Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z dr Pawłem Kubickim, socjologiem z UJ oraz Rafałem Romanowskim, publicystą Gazety Wyborczej.

Jacek Bańka: Pana ucieszyły wyniki referendum?

Paweł Kubicki: Ucieszyła mnie frekwencja. 36% to dużo. To jest optymistyczne. Wyniki też mnie ucieszyły, zwłaszcza jeśli chodzi o ścieżki. To pokazuje, że konflikt wywołany między rowerzystami a kierowcami nie istnieje w rzeczywistości, on jest w internecie.

J.B: To nie było referendum dotyczące odwołania kogoś. To ważne, bo to było referendum w jakiejś sprawie.

P.K: Dokładnie. To pokazuje jak krakowianie staja się obywatelscy. Dzięki temu referendum Kraków jest chwalony na wszystkich forach. My pokazujemy, że obywatelskie centrum Polski przechodzi do Krakowa.

J.B: Krakowianie rzeczywiście chcą poprawy jakości życia a nie wielkich imprez? Tak mamy czytać wyniki referendum?

P.K: Niekoniecznie. Mamy dużo takich imprez. Nie do końca się zgodzę też, że zrównoważony rozwój jest wolny. Zrównoważony rozwój właśnie przyspiesza rozwój. O tym czy miasto się rozwija decyduje jakość życia a nie wielkie imprezy.

J.B: To wyczuwają krakowianie a nie władza?

P.K: Krakowianie to wyczuwają. Można przywołać słowa, że siła tożsamości decyduje o tym czy miasto będzie się rozwijać czy nie. Same inwestycje tego nie zrobią.

J.B: W Krakowie głosowali nowi mieszczanie? To oni poszli do referendum?

P.K: Trudno powiedzieć. To kategoria pokoleniowa. W dużej mierze pewnie tak, ale żeby odpowiedzieć trzeba zrobić głębsze badania. Wydaje mi się, że przekrój społeczny był różny. Zagłosowało 36% i niemal 70% opowiedziało się przeciwko olimpiadzie. To nie była jedna kategoria społeczna.

J.B: Ja sobie tak wyobrażam, że to młodzi, wykształceni i 30-letni chcą ścieżek rowerowych czy metra a nie chcą fet władzy jak ZIO. To oni powiedzieli „nie”?

P.K: Niekoniecznie. Mamy duże festiwale. Równocześnie były wybory do PE. Wybory pokazują, że różni ludzie tam głosowali. Można przypuszczać, że te same osoby głosowały w referendum i w wyborach do PE.

Adam Piśko: Na naszym profilu na Facebooku pani Magdalena napisała: „ja uważam że dobrze, że nas zapytano czy chcemy, aby wydać pieniądze, których nie ma, na przygotowania do inwestycji, która nie wiadomo czy ma szanse realizacji, a w jej wyniku powstały by obiekty, które nie wiadomo jakim sposobem by się utrzymywały. Niech sobie zostanie Kraków uniwersyteckim zabytkowym miastem, niech by i trzeciorzędnym. Na pierwsze miejsce igrzyska na pewno by nas nie podniosły.”. Pani Magdalena napisała zachowawczo czy zdroworozsądkowo?

P.K: Bardziej zdroworozsądkowo. Samo ZIO nie wyniosło by nas. Kraków jest rozpoznawalny, są tłumy turystów. Otwieramy teraz halę w Czyżynach i centrum Kongresowe. One mogą wprowadzić Kraków do pierwszej ligi turystyki biznesowej. Kraków musi się na tym skupiać.

J.B: Jak mówimy o nowoczesnej miejskiej społeczności to jest modne słowo: partycypacja. To się sprawdziło w Krakowie?

P.K: Połowicznie. Referendum powinno być na początku, przed złożeniem aplikacji. To pokazało też władzom jak ważna jest partycypacja. Tak ważna decyzja nie powinna być narzucana z góry, ale dyskutowana. Mieszkańcy powinni mieć poczucie, że współdecydują.

