Rozpocznijmy od sprawy pomnika AK, a w zasadzie od kwestii unieważnienia uchwały o panelu obywatelskim związanym z lokalizacją i kształtem pomnika. Prawnicy wojewody unieważnili uchwałę.

 

To oznacza, że uchwała nie weszła do obiegu prawnego. W ramach kompetencji, jakie przysługują wojewodzie została dokonana stosowna analiza przez służby prawne i po rozmowach z prawnikami podjąłem taką decyzję. Uchwała jest niedookreślona, nie tłumaczy czym jest panel obywatelski, a poza tym trzeba ją zderzać z wcześniejszymi uchwałami podejmowanymi przez Radę Miasta. Oddzielam tu oczywiście sprawę listu otwartego, który wojewoda małopolski skierował do prezydenta Krakowa i radnych, w którym mówiliśmy z marszałkiem o idei budowy pomnika i o decyzjach krzywdzących tych, którzy na ten pomnik czekają, czyli kombatantów, żołnierzy AK. To pokolenie odchodzące. Oddzieliłem to całkiem od merytoryki tworzenia prawa lokalnego i uchwała została uchylona.

 

To nie znaczy, że wojewoda nie godzi się na panel obywatelski, tylko kwestionuje merytoryke samej uchwały.

 

Oczywiście, że tak. Mam świadomość, że samorząd ma kompetencje, by przygotować kolejną uchwałę zgodnie z przepisami. Samorząd jest suwerenem w podejmowaniu takich decyzji.

 

Aczkolwiek sama sprawa pomnika AK nie do końca dobrze rozegrana, bo od początku były problemy – a to nie podobał się projekt, a to miejsce, były kwestionowane konsultacje społeczne. Można to było lepiej zrobić, nie mielibyśmy dziś kontrowersji.

 

To prawda, ale przypominam, że to jest długa historia, chyba 9-letnia, z podpisami wszystkich ówczesnych decydentów. Te osoby, podpisując akt erekcyjny, dały sygnał, że powstanie w Krakowie pomnik żołnierzy AK, został wmurowany kamień węgielny, do tego miejsca przywieziono ziemię z wielu pól bitewnych, później wybrano projekt w konkursie architektonicznym. A teraz wszyscy nabrali wody w usta – stąd idea listu otwartego, która powinna spowodować, że wszyscy usiądziemy do stołu i porozmawiamy co dalej z pomnikiem AK. W niedzielę, w związku z Dniem Żołnierzy Niezłomnych, miałem okazję rozmawiać z byłymi żołnierzami AK i usłyszałem ich wielkie rozgoryczenie – były obietnice i nie ma pomnika, chcielibyśmy doczekać uhonorowania Armii Krajowej. Spotkałem się też z głosami, że w Krakowie jest już Muzeum AK – no jest, ale skoro powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B, ja staram się tak funkcjonować.

 

Nie ma głosów kwestionujących potrzebę uhonorowania Żołnierzy AK...

 

ale to uhonorowanie może być różne – jeśli to będzie ufundowanie stypendiów, związanych z tą ideą, to to jest etap, który przeminie, a pomniki mają to do siebie, że pozostają dla potomnych.

 

Ta sprawa dobrnęła do szczęśliwego finału, bo zbyt długo to się ciągnie i ciągle nas zaskakują takie sytuacje, jak ostatnio. Przejdźmy do innych spraw. Kolejne odcinki S7 od Krakowa do granic województwa świętokrzyskiego mają ZRIDy..

 

… jeszcze nie mają, zostało wszczęte postępowanie w kierunku wydania ZRIDów – to znaczy, że przeszliśmy przez etap formalny uzgodnień z projektantami, teraz przychodzi etap opisania ZRIDu. Projekty trafiły do ponownej oceny do RDOŚ, gdzie będzie wydana ponowna ocena oddziaływania na środowisko. Rozmawiałem z dyr. Rosteckim prosząc, by ten obowiązujący termin 90 dni maksymalnie skrócić, bo wtedy mamy ZRID i możemy przystępować do wbicia łopaty i rozpoczęcia realizacji inwestycji. To trudne zadanie, bo mamy wiele stron zaangażowanych w projektowanie odcinków.

 

Przypomnijmy – ZRID to jest zgoda na realizacje inwestycji drogowej. Ile potrwa wydawanie takiej zgody?

 

Będziemy gotowi kiedy tylko wróci z RDOŚu ocena oddziaływania na środowisko i dopełnione wszystkie formalności.

 

To pierwszy i ostatni odcinek, brakuje nam środkowego. Co z nim, panie wojewodo?

 

To jest kolejny etap, przypomnę, że to niewielki odcinek, gdzie były odwołania na terenie powiatu miechowskiego. Małymi krokami ktoś powie, a ja mówię, że wielkimi, idziemy do przodu. Przez wiele lat nie mówiliśmy o realizacji tej inwestycji, a teraz mówimy, że niedługo będzie gotowy ZRID i będzie można zacząć realizację i jak będziemy jechać z Warszawy do Krakowa, to na granicy województwa świętokrzyskiego nie będziemy trafiać na dwa różne światy.

 

Budowa tego małopolskiego odcinka będzie szła z dwóch stron, pozostanie kwestią ten środkowy odcinek. Kiedy się spotkają te dwa końce S7?

 

Mamy nadzieję, że w bliskiej perspektywie, bo to jeden z priorytetów, jaki postawiliśmy jeśli chodzi o drogowe inwestycje w Małopolsce i nie po to realizujemy zadanie, żeby w środku pozostała biała plama. Chcemy jechać płynnie od województwa świętokrzyskiego, podobnie jak chcemy jechać płynnie zakopianką, czy dk 94. W poniedziałek uczestniczyłem z ministrem Adamczykiem w podpisaniu realizacji pierwszego etapu od węzła Modlnica do Giebułtowa, przebudowa na drogę dwujezdniową, zupełnie inny standard jazdy, rozładowanie ruchu lokalnego i tranzytowego.

