Bardzo dużo w naszych audycjach mówimy na temat stanu dróg samorządowych, ile rząd dokłada dodatkowych środków żeby stan tych dróg poprawić. Fundusz Dróg Samorządowych to nowe przepisy, które umożliwią to, co rząd zapowiada od dawna, czyli dynamiczny wzrost nakładów na drogi, czyli że będą bez dziur i będziemy po nich komfortowo jeździć.

 

To rzeczywiście duża zmiana jeśli chodzi o dystrybucje środków ze strony rządu do samorządu na remonty dróg powiatowych i gminnych. Ustawa z 5 grudnia jest przełomem, bo daje duże możliwości pozyskania środków przez samorządy, ale nie zamyka ich w cyklu rocznym. Zgodnie z nową ustawą będzie można pozyskać środki na realizację zadań w cyklu dwu lub trzyletnim. Wojewodowie przygotowują broszury informacyjne opisujące zasady pozyskiwania tych środków, a procedurę będziemy wdrażać od roku 2019. Środki będą znacząco większe niż te do tej pory. „Adamczykówki” to było 60 milionów w naszym województwie, premier Morawiecki mówił ostatnio, ze to będzie teraz 6 miliardów na drogi powiatowe , ale tez obiekty mostowe i drogi o charakterze obronnym.

 

To ważne, że w zakres tych działań wchodzą mosty, bo jeśli remont dróg może jeszcze, choć z problemami, udźwignąć samorząd, to koszt budowy przeprawy to miliony…

 

Inwestycje mostowe są do 10 razy droższe niż drogowe. Nie mówimy tylko o remontach, ale budowie nowych. Jeśli mówimy o tworzeniu płynnej sieci drogowej, także na poziomie gminnym, to bez budowy nowych przepraw mostowych ten program się nie uda. Stąd ogromna troska rządu, który widzi potrzebę rozwoju Polski, również tej lokalnej i znaczące dofinansowanie projektu – nawet na poziomie 80% ze strony rządowej.

 

W wielu miejscach widać jeszcze skutki klęsk żywiołowych, będą więc też projekty refinansowane przez państwo, jeśli chodzi o usuwanie tych skutków.

 

To program realizowany poza Funduszem Dróg Samorządowych, bo przynależy do MSWiA. Jesteśmy województwem, które otrzymuje najwięcej środków w Polsce na usuwanie skutków popowodziowych. Małopolska jest pięknym miejscem, ale też trudnym ze względu na skutki dużych opadów. Właśnie rusza nabór wniosków realizowanych przez wydział rolnictwa w urzędzie. Wójtowie, burmistrzowie zgłaszają szkody, które wcześniej są weryfikowane przez komisje i tworzony jest ranking przesłany do ministra. Fundusz klęskowy zasilany jest z rezerwy na nieprzewidziane wydarzenia. Jeśli ich nie było – jak w 2018 roku – choć lokalnie zdarzały się nawałnice, to te środki od razu się uwalniają. Kończymy ten rok z bardzo znaczącym dofinansowaniem, które popłynęło do samorządów, na poziomie 380 milionów na naprawę dróg, likwidacje osuwisk i naprawę infrastruktury sportowej, która ucierpiała w wyniku nawalnych opadów. Samorządowcy teraz pilnie rejestrują swoje wnioski, by starać się o pozyskanie środków, a my bez zbędnej zwłoki prześlemy listę do ministra. Jeśli nawet samorząd nie dostanie natychmiast pieniędzy, to będą one spływały w kolejnych transzach. Najpierw staramy się o dofinansowanie największych zadań, także mostowych. Prace w województwie - np. przy nakładkach asfaltowych trwają, dzięki sprzyjającej pogodzie i samorządowcy mogą jeszcze przed końcem roku pokazać mieszkańcom wyremontowane drogi.

 

Poruszył Pan ważną kwestię, bo uszkodzenia popowodziowe dróg to jedno, ale osuwiska cały czas zagrażają. One są uruchamiane w trakcie powodzi, a później wystarczy niewielki deszcz, by tony ziemi zagroziły mieszkańcom i ich domom.

 

Osuwiska mogą w perspektywie zagrażać także infrastrukturze drogowej, bo drogi często leżą na terenie czynnego osuwiska. Wtedy najpierw trzeba osuwisko ustabilizować - przewodniczę komisji osuwiskowej, w której działają fachowcy, geolodzy oceniają skale zjawiska – a dopiero po stabilizacji naprawa dróg, Nie można bowiem wydawać pieniędzy na naprawę dróg, mając świadomość, że powyżej jest osuwisko. Mamy też trudne przykłady - np. kościoła w Sułoszowej, który jest nieczynny, bo znajduje się na terenie osuwiska, poniżej znajduje się droga wojewódzka. Rozmawiamy z marszałkiem o zabezpieczeniu tego osuwiska, bo żeby znów nie remontować tej drogi za kilka lat, to trzeba to osuwisko ustabilizować. Osuwiska to duży problem w Małopolsce, często to atrakcyjne tereny pod zabudowę, a ta możliwość jest zablokowana przez samorządy.

Droga do Morskiego Oka, gdzie trzeba było zabezpieczyć wiele osuwisk, Gródek nad Dunajcem, który przez osuwisko był odcięty od świata…

 

Można mówić kolokwialnie o łataniu dziur, żeby można było utrzymać przejezdność drogi, ale docelowo powinna być wyremontowana i tak się dzieje. Dlatego tak dużymi środkami zasilamy samorządy. Drogi powiatowe, gminne, to sprawa samorządów, ale rząd wychodzi naprzeciw, dając pieniądze, by te lokalne drogi były komfortowe i bezpieczne dla wszystkich użytkowników.

