Czytaj: Palący problem w Tauron Kraków Arenie

 

W efekcie rodziny stojące z dziećmi w kolejce po hot doga czy w kolejce do toalety są zmuszone do wdychania tytoniowego dymu. Jak jednak tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Katarzyna Fiedorowicz-Razmus, nie ma możliwości zmian w układzie palarni. "W innych miejscach palarnia mogłaby blokować drogi ewakuacyjne i drogi przejazdu służb" - podkreśla rzeczniczka Agencji Rozwoju Miasta. Jak dodała, to ochroniarze mają dbać, żeby dym się nie dostawał do wnętrza obiektu.

 

Zapis rozmowy Kuby Nizińskiego z rzeczniczką prasową Agencji Rozwoju Miasta, Katarzyną Fiedorowicz-Razmus.

Była pani pewnie tutaj na niejednej imprezie. Jak się wychodzi na papierosa to cały dym jest zasysany do środka hali. Drzwi się otwierają cały czas.

- Ja nie palę. Przy każdej imprezie wydzielane są specjalne miejsca na zewnątrz. Są one ogradzane barierkami. Odpowiada za to organizator danej imprezy. Ochroniarze mają dbać o to, żeby dym się nie dostawał do wnętrza obiektu. Oni mają pilnować, żeby drzwi były zamykane.

Nie da się przesunąć tych miejsc dla palaczy w bok?

- To jest ustalone miejsce. W innych mogłoby to blokować drogi ewakuacyjne i drogi przejazdu służb. Te miejsca są tu i nie są zmieniane.

I nie będą?

- Na razie nie.

 

 

(Kuba Niziński/ko)