Wicemarszałek Małopolski mówił, że niedopuszczalne jest objęcie nowymi normami, które określają ilość substancji smolistych w towarach, producentów przygotowujących swoje wyroby bez ulepszaczy chemicznych.

Wczoraj grupa rolników również z Małopolski pikietowała przeciwko nowym przepisom przed Sejmem.

- Protestom nie można się dziwić, bo zmiany w przepisach mogą doprowadzić do likwidacji nawet 6 tysięcy miejsc pracy - mówił marszałek Kozak.

Poranny gość Radia Kraków wspominał również, że priorytetem jest zatrzymanie absolwentów małopolskich wyższych uczelni.

- Konkretne działania to stworzenie nowych miejsc pracy. Biorąc pod uwagę edukatoria i potencjał naszych absolwentów, jesteśmy ich wylęgarnią na tle Polski - przekonywał na naszej antenie.

Jego zdaniem pozwoli na to dofinansowanie miejsc pracy, a także staże dla młodych. W programie operacyjnym do 2020 roku przewidziano też 70 milionów złotych na szkolnictwo zawodowe.




Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Wojciechem Kozakiem, "dwójką" na małopolsko-świętokrzyskiej liście Polskiego Stronnictwa Ludowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Dlaczego po raz kolejny chce pan uciec z Małopolski? Źle tu panu?

Nie mogę powiedzieć, że źle. Region sprawia mi bardzo dużo przyjemności. Wieloktornie pwotarzały sie hasła PSL "czas na zmiany". Tak w tym wypadku tez jest cza na zmiany. Dlatego zdecydowałem sie kandydować. Dużo więcej wiemy my, marszałkowie, samorządowcy po ostatnich 4 latach aplikacji, jakie są potrzeby. Jakie są kierunki, niewykorzystane środki miękkie, niewykorzystane szanse Parlamentu Europejskiego – chociażby kwestia wędzenia.

Wybory marszałków nie są bezpośrednie, ale dlaczego chce pan kandydować do europarlamentu?

To jest pytanie zasadne da posłów. Nam kadencja się kończy. Te deklaracje, które składałem, wypełniłem w całości. To jest tylko podsumowanie moich czterech lat kadencji. Jestem w stanie wykazać, że pracowałem dla regionu. A pomysły, które posiadam dalej możemy rozszerzyć i dobrze pracować w PE.

Ostatnio nr 1 na liście PSL,Czesław Siekierski, zwycięża w rankingu na najlepszego europosła. W takim razie to wzmocnienie listy przez pana czy realna szansa na zdobycie mandatu?

Cieszę się z tego, że jedynką jest Czesław Siekierski i że jest on najaktywniejszym posłem w PE, ale historia pokazuje, że dwójki też mają szansę. Biorąc pod uwagę województwo małopolskie, mam dwukrotnie większą szansę. Jeśli tylko koledzy z PSL mnie poprą, to mam szansę.

Jakich potrzebujemy mechanizmów, żeby zmienić sytuację młodych na rynku pracy, a przede wszystkim sytuację absolwentów wyższych uczelni, którzy pozostają?

Małopolska, samorząd województwa nie tylko docenia wiedzę naszych studentów, ale przekazuje największą ilość stypendiów z UE. Teraz, sumarycznie – przewidujemy 340 mln na euro na wzmocnienie rynku potencjału. Bezpośrednio 260 mln euro.

Jakie to będą działania konkretnie?

Musimy zatrzymać młodzież. Stworzenie nowych miejsc pracy, biorąc pod uwagę edukatoria i potencjał naszych absolwentów jesteśmy wylęgarnią na tle Polski. Skierujemy bezpośrednio dofinansowanie nowych stanowisk pracy zgodnie z zapotrzebowaniem, jakie inkubatory teraz wykazały. Rozszerzenie tego programu nastąpi zaraz na początku dystrybucji środków. W tej chwili mamy bezrobocie w granicach 12 %, Kraków stoi tu bardzo wysoko. W regionie kształtuje się do 20%

Gdzie jest najgorzej? Ziemia gorlicka?

Nowosądeckie. Ziemia gorlicka wygląda lepiej. Trzeba pamiętać o osobach długo aktywnych zawodowo - ludziach 40 +, 50 +, i dbać, aby ludzie z tej grupy mogli znaleźć pracę. Ale nie możemy pomijać absolwentów. Dofinansowanie stanowiska przeznaczonego dla absolwenta jest jak najbardziej jest istotne. Trzeba wspomnieć również o samych stażach, które wyłaniały wspaniałe osoby, a zaangażowanie owocowało etatem.

Jednocześnie Małopolska chce przeznaczyć 70 mln na szkolnictwo zawodowe. Na co pójdą te pieniądze?

W różnych kategoriach na to patrzymy. Uważam, że 70 mln to za mało. Szkolnictwo zawodowe całkowicie upadło. Inicjatywa cechów zawodowych, utworzenia nowych szkół zawodowych połączonych z nauką zawodu wymaga sporych nakładów. Sądzę, że powstaną szkoły kształcące fachowców: hydraulików, elektryków, mechaników. Ale tu mam wątpliwości, bo bez reformy systemu edukacji, czyli bez tych stałych ambicji, że tylko matura jest wyjściem dla młodego człowieka – to się nie uda. Potrzebne jest etapowanie. A w tej chwili szkoły licea i techniki przyjmują wszystkich, bo jest niż demograficzny.


Przed Sejmem protestowali producenci tradycyjnych wędlin. Ile miejsc pracy może kosztować reforma przepisów unijnych dot. zawartości ciał smolistych?

Ok. 6 tys. miejsc pracy, tj. do 200 zakładów: małych, mobilnych, rodzinnych produkujących dobrą, zdrową żywność może być zamkniętych lub ci producenci zmuszeni będą do malowania swoich wędlin, co jest bardziej szkodliwe. Szkoda, że nie została rozpisana zawartość WWA lub innych substancji aktywnych i utleniaczy, które są zawarte w tych tzw. lakierach. A dym wędzarniczy, to polski wyrób. Ubolewam nad tym. Protestowaliśmy bardzo mocno, to była nasza rezolucja województwa małopolskiego, wspólne stanowisko konwentu marszałków. Rozmowa z ministrem Sawickim nie doprowadziła do niczego. Tylko produkt tradycyjny, regionalny może zostać wpisany na listę i produkowany od 1 września. Nasze wędliny nie zawierają wiele ponad 2 mg. Niedobrze, że nie upilnowano zwłaszcza tego okresu przejściowego, który kończy się 1 września – wstyd panowie posłowie.

200 zakładów w Małopolsce, pracownicy mogą "pójść z torbami". Można im jakoś pomóc?

Jest to rozporządzenie komisji, żeby wyłączyć z obowiązującej normy wędliny wędzone w sposób tradycyjny. Wyłączyłoby to wszystkich. Nie wyobrażam sobie stołu świątecznego bez swojskiej kiełbasy.


Ale co z tymi ludźmi?

Zejdą do podziemia i zostaną powielone lata wojenne. Będziemy kupować lisiecką w szopie, ale za to w gorszych warunkach higienicznych. Rynek przetrwa, a ja wierzę, że Polak potrafi. Szkoda, że nie stwarzamy normalnych warunków do produkcji. Ubolewam nad tym.