Pani Katarzyna zdecydowała się opowiedzieć swoją historię ku przestrodze. "Zaczęło się od drobnych pożyczek w parabankach, które urosły i po prostu chciałam je spłacić. Pojawiła się oferta pożyczki pod mieszkanie, niby hipoteczna, ale na zasadzie przywłaszczenia. Pożyczka została wzięta w ten sposób, że wartość mieszkania, które kupiłam 8-9 lat temu była wówczas 180 tysięcy, natomiast pożyczkę dostałam w wysokości 35 tysięcy. Po roku do spłaty było 68 tysięcy oprócz rat miesięcznych w wysokości 500 zł" - mówi.

Pani Katarzyna miała na spłatę długu trzy miesiące. Kiedy nie udało jej się uregulować zobowiązania na czas, okazało się, że została wymeldowana z mieszkania. Nieruchomość została sprzedana i pojawili się nowi właściciele. "Byłam nachodzona przez tych ludzi, wywiercono mi zamki, byłam zastraszana, że wprowadzą mi uchodźców, bezdomnych, bądź że wprowadzi się do mnie mama tych państwa" - dodaje.

Kiedy poszkodowana zgłosiła się po pomoc, okazało się, że padła ofiarą lichwiarzy.

- Najpierw na pożyczkobiorcę nakładane są warunki, których nie jest w stanie on spełnić. Następnie pojawia się ktoś, kto okazuje dobre serce, wiele uczucia i empatii i próbuje pomóc przy spłacie długu, ale narzucając bardzo wyśrubowane warunki spłaty i przedstawiając rzeczywistość i konsekwencje podpisania dokumentów w zupełnie inny sposób – mówi adwokat Konrad Serafiński, który reprezentuje panią Katarzynę.

Okazuje się, że lichwiarze działają na terenie całej Polski. To zorganizowana siatka. Ich ofiarą padło tysiące osób, głównie ze Śląska, Trójmiasta i Małopolski. Poszkodowanym pomaga stowarzyszenie 304 KK.

- My to nazywamy nowym rodzajem przestępstwa, które można nazwać „kłusownictwem finansowym”. Tak naprawdę to sztuczne kreowanie długu, celem przejęcia nieruchomości za ułamek jej wartości. Ludzie wstydzą się przyznać, że biorą w czymś takim udział, wstydzą się własnej naiwności - mówi prezes stowarzyszenia 304KK Wojciech Perliński.

Krakowski sąd apelacyjny unieważnił jeden z aktów notarialnych, na mocy którego mieszkanie dłużnika miało trafić w ręce lichwiarza. Zorganizowany gang nadal jednak działa, a w sprawę uwikłana jest grupa notariuszy, którzy uprawomocniają przestępstwa.


 

Dominika Panek/wm