 

Nie będzie problemu z wykonawcami? Patrząc na to co dzieje się na zakopiance z ta włoską firmą? Być może ceny pracy się jakoś ustabilizują…

 

Rynek jest bardzo ożywiony jeśli chodzi o ilość przetargów, ten rok to także rok realizacji Funduszu Dróg Samorządowych. W Małopolsce jest na to 370 milionów, drugie tyle wpłynie ze strony samorządów. Rozstrzyganie przetargów jest teraz droższe, mamy tego świadomość – tak było z dk 94, gdzie w pierwszym przetargu nie wyłoniono oferty i trzeba było dołożyć 5 milionów, żeby wybrać wykonawce i podpisać umowę. To wydłuża proces i to jest ryzyko, z którym się trzeba liczyć.

 

Mówimy o wyczekiwaniu na ZRID związany z dwoma odcinkami S7 z Krakowa do granicy z woj. świętokrzyskim. Mamy promesę na odbudowę infrastruktury komunalnej i stabilizację osuwisk – ponad 96 milionów. Co można z tego zrobić?

 

To są ogromne pieniądze, wpływające do samorządu, to zadanie cykliczne, co roku te środki się pojawiają. Ta pierwsza transza roku 2019 jest bardzo szybka. Kiedy mówimy o pieniądzach na likwidacje skutków powodzi, nawałnic to my ciągle wracamy do szkód z roku 2009, bo poprzedni rząd zostawił te zadania. Samorządy nie mają na to środków, dlatego to koło ratunkowe rządu nie tylko na odbudowę dróg i infrastruktury, ale też obiektów sportowych, które ucierpiały w wyniku powodzi. Oczywiście przekazanie pieniędzy jest poprzedzone całym procesem szacowania szkód, przekazaniem do ministerstwa za pośrednictwem wojewody, a Małopolska jest beneficjentem który otrzymuje naprawdę duże środki na usuwanie skutków powodzi.

 

Długo to trwa – minęło 9 lat, a my wciąż wracamy do tego, co zostało po tej wielkiej wodzie – jak mówi się – tysiąclecia.

 

Skutki ciągle pozostają, a te drogi gminne to najważniejsze połączenia dla lokalnych mieszkańców. To także rozwój dla tych terenów, bo dobra droga to droga przedsiębiorcy, który przychodzi i inwestuje w terenie. To nie tylko nowe drogi, ale remonty, bo ważne, żeby mieszkaniec mógł się poruszać bezpiecznie i komfortowo i samochodem i pieszo i droga dla przedsiębiorcy, wszystko w ramach zrównoważonych regionów.

 

Dużo tych ran popowodziowych zostało?

 

W 2018 roku mieliśmy dwie duże powodzie i częściowo też na to ta transza, mamy nadzieję, że ten rok będzie łaskawy i środki przeznaczymy na skutki z lat poprzednich.

 

Na razie dobrze to wygląda. Z zimy wychodzimy – można powiedzieć – sucha stopą, należałoby myśleć o wiośnie, tymczasem podsumowanie ferii zimowych – jak wypadają statystyki?

 

Rozmawiamy mając za oknami wiosnę i mając nadzieję, że tak pozostanie. Zima była łaskawa, ale śniegu w górach było na tyle dużo, że wszyscy, którzy przyjechali do Małopolski mogli z uroków zimy skorzystać. Ferie w Małopolsce trwały aż 6 tygodni, bo cała Polska jechała w góry. Dzieci, dorośli, wypoczynek grup zorganizowanych. Przygotowania do ferii trwały intensywnie dla wszystkich służb i jednostek administracji, począwszy od kontroli drogowych przez zabezpieczenie stoków, nadzór nad miejscami wypoczynku, kontrole sanitarne. Podsumowanie w ostatni wtorek pokazało, że służby nie tylko dobrze się przygotowały do działania, ale dobrze się z niego wywiązały, bo ferie w Małopolsce były bezpieczne. Patrząc na statystyki – było mniej wypadków w porównaniu do roku ubiegłego, mniej wypadków śmiertelnych, tylko jeden przypadek tzw. dzikiego wypoczynku, czyli organizator nie zgłosił tego miejsca. Czyli było bezpiecznie i pięknie dzięki aurze zimowej, która zawitała w górach.

 

Mniej było wypoczywających, patrząc na statystyki?

 

Wręcz przeciwnie, było więcej, Oczywiście nie robiliśmy statystyk przyjazdów rodzinnych, a to tez spora grupa osób. A ten wzrost liczby wyjazdów zorganizowanych to pokłosie naszych programów prorodzinnych. Program 500 + jest także programem gospodarczym, z czym zgadzają się wszyscy analitycy rynku, bo program ożywił i napędził gospodarkę.

 

W Krakowie i Małopolsce rok 2018 też był rekordowy pod względem turystycznym, a skoro tak dobrze zaczął się rok 2019, to pewnie też będzie go można zaliczyć do sukcesów.

 

Rekord osób korzystających z połączeń lotniczych za pośrednictwem portu w Balicach, w tym roku już 7 milionów, rekord odwiedzających Kraków, Wieliczkę, ale też przyjeżdżających do miejsca martyrologii jakim jest obóz Auschwitz. Nie możemy mówić oczywiście, że to atrakcja turystyczna, ale to też miejsce znaczące na mapie Małopolski.