fot. portal diecezji tarnowskiej

 

Biskup tarnowski Andrzej Jeż prosi wiernych o modlitwę za uprowadzonego misjonarza. Jak już informowaliśmy w Radiu Kraków w nocy z niedzieli na poniedziałek (12 na 13 października) na zachodzie kraju uprowadzono księdza Mateusza Dziedzica, pochodzącego z okolic Grybowa. Porywaczami są prawdopodobnie członkowie grupy Abdulaje Miskine'a, której lider został w ubiegłym roku aresztowany na granicy RŚA i Kamerunu i siedzi w więzieniu. Według informacji misjonarzy, partyzanci mieli też uprowadzić drugiego Polaka, ale po negocjacjach został on uwolniony.


Ministerstwo Spraw Zagranicznych powołało specjalny zespół, który ma zająć się sprawą. Z kolei sekretarz Komisji do spraw Misyjnych, działającej przy Episkopacie Polski ojciec Kazimierz Szymczycha poinformował, że pracujący na miejscu zakonnicy starają się pomóc uprowadzonemu Polakowi. Na razie wszystko na to wskazuje, że ksiądz Mateusz jest dobrze traktowany przez rebeliantów. Pozwolili mu nawet zadzwonić do wikariusza biskupa tarnowskiego ds. misji ks. Krzysztofa Czermaka.

 

- Byłem zaskoczony, ale bardziej ucieszony telefonem - mówi Radiu Kraków ks. Czermak - Mówił, że jest dobrze traktowany. Teraz ruch należy do odpowiednich organizacji.

 

"W negocjacje o uwolnienie zaangażował się już ONZ oraz miejscowy Kościół" - mówi ksiądz Tomasz Atłas, dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych. "O fakcie został poinformowany nuncjusz apostolski, ambasadorzy, nasi przełożeni w Polsce i ONZ. Wiedzą o tym też polscy żołnierze, którzy są gotowi pomóc" - dodaje ksiądz Atłas.

 

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski nie wyklucza, że sprawa może mieć także charakter rabunkowy. Wojciechowski podkreśla, że porywacze nie są czołową grupą działającą w Republice Środkowoafrykańskiej.


Obecnie, w Republice Środkowoafrykańskiej pracuje 32 polskich misjonarzy. MSZ przypomina o swoim wcześniejszym ostrzeżeniu, kategorycznie odradzającym podróże do tego kraju.

 

 

Bartek Maziarz/IAR/ko/ew