród waszych znajomych na FB są tacy pisarze jak Wit Szostak lub Szymon Twardoch). Właśnie z powodu słabych zdjęć nie polecam rzeczowych, choć momentami nudnawych porad Krzysztofa Łoszewskiego, publikowanych przez wydawnictwo BOSZ. Bardzo lubię natomiast nieco oldskulowy podręcznik magazynu Esquire, łączący tradycyjną ilustrację ( instruktażowe plansze zawiązywania krawata przypominają trochę udzielanie pierwszej pomocy z podręcznika z czasów głębokiego PRL), z komunikatywnym tekstem i mnóstwem prostych fotografii. Prawdziwa męska elegancja zawsze ma w sobie coś konserwatywnego. Żadnych hipsterów, taniego snobizmu, epatowania markami. A i tak błyskawicznie zorientujemy się, że jeśli koszula, to tylko na miarę i oczywiście tylko w Neapolu. 

„100 lat mody” Cally Blackman, Wydawnictwo Arkady

Chwała Arkadom! Stołeczna oficyna od lat upowszechnia na polskim rynku zagraniczne kompendia, encyklopedie i podręczniki poświęcone modzie, kolekcjonowaniu i projektowaniu. Nie wszystkie warto polecić, do najciekawszych należy znakomite „100 lat mody”, brytyjskiej pisarki, badaczki, wykładowczyni legendarnego Central St. Martin College of Art&Design w Londynie. To pasjonująca, genialnie ilustrowana opowieść, jak zmieniał się styl w XX wieku, jak rozwijał się przemysł odzieżowy i kształtowała konsumpcja, jak ewoluowało znaczenie mody w społeczeństwie. Niech was nie zwiedzie eteryczna Audrey Hepburn na okładce. Wszyscy jesteśmy uzależnieni od mody, jak stwierdził kiedyś król dandysów Oskar Wilde.  

„Moda w przedwojennej Polsce”, Anna Sieradzka, wyd. PWM

Książka nie jest nowością, wydana została w 2013 roku, ale mam nadzieję, że uda się Wam wyszperać ostatnie egzemplarze na targowym stoisku. Prof. Sieradzka, kostiumolożka i historyczka sztuki z UW, to nasz naukowy wzorzec z Sevres pisania o historycznej modzie, wybitna znawczyni wszelkiego rodzaju peleryn, pelis, trenów i konfederatek. Akademicką erudycję Autorki wspomaga wyśmienita znajomość ikonograficznych źródeł, prywatnych kolekcji, muzealnych zbiorów. Jej najnowsza publikacja ilustrowana jest fotografiami przedwojennych celebrytów, ale także fotosami filmowymi, reklamami z epoki, przedwojennymi ilustracjami z magazynów. Nie jestem fanką nieco manierycznego projektu graficznego książki, ale erudycja Sieradzkiej na polskim rynku książki o modzie historycznej po prostu nie ma sobie równych. 

Moda i nowoczesność”, Roberto Salvadori, Zeszyty Literackie

Książka o nowoczesności o jej przemianach, w sztuce, architekturze i modzie. Szkoda, że taka krótka! Pełna nieoczywistych skojarzeń, erudycyjnych tropów. Od „modowych” wzmianek w „Eugeniuszu Onieginie” Puszkina, po autorskie pisma o modzie, redagowane przez wybitnych europejskich intelektualistów: poetę Stefana Mallarme, czy architekta Adolfa Loosa. Niewielki tomik składa się z kilkunastu krótkich teksów, refleksji prostych i wyszukanych jednocześnie. Salvadori, wykładowca na Wydziale Italianistyki UW, jest Florentczykiem z urodzenia. Modę, wyczucie stylu i konwencji ma we krwi. 

„Slow fashion. Modowa rewolucja”, Joanna Glogaza, wyd. Znak literanova

Książkę tę polecam na koniec jako formę modowej terapii, rodzaj antymodowego odwyku. Jeśli macie wrażenie, że kupujecie za dużo i niestety wciąż nie macie się w co ubrać, to znak, że najwyższy czas sięgnąć po publikację popularnej blogerki i przepracować swoje dotychczasowe nawyki. Brzmi poważnie, ale też Glogaza traktuje problem coraz częstszego uzależnienia od kupowania prawie jak jednostkę chorobową. Ma dobre pióro i starannie przygotowany plan wyprowadzenia nas z tego kryzysu. Czasem trochę razi nadmierną pewnością siebie i nieco nawiedzonym tonem, jak każdy nawrócony neofita (sama bowiem była uzależniona). Po lekturze na pewno krytyczniej spojrzycie na zawartość swojej szafy, dziesiątki niepotrzebnych tee-shirtów, czy nie noszone od lat spódnice. Do refleksji.