Tymczasem związkowcy z tarnowskich Azotów już od kilkunastu lat starają się o wpisanie na listę polskich spółek strategicznych. To zapewniłoby największej grupie chemicznej w Polsce skuteczne zabezpieczenie przed wrogim przejęciem np. ze strony rosyjskiego Acronu, który ma 15 procent udziału w Grupie Azoty. Starania związkowców wsparli małopolscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Związkowcy chcieliby, aby polski rząd miał ponad 50 procent udział w Grupie Azoty, teraz ma 33 procent. Na sprzedaż udziałów Skarbu Państwa w spółkach wpisanych na listę strategicznych dla polskiej gospodarki musi się zgodzić Sejm.

 

 

Posłuchaj Andrzeja Sikory, przewodniczącego zakładowej Solidarności w tarnowskich Azotach

 


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Krzysztofem Szczerskim:

Czytam, że Rosja jest gotowa do rozmów, ale pod pewnymi warunkami. Chodzi między innymi o realizację porozumienia z Janukowyczem z 21 lutego. Wiemy, że w tej części świata wszystko jest możliwe, ale powrót Janukowycza trudno sobie wyobrazić.

- Trudno. Janukowycz dzisiaj jest marionetką rosyjską. Jeśli prezydent obcego państwa, on siebie za niego uważa, prosi żeby na czołgach rosyjskich wrócić na Ukrainę to taki standard jest nieznany normalnemu światu.

To się dzieje w XXI wieku. Słowa, że Putin stracił kontakt z rzeczywistością, nie są zabawne.

- Nie, ale problem jest taki, że Zachód jest cały czas kilka kroków za Putinem. Od listopada tamtego roku Zachód jest za Putinem. On stwarza fakty i groźby. My jesteśmy w pozycji reagowania, nie tworzymy wydarzeń. Zachód nie przeszedł do ofensywy.

 

 

 

 

 

 

 


Może czwartkowe spotkanie szefów państw Unii Europejskiej to zmieni?

- To by wymagało większej stanowczości i spójności Zachodu. Dopiero sankcje, albo inne kroki, które stworzą, że Putin będzie musiał odpowiedzieć na ruch Zachodu, mogłyby zmienić tę sytuację. Państwa zachodnie wydają się być podzielone mimo wspólnej retoryki. Jak dochodzi do ruchów, to okazuje się, że każdy kraj ma interesy z Rosją i woli zostać przy słowach.

Spotkanie zaplanowano na czwartek. Co powinno być owocem spotkania? Sankcje? Zaostrzenie polityki wizowej?

- Jest jeden fakt. Rosja złamała prawo międzynarodowe. Oni nie przestrzegają własnych zobowiązań i ogólnych norm. Wydaje mi się oczywiste, że Rosja powinna być zawieszona w członkostwie Rady Europy. Ta rada jest symbolicznie istotna. Jeśli takie państwo może być członkiem rady, to jest to kompromitacja. Zachód powinien zlikwidować preferencyjne warunki dla Rosji. Nie mówię, że powinniśmy się posunąć do karania Rosji, bo to by wymagało dużej determinacji. Minimum to usunięcie preferencji. Zlikwidowanie tej sytuacji, w której Rosja może nie przestrzegać prawa europejskiego piorąc pieniądze a my przymykamy na to oko, bo uważamy, że Rosja może mieć specjalne prawa. Tak być nie może. Rosję trzeba zrównać z innymi krajami.

Do tego wszystkiego przyjdzie nam zapłacić za krymski kryzys. Jak to się odbije na naszej gospodarce? Do pana docierają głosy przedsiębiorców z Małopolski?

- Odwrotnie. My musimy dzisiaj robić wszystko, żeby poprzez współpracę gospodarczą z Ukrainą utrzymać to państwo w kontaktach z nami. Tam jest trudna sytuacja, ale to już było przed kryzysem. Teraz doszła niepewność polityczna. Mimo wszystko nie należy się wycofywać z handlu z Ukrainą. Wręcz przeciwnie. Europa musi podpisać umowę o wolnym handlu z Ukrainą. Jeśli mamy mieć solidarność, to nie w słowach, ale w pomocy doraźnej i długofalowej. Zgódźmy się na to, żeby Ukraina była częścią naszego systemu gospodarczego. Zwiększmy kooperacje gospodarczą z Ukrainą. Nie dobijajmy tego kraju.

Jednocześnie małopolski PiS apeluje o wpisanie tarnowskich Azotów na listę spółek strategicznych. To ma być zabezpieczenie przed wrogim przejęciem. Nie boi się pan, że zaczniemy uprawiać lokalną politykę przy użyciu strachu przed Rosjanami?

- Nie. To nie strach. To narodowy interes. Jeśli Polska ma stanąć na nogi, to lepiej jest utrzymać własność a nie zaczynać wszystko od nowa. Łatwiej jest utrzymać to, co mamy i na tym budować kolejne miejsca pracy. Nie powinniśmy tego sprzedawać, żeby szybko łatać dziurę budżetową. To nie ma nic wspólnego ze strachem.

Z Acronem także?

- Ktokolwiek by nie chciał przejmować Azotów, teza, że powinniśmy utrzymać naszą własność, jest uniwersalna. My musimy budować przemysł. Zacznijmy to od ochrony naszej własności.

Ten pierwszy krok to wpisanie Azotów na listę spółek strategicznych?

- Tak, jest grupa spółek, w których jest obowiązkowo utrzymywana pewna własność skarbu państwa. Azoty powinny być w tej grupie.

Wczoraj upłynął termin zgłaszania kandydatów PiS na wybory do Europarlamentu. Powie pan kto będzie „jedynką” w naszym okręgu?

- Procedura nie jest zakończona. Wczoraj minął termin, w którym władze w ramach regionów zgłaszały kandydatów na listy. Kandydatury są zapakowane do koperty i koperta pojechała do Warszawy Ostateczną decyzję podejmuje komitet polityczny. Wtedy będzie zakończona procedura.

Rozumiem, że profesor Legutko i poseł Duda to dwa pierwsze miejsca?

- Te nazwiska się pojawiają. Jakbym otworzył tę kopertę, to bym pewnie te nazwiska tam znalazł.

PiS ma ochotę na cztery mandaty w Małopolsce. Skoro są te dwa nazwiska, to pewnie musi być jeszcze ktoś ze Świętokrzyskiego. Będzie ktoś jeszcze z Małopolski?

- Nasz okręg obejmuje dwa województwa. W czołówce listy musi być przedstawiciel Świętokrzyskiego i ktoś, kto będzie miał inny profil wyborczy niż liderzy listy, żeby każde środowisko mogło głosować. Mamy też kwestię parytetu kobiet. Jak widać, ta układanka jest na tyle skomplikowana, że całość listy będzie wynikiem narad komitetu politycznego. Jestem pewny, że lista będzie tak atrakcyjna, że Małopolanie ją poprą.

Bogdan Pęk na czwartym miejscu?

- Żadnych nazwisk, poza tymi, które funkcjonują w mediach, nie mogę powiedzieć. Lista musi być skrojona do wymogów ordynacyjnych. Muszą być na przykład parytety. Lista wróci do nas z komitetu i wtedy zaczniemy kampanię. Widzę, że kandydaci, którzy wiedzą, że będą na listach już prowadzą kampanię, mimo że nie jest to legalne. Ta legalność powinna być jednak sprawdzana przez kogoś innego.

Prasę przeglądał Andrzej Sikorowski: