Zresztą z pewnością wielu z Was jeździ na nartach, mniej lub bardziej okazjonalnie. Podobno jest nas w Polsce aż 4 miliony! A może chcielibyście w końcu spróbować? Jedno i drugie nie może się obyć bez tak zwanej „zaprawy”, czyli koniecznych ćwiczeń przygotowujących nas do sezonu.
Specyfika narciarstwa (przynajmniej w Polsce, ale nie tylko) jest taka, że można je uprawiać tylko kilka miesięcy w roku. Po długiej przerwie organizm może się odzwyczaić. A najgorsze, jeśli narciarstwo w zimie jest jedyną naszą aktywnością. Wtedy ćwiczenia są tym bardziej konieczne.
O istocie przygotowań do sezonu, wraz z garścią dobrych rad, rozmawiamy z Piotrem Boguszem, instruktorem i wykładowcą Polskiego Związku Narciarskiego i prezes krakowskiego Klubu Sportowego Lider.
Trzeba poćwiczyć przed pierwszym wyjściem na stok w sezonie?
Tak, ale dobrze jest pamiętać o tym, żeby nie zaczynać ćwiczy w grudniu, bo za tydzień wyjeżdżamy. Dobrze by było się przygotować troszkę wcześniej. Okres jesienny jest bardzo fajny: wycieczki do parku, są drzewa, które możemy wykorzystać jako tor wymuszonej jazdy na nartach
Czyli slalom...
Dokładnie! Możemy wykorzystać krawężnik (może niekoniecznie przy ruchliwej drodze), ale możemy sobie wyskakiwać i zeskakiwać.
Mniej więc ile wcześniej powinniśmy zacząć takie przygotowania?
Musimy pamiętać o tym, żeby jeśli skończy się okres letni, nie zapomnieć o tym żeby jakiś ruch uprawiać. Wcale nie musimy wybierać intensywnych ćwiczeń i zapisywać się na siłownię, co nie znaczy, że to jest coś złego. Natomiast naprawdę wystarczy, jak zamiast windy wybierzemy schody. Oczywiście możemy pomyśleć o tym, by chodzić na jakąś salę gimnastyczną, pod okiem trenera z klubu, który prowadzi takie przygotowania. To ważne zwłaszcza dla dzieci. Jeśli chcemy pomyśleć o ich narciarstwie, dobrze by było, aby przed sezonem przygotowały się pod okiem jakiegoś kompetentnego instruktora.
Przygotowania do sezonu to jedno, ale właściwie każde wyjście na stok powinno być poprzedzone rozgrzewką – podobnie jak bieganie.
Musi być. To jest bardzo częste, że ktoś wychodzi na stok i już się cieszy, że jest śnieg, super pogoda, wsiada na wyciąg, zjeżdża...
...i potem boli kolano.
Boli kolano, więzadło naciągnięte – jak jest naciągnięte, to pół biedy! Jak się zerwie, to rekonstrukcja, a to dużo kosztuje. A poza tym wycina sezon. Narciarstwo to ma być przyjemność! Ale ważne też, żeby w czasie rozgrzewki nie zrobić sobie krzywdy. Dobrze jest dowiedzieć się, jak taka rozgrzewka wygląda. Może dobrze by było po prostu spotkać się z instruktorem. Ale to powinien być raczej instruktor Polskiego Związku Narciarskiego. Bo teraz z instruktorami bywa na stokach różnie. Pójdziemy - nawet potrafiąc jeździć na nartach – na taką lekcję. Instruktor zawsze rozpocznie od rozgrzewki – możemy podejrzeć ćwiczenia. Możemy też poprosić instruktora, żeby pokazał, jak najlepiej się rozgrzewać. Taka jedna lekcja nie kosztuje tak dużo, jak później może kosztować leczenie.
Narciarstwo pozornie wydaje się mało angażujące. Nie mówię o narciarstwie biegowym, ale o zjazdowym. Czy taka aktywność poprawia naszą kondycję i sprawność?
Ależ oczywiście! To tylko się wydaje, że zjeżdżamy w dół. To jest jeden z bardziej angażujących organizm sportów. Jak zrobimy trochę kilometrów, to naprawdę później to czuć. Oczywiście to sama przyjemność zrobić dużo kilometrów na alpejskich trasach, albo nawet na polskich. Bo one są coraz lepiej przygotowane.
Czyli co... korzystajmy z zimy!
Tak, ale z głową! Dla niektórych może to być już za późno, bo jadą do Sylwestra... ale nawet teraz rozpocznijcie jakieś przygotowania. Pobiegajcie trochę, poskaczcie po krawężnikach (takie wyskoki na krawężnik i z powrotem), bieganie slalomem – to wszystko się przyda, to wszystko przygotuje nasze nogi na to, żeby sobie poradziły i żeby nie było szybkiego końca sezonu.
SKO
