Prokurator rejonowy w Tarnowie Marcin Stępień wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków, że znęcanie psychicznie nauczycielki na dziecku polegało na ubliżaniu, krytykowaniu i ośmieszaniu przed rówieśnikami. Rodzice dziecka twierdzą, że mają na to dowody w postaci nagrania z dyktafonu. Jak wyjaśnia pan Paweł, ukryli go w plecaku, żeby wyjaśnić zachowanie dziecka i odnieść się do oskarżeń nauczycielki. Z jednej strony bowiem dziewczynka wracała do domu z płaczem i niechęcią do szkoły. Z drugiej strony rodzice słyszeli od pani Marii, że to 8-latka... demoralizuje klasę i zastrasza innych uczniów.

- Wyszło na to, że pani terroryzuje naszą córkę oraz inne dzieci. Obrażała ją, wykrzykiwała, poniżała na tle klasy - podkreślają rodzice. Nauczycielka miała m.in. krzyczeć, że dziewczynka jest „gówniarą” i "jeszcze z nią nie skończyła”.

Nie udało nam się skontaktować z nauczycielką. W rozmowie z Radiem Kraków z września 2014 roku pani Maria przekonywała, że nie obrażała dziecka. „Nie było żadnych takich rzeczy, że jesteś taka czy owaka. To są fragmenty wyrwane z kontekstu”. Tymczasem pan Paweł przekonuje, że nagrania nie były montowane i trwają od początku do końca lekcji.

Nauczycielka przyznała jednak, że była wtedy zdenerwowana bo „czuła, że coś jest nie tak”. „Ta dziewczynka dobrze wiedziała, że nagrywa. Prowokowała w różny sposób. Zagrażała bezpieczeństwu innych dzieci” - wyjaśniała we wrześniu 2014 roku w rozmowie z Radiem Kraków.

Pan Paweł przekonuje, że nauczycielka podobnie zachowywała się także w stosunku do innych dzieci, ale ich rodzice boją się podejmować kroki w tej sprawie. „To jest mała społeczność, zresztą na naszym przykładzie wiadomo co mogło ich spotkać. Jesteśmy wytykani palcami, bo śmieliśmy postawić się nauczycielce”. Część rodziców popierała kobietę.

Pani Maria oskarżyła ojca dziewczynki o zniesławienie, ale przegrała sprawę przed sądem. Podobnie jak sprawę o mobbing, o który oskarżyła z kolei dyrektora szkoły. Teraz sąd zajmie się aktem oskarżenia w sprawie znęcania się nauczycielki nad dziewczynką. Dyrektor szkoły w Skrzyszowie Robert Wadycki niedawno zawiesił nauczycielkę w obowiązkach i nie chce już komentować sprawy. Rodzice dziewczynki już prawie dwa lata temu przenieśli ją do innej klasy.

Wszystkie strony tego konfliktu próbowały szukać pomocy w Kuratorium Oświaty w Krakowie. Zdaniem ojca dziewczynki działało jednak zbyt opieszale. Urzędnicy odpowiadali, że są zobowiązani przestrzegać przepisów i terminów.

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)