Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Wiesławem Janczykiem.

 

Czym dla PiS będzie partia Ruch Prawdziwej Europy, skupiająca ludzi związanych z ojcem Rydzykiem?

- Zobaczymy, w jaki sposób będzie się rozwijać poparcie dla tego ugrupowania. Pewnie jest to przymiarka do wyborów europejskich. Nie wiem, czy to ugrupowanie będzie samo kandydowało. Potrafię sobie wyobrazić, że to ugrupowanie dołączy do ugrupowań idących z PiS, czyli Porozumienia i Solidarnej Polski. Zobaczymy, jak ta inicjatywa się rozwinie.

 

To ma być rodzaj presji wywieranej na PiS, żeby politycy związani z ojcem Rydzykiem dostali dobre miejsca na listach do Parlamentu Europejskiego?

- Wszystkie osoby kształtujące odbiór społeczny i stosunek do ważnych spraw dla kraju, dla działań rządu, mogą ubiegać się o wykonywanie mandatów przez osoby wskazane przez te środowiska. Środowisko turyńskie jest zaawansowane od lat. Radio prowadzi komunikację ze swoimi odbiorcami. Telewizja też. Stąd takie działania. To konsekwencja tej pracy. Trzeba rozmawiać ze wszystkimi. PiS to pokazało w ostatnich wyborach, że potrafi spajać bardzo rozległe nurty społeczne, pod warunkiem, że łączy je troska o państwo. Jest otwarte pole do dialogu. Były już podobne przymiarki. One kończyły się dobrze po rozmowach.

 

Partie mają swoje wewnętrzne sondaże. Ludzie związani z inicjatywą Ruch Prawdziwej Europy przekonują, że mogą liczyć na 7-8 mandatów. W poprzednich eurowyborach minimalnie wygrało PiS, ale otrzymało 19 mandatów, tyle samo co PO. Trudno przewidzieć, co może czekać nas w maju. Mamy też inicjatywę Roberta Biedronia.

- Trudno przewidzieć to. To ważne wybory. Analitycy podkreślają fakt pełnej spójności wyniku wyborczego w wyborach do Europarlamentu z wyborami do Sejmu i Senatu RP. Tutaj zostaną użyte wszystkie siły i środki, żeby pokazać swoje szanse w wyborach jesiennych w roku 2019. Mamy otwartą przestrzeń. Nie gniewamy się na demokrację. Będziemy rywalizować o większość parlamentarną.

 

Polacy boją się podwyżek cen energii elektrycznej w przyszłym roku. Rząd zapowiada rekompensaty dla gospodarstw domowych i małych i średnich firm. W sumie to może być około 4 miliardów złotych. Nie ma tej sumy w projekcie przyszłorocznego budżetu. Skąd wziąć te środki? Komu zabrać, jakie opłaty podnieść?

- Dokładną informację na ten temat przedstawi dzisiaj minister energii. Tak samo będzie opowiadał o szczegółach. Na dzisiaj znamy deklaracje. Wiemy o wsparciu dla osób, które korzystają z energii. Jest plan wyasygnowania kwoty 4 miliardów. Regulacje ustawowe będą na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Poczekajmy, będzie źródło finansowania. Według mojej wiedzy ta kwota jest zabezpieczona. Podwyżka cen energii jest raczej przesądzona. Zostanie ogłoszona w połowie tego miesiąca. Ceny były bardzo stabilne na początku wieku. Wtedy za kilowat energii płaciliśmy średnio 32 grosze. Od roku 2008 do dzisiaj średnio 52 grosze dla gospodarstwa domowego. Przez 10 lat ceny były bardzo stabilne. Teraz prawa do emisji dwutlenku węgla drastycznie zmieniają swoją cenę na giełdach. To miało udział w cenie jednego megawata, który kosztuje dzisiaj powiedzmy 180-200 złotych, na poziomie 30 złotych. Teraz jest to 80 złotych i więcej. To nowa sytuacja. W jakiś sposób dopuszczono szereg osób do zakupu tych praw. Nie tylko dostawców energii. Sytuacja może być przejściowa. Porozumienie Paryskie będzie obowiązywało do 2020 roku. Przed nami dwa lata, które musimy przetrwać. Wtedy będą następne umowy. Począwszy od Porozumienia w Kyoto, Polska wykonywała duży wysiłek w tym zakresie. Byliśmy liderem, jeśli weźmiemy za punkt odniesienia Protokół z Kyoto. On liczył emisję od roku 1988. Potem były kolejne porozumienia. Teraz są Porozumienia Paryskie. To skomplikowane negocjacje. Wycofują się na różnych etapach poważne kraje. Tak jak USA. Ta sytuacja jest dynamiczna. Szczyt w Katowicach to forum, gdzie wiele się można dowiedzieć. Jest wniosek Polski o honorowanie pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy, nasze pomysły na elektromobilność...

 

To jest prawda, ale wrócę do podwyżek. Wygląda to jak czarowanie rzeczywistości, że będą rekompensaty dla małych i średnich, dla gospodarstw domowych. Już Koleje Mazowieckie stawiają swoją działalność pod znakiem zapytania. Szpitale powiatowe mówią, że dwa razy więcej zapłacą za energię. Krakowskie MPK tak samo. Odczujemy podwyżki solidnie w swoich portfelach.

- Rolą rządu jest amortyzowanie takich skoków. Mechanizm jest uniwersalny. Chodzi o notowania giełd międzynarodowych. To dotyka obywateli wszystkich krajów. To dobra inicjatywa, że minister energii chce kompensować gospodarstwom domowym rachunki. Średnie rachunki są wyliczone na poziomie około 1000 złotych w skali roku. Zachęcam wszystkich do przeanalizowania swoich taryf. Ja to zrobiłem i obniżyłem swój rachunek za energię. Odwiedziłem tylko punkt obsługi klienta. To fakty.

 

Jeszcze Nowy Sącz. Jak pan ocenia pierwszy miesiąc nowego prezydenta, Ludomira Handzla?

- Zaczął się dynamicznie. Prezydent pokazuje pazur. Są mocne zmiany personalne. Przyglądam się temu. Mamy prezydium rady i radę. Rada jest skomponowana z osób, które w większości nie obejmują grupy radnych prezydenta.

 

Są tam radni PiS i radni Krzysztofa Głuca.

- Odniosę się do informacji o zwolnieniach i personaliach. Jest przykład wydziału miejskiego zarządu dróg. On sprawnie działał w ostatnich latach. Były skuteczne dokumentacje, potężne inwestycje. Są tam zmiany personalne. Te zarzuty o brak kompetencji wydają się zaskakujące. Trzeba to analizować. Ja będę wspierał twórcze działania inwestycyjne miasta, będę zabiegał o środki. Nie pozbawiam nikogo prawa do działania.