J.B: Te wyniki każą nam zapytać jakiego Krakowa chcemy? Może nie takiego wielkiego, ale nastawionego na mieszkańców?

P.K: To podstawowa funkcja miasta, ono powinno dbać o to, żeby mieszkańcy się dobrze czuli a nie turyści. Kraków ma jednak taką markę, którą sobie wyrobił.

A.P: Wyrobił ją na dobrze czujących się tutaj turystach a nie mieszkańcach.

P.K: Myślę, że ZIO niewiele by zmieniło. Zimowe Olimpiady były zwykle w peryferyjnych miastach. Dzięki ZIO nie byłoby nowego kapitału. Świetne firmy inwestują jak jest kapitał ludzki. Czy ludzie są zadowoleni, jaka jest jakość życia? To wyznaczniki, które decydują o rozwoju miasta.

A.P: To nie są naczynia połączone? Wzrost prestiżu powoduje,że miasto ściąga młodych,. Kraków jest miastem uniwersyteckim, więc ma po co ściągać młodych. Oni potem zostają i stanowią idealne zasoby ludzie dla inwestujących podmiotów. Mamy miasteczko biznesowe w Zabierzowie, absolwenci uczelni maja co robić. Wydaje mi się,że Igrzyska mogłyby ten nurt dośrodkowy wzmocnić.

P.K: Być może by wzmocniły, ale nie jestem specjalistą. Nie byłoby to jednak decydujące. Kraków wyrobił sobie markę bez Igrzysk. Zrobił to dzięki mieszkańcom, pubom i turystom. Są festiwale. Kraków powinien wspierać to co już jest. Mam nadzieję, że kapitałem Krakowa będzie zaplecze intelektualne. Kraków być może stanie się centrum turystyki biznesowo-konferencyjnej.

A.P: Nie obawia się pan, ze ten uszczerbek na prestiżu może się odbić nam czkawką?

P.K: Nie wiem czy to jest zauważalne w Europie. Mówimy, że zasobem jest kapitał ludzki. Jak mieszkańcy chcą decydować to widać, że tutaj kapitał ludzki jest bardzo duży. Ten komunikat idzie w świat.

J.B: Jak wyniki tego referendum powinna przeczytać osoba, która by chciała wystartować w wyborach i walczyć z prezydentem Majchrowskim? Zakładamy, że ta osoba by chciała mówić o takim mieście, jakie zostało zarysowane w referendum.

Rafał Romanowski: Niezależnie od tego jak popatrzymy na wyniki referendum, czy one nam się podobają czy nie, coś się w Krakowie zmieniło. Nie można lekceważyć głosu przeciętnego mieszkańca. Tę siłę, która wynika z ruchów społecznych, należy brać pod uwagę i to zawsze. Internet zawsze będzie medium, które umożliwi taką aktywność. To nauczka dla tych, którzy by chcieli w przyszłości wysuwać takie propozycje. Przypomnę miasto, które porównywano do Krakowa. W Krakowie ma nastąpić efekt Barcelony, ale Igrzyska w Barcelonie to były inne czasy. Decyzja o tym, że Barcelona dostanie Igrzyska przyszła na fali dyskusji o UE w Hiszpanii. Środki wygospodarowane na Igrzyska były w innej skali. Ten efekt to inne czasy. Wtedy nie było kanałów komunikacji między miastem a mieszkańcami.

J.B: Jakiego Krakowa chcą ci, którzy wzięli udział w referendum?

R.R: Krakowa, który pyta mieszkańców o opinię, ale też Krakowa zachowawczego. Przy całym pozornym idiotyzmie idei ZIO, brak strumieni pieniędzy do Krakowa i Małopolski to są fakty. Ciekaw jestem jak ta dyskusja będzie teraz przebiegała. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie czy miasto ma być mocno inwestowane czy zachowawcze?

J.B: Ma być zachowawcze?

P.K: Nie do końca. Skoro krakowianie zagłosowali za metrem, a to wielka inwestycja, to nie do końca zachowawcze.