Tu przechodzimy do tematu, którym mnie Pan zaciekawił – Koła Gospodyń Wiejskich. Często mówimy o OSP, jako takiej Gwardii Narodowej, która działa niezwykle prężnie i pomaga społeczności, szczególnie w Małopolsce, tymczasem Koła Gospodyń Wiejskich to takie centra życia towarzyskiego i kulturalnego w wielu miejscowościach. Gdyby nie te Koła, to życie społeczności byłoby uboższe.

 

Śmiem twierdzić, że w dużej części by go nie było, podobnie jak sporej części plenerowych imprez w samorządach. Te imprezy maja swoje bogactwo, koloryt smaków, zapachów dzięki Kołom Gospodyń Wiejskich i maja zapewnione bezpieczeństwo dzięki OSP. Dlatego naszą wspólna troską powinno być ocalenie Kół Gospodyń Wiejskich, które utrzymują i przekazują kolejnym pokoleniom bogactwo tradycji. Są ostoją tradycji jeśli chodzi o stroje ludowe, potrawy danego regionu, śpiew, gwarę. Kto jest sobie w stanie wyobrazić dożynki gminne bez Kół Gospodyń Wiejskich. Dlatego pojawiła się inicjatywa sformalizowana przez ustawę, która weszła w życie listopadzie, która określa zasady tworzenia Kół Gospodyń Wiejskich ich rejestracji i funkcjonowania. W myśl uchwały nabór wniosków do rejestracji i i później dofinansowanie Kół będą prowadzić Agencje Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i to jest perspektywa dużej stabilizacji finansowej dla Kół, które istnieją dzięki dużej mobilizacji samorządów, wspierających ich działalność. I tu znowu koło ratunkowe, które rzuca strona rządowa wspierając samorządy, ale przede wszystkim Koła Gospodyń Wiejskich. Aplikacja o pozyskanie środków trwa do 27 grudnia. Jeszcze w tym roku na różne rodzaje działalności Kół zostanie przeznaczonych 90 milionów złotych. Pamiętajmy, że Koła Gospodyń Wiejskich to nie tylko kobiety, bo i mężczyźni w nich działają, a środki można przeznaczyć też na formę edukacyjną, skierowana do młodego pokolenia, pokazująca bogactwo śpiewu ludowego, czy biesiadowania, w dobrym rozumieniu tego słowa – spotykaniu się mieszkańców, którzy potrafią razem być, śpiewać, potańczyć. Takich spotkań wiele się odbywa, choćby w mojej gminie Skawina, organizowanych właśnie przez Koła Gospodyń Wiejskich. Dla mnie w tej inicjatywie pozyskiwania i wydatkowania środków, cenne są dwa elementy. Po pierwsze wymierne wsparcie do tego, żeby Koła Gospodyń Wiejskich się pięknie prezentowały, czyli zakup strojów i wyposażenia, a po drugie element edukacyjny, by przekazać młodemu pokoleniu piękne tradycje, jak np. przygotowanie wieńców dożynkowych. To tradycja zanikająca – czasem te wieńce są pozyskiwane od tych, którzy to jeszcze potrafią robić. Chcemy ocalić od zapomnienia, ocalić dla następnych pokoleń naszą tradycje,kulturę, gwarę ludową, wszystko co związane z Polską, ludowością, czym bogata tradycja jest polska wieś.

Nie wiem czy tak jest w całej Małopolsce, ale na Podhalu obserwuję, że do małych miejscowości przeprowadzają się ludzie z większych miast. Zazwyczaj się nie znają z lokalną społecznością, bo przyjeżdżają późno z pracy, wcześniej wyjeżdżają i takie festyny są świetną okazją do tego, by ci ludzie się w ogóle poznali. Taka impreza integruje, bo wszyscy z danej miejscowości muszą na niej być. To chyba cieszy?

 

To właśnie ten wymiar, który jest nie do przecenienia, żebyśmy spotykali się jako mieszkańcy lokalnych społeczności, żebyśmy ze sobą byli, Czasem ktoś wybuduje dom na terenie sołectwa, ale pracuje w mieście, nie zna ludzi, a tu jest okazja, by się spotkać i być razem. Kiedy przychodzi sezon wiosenno-letnio-jesienny, to poza wielkimi imprezami typu dożynki, mamy coraz częściej święta, na których promowane są produkty regionalne. To także element związany z działalnością Kół Gospodyń Wiejskich, bo bogactwo produktów regionalnych można pokazać w ramach takich wydarzeń, zapraszając wszystkich mieszkańców do wspólnego świętowania. Bywam na takich imprezach, np. na Święcie Czosnku, organizowanym od wielu lat naprzemiennie w Radziemicach i Słomnikach - to już ponadlokalne święto, na które zjeżdżają mieszkańcy Małopolski, by się spotkać, porozmawiać, skosztować czy kupić produkt regionalny. To znakomita okazja, by spędzać czas razem, bo w dzisiejszej dobie dużo czasu spędzamy przy komputerze i komórce, ale nie chcemy, żeby to był cały nasz świat, chcemy by ten świat to było spotykanie się z drugim człowiekiem.