Nowy dyrektor – wraz z NDR Elbphilharmonie Orchester – przedstawił program koncertowy pokazujący przede wszystkim dwa światy, które mają dla niego znaczenie:  niemiecki i amerykański.  Niemiecki, co było zapewne ukłonem dla zespołu, który właśnie objął, a którego wcześniej przez lata był gościnnym dyrygentem; zaś amerykański z racji swojego pochodzenia. Bo ten ponad 50-letni artysta wychował się w Nowym Jorku, na Manhattanie i z muzyką związany był od początku życia, gdyż jego rodzice grali na skrzypcach w New York Philharmonic ( Michael Gilbert i Yoko Takebe). Otrzymał więc najlepsze z możliwych wykształcenie muzyczne (grał na skrzypcach), a swoją karierę dyrygencką zaczynał od asystentury w słynnej Cleveland Orchestra,  a potem już szefował Królewskim Filharmonikom w Sztokholmie,  Operze w Santa Fe, New York Philharmonic Orchestra.  Przez 11 lat był także pierwszym gościnnym dyrygentem NDR Elbphilharmonie Orchester by od tego sezonu zostać szefem tego zespołu.

Wieczór w Elbphilharmonie otworzyła I Symfonia c-moll Brahmsa, utwór który stanowi żelazny repertuar wszystkich orkiestr i dyrygentów. Gdy Brahms zaczął komponować tę symfonię miał niespełna 30 lat, ale gdy skończył – 45. To właśnie po prawykonaniu tego utworu współcześni krytycy zaczęli go porównywać do Beethovena i widzieć w nim genialnego twórcę.  Kolejne punkty programu inauguracji to:  "Frontispiece for Orchestra” Unsuk Chin, kompozytorki pochodzącej z Korei, mieszkającej w Berlinie, rocznik 1961, laureatki m.in. nagrody Filharmonii Nowojorskiej;  I Symfonia „Jeremiasz” z 1942 roku Bernsteina (solistką była pochodząca z Izraela mezzosopranistka Rinat Shaham , która w ostatniej chwili zastąpiła chorą Kelley O'Connor); „The Unanswered Question” z 1908 roku jeden ze słynniejszych utworów Charlesa Ivesa, najsławniejszego kompozytora amerykańskiego (tak na marginesie: Ives to niezwykły oryginał,  organista kościelny, grał w futbol amerykański w reprezentacji Yale, przez kilkadziesiąt lat prowadził własne przedsiębiorstwo ubezpieczeniowe, zdobył sławę m.in. wprowadzając ubezpieczenia związane ze spadkami i mało kto na początku wiedział, że jest także kompozytorem)  oraz utwór „Amériques” , którego twórcą jest Edgard Varèse ,amerykański kompozytor francuskiego pochodzenia, zmarły w 1965 roku.

Był to piękny program. Zabrzmiała muzyka, jaka w Polsce jest bardzo rzadko wykonywana.  Edgarda Varèse na nowo odkryłam po latach a słuchając Ivesa, przypomniałam sobie jak bardzo mnie fascynował w czasach studenckich. I muszę się przyznać, że ta fascynacja trwa. Zwłaszcza, gdy jego utwory wykonują świetni muzycy. A tu Alan Gilbert pokazał jak wiele niuansów potrafi wydobyć z orkiestryu i zachwycił mnie budowaniem napięć w muzyce. I do tego jeszcze to brzmienie zespołu, co słychać nawet w Internecie! To może być świetny sezon, jeżeli tak dalej pójdzie. A propozycji koncertowych wiele i to bardzo różnorodnych o czym można się przekonać odwiedzając stronę Elbphilharmonie.

Początkowo zamieszczony w Internecie materiał z koncertu był relacją całego wieczoru wraz z dwoma przerwami, podczas których kamera filmowała sufit. Przerwy trwały w sumie ponad 70 minut i aż żal, że wzorem transmisji z Metropolitan Opera w Nowym Jorku ten czas nie został  wykorzystany by promować Elbphilharmonie i jej artystów wśród internetowej publiczności. A byłoby czym wypełnić przerwy, bo i budynek fascynujący i artyści zacni. Może kiedyś się tego doczekamy, póki co telewizja arte wycięła z filmu przerwy, przez co koncert zamknął się w 123 minutach.

Otwarta w styczniu 2017 roku Elbphilharmonie w Hamburgu, to chyba obecnie najciekawsza estrada świata.  Wielkie zainteresowanie mediów i publiczności zawdzięcza swojej niezwykłej architekturze i skandalom związanym z tą inwestycją. Bo nie dość, że filharmonię tę budowano dziesięć lat, zamiast planowanych trzech, to jeszcze kosztowała ponad 10 razy więcej niż zawarto w kosztorysie (początkowo obiekt miał kosztować 76 mln euro, zaś  całkowity koszt budowy wyniósł 866 mln euro).  Prawie całą inwestycję sfinansowało miasto Hamburg, edynie niespełna 10 procent pokryli właściciele hotelu i apartamentów, które się w tym budynku znajdują, a także mieszkańcy miasta, którzy wpłacali wolne datki.

Filharmonia została wzniesiona w porcie, nad rzeką Łabą, w miejscu spichlerza pochodzącego z 1875, w którym przechowywano kawę, herbatę a później po wojnie, gdy odbudowano obiekt – kakao.  A tak dokładnie, to spichlerz został nadbudowany (pomysł  architekta Alexandra Gerarda i Jany Marko) wielkim szklanym namiotem (elewacja to ponad tysiąc szklanych zakrzywionych elementów), który może przywoływać na myśl ogromny statek płynący pod żaglami. Budynek, w którym mieści się obok sal koncertowych dużej i małej, m.in.  spa, hotel, sale konferencyjne, apartamenty, parking i wielki taras widokowy (ponad 4 tys. metrów kwadratowych) powstał w rewitalizowanej dzielnicy portowej i magazynowej, która dziś jest nowoczesną wizytówką miasta. Sala koncertowa na 2100 miejsc została zaprojektowana przez szwajcarskie biuro Herzog & de Meuron, zaś nad akustyką czuwał Yasuhisa Toyota, znany z takich realizacji, jak katowicki NOSPR  czy sala koncertowa Walta Disneya w Los Angeles.

Dziś, ten jeden z najwyższych obiektów w całym mieście, mierzący 110 metrów wysokości, stał się symbolem miasta. Można go zwiedzać a a z tarasu podziwiać widok miasta. Elbphilharmonie się szczyci, że w pierwszym roku działalności budynek odwiedziło 850 tysięcy osób… A u nas? Rozmowy w sprawie budowy Centrum Muzyki nad Wisłą w Krakowie trwają już 10 lat. I nic.

Dlatego czekając na inaugurację sezonu w Filharmonii Krakowskiej, która dopiero została zaplanowana na 4 października, a więc na miesiąc później niż w Hamburgu, warto zobaczyć jak wygląda rozpoczęcie sezonu u naszych zachodnich sąsiadów, jakie utwory są prezentowane i jaka jest jakość wykonywanej muzyki. Popatrzyć na salę koncertową, na rozmach z jakim powstała. Rozkoszować się muzyką, pięknym wnętrzem.

I nie porównywać.