Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Jego znakiem rozpoznawczym były rozwiane na wietrze włosy, kowbojski kapelusz i charakterystyczny głos

W poniedziałkowym wydaniu audycji Przed hejnałem Sylwia Paszkowska razem z Agatą Ślazyk wokalistką, artystką Piwnicy pod Baranami, Jackiem Korohodą polskim gitarzystą i kompozytorem oraz Krystyną Święcicką-Wójcik wieloletnią antenową partnerką Antoniego, wspominała najbarwniejszą postać krakowskiego dziennikarstwa - Antoniego Krupę.

Miał to swoje charakterystyczne r jak to już wcześniej pan Jacek zauważył. Głos Radia Kraków, bo z tym głosem bardzo wielu osobom Radio Kraków się kojarzyło. Też pamiętam, jak się zjawiłam w Radiu Kraków i jedną z pierwszych osób, które spotkałam na korytarzu, był właśnie Antek. Był taki niezwykle serdeczny, niezwykle otwarty. Miał też talent do snucia opowieści. Napisał książkę „Miasto błękitnych nut” pełną właśnie anegdot, bardzo smakowitych o historii krakowskiego jazzu.

Krystyna Święcicka-Wójcik: Chciałam jeszcze dodać, że myśmy na przykład w sklepiku na dole byli uznawani za "małżeństwo radiowe" z Antonim. Zawsze przed sobotą przychodziliśmy razem, on niestety kupował słodycze, czego mu nie było wolno, bo nie dbał niestety o swoje zdrowie, tak muszę powiedzieć. Zgadzamy się wszyscy z tym. Miał takie luzackie podejście. Kiedyś mówił, że uratowało mu to życie w szpitalu. Miał bardzo niski cukier i prawie mdlał, ale nikt się tym nie zajmował i on nagle sobie przypomniał, że gdzieś w kurtce ma batonika. Poprosił, żeby mu ją koniecznie przynieść i ktoś tam mu przyniósł i zjadł tego batonika. To takie anegdotki Antoniego. Chciałam powiedzieć, że to moje "małżeństwo radiowe" trwało 32 lata. To jest naprawdę szmat czasu.

Jacek Korohoda: Miał w domu wielką kolekcję płyt jazzowych jeszcze analogowych i głównie słuchał właśnie nie piosenek, tu muszę Agacie w poprzek troszkę coś powiedzieć, tylko słuchał jazzu. Analogię widzę do moich rozmów na przykład z Wojtkiem Karolakiem naszym znakomitym organistą, który też powiedział mi, że całe życie grał jazz, a on prawdę chciał grać te piosenki z lat 60. W ostatnim etapie swojej twórczości wrócił do tego i grał, podobnie Jarek Śmietana i to właśnie taki rys łączący z Antkiem Krupą. Wspomniana książka „Miasto błękitnych nut” to jest dość wyjątkową pozycją w naszej muzycznej bibliotece krakowskiej, bo poświęcona jest w całości ruchowi i temu co się z nim działo w Krakowie. Nie ma rysu takiego ogólnopolskiego. Okazuje się, że w zasadzie wszyscy wywodzą się z Krakowa, tak z tej książki można się dowiedzieć, ale bardzo ciekawy o anegdoty zbiór, polecam Państwu bardzo.

Fot. Piotr Kubic

Fot. Piotr Kubic

Charakterystyczną cechą jego wyglądu był kapelusz. Czy znają państwo w ogóle historię, skąd się ten kapelusz wziął?

Agata Ślazyk: Nie wiem skąd kapelusz, ale wiem, że czasem na koncertach bywało, że już wychodziliśmy na scenę, podłączamy gitarę i nagle Antoni: „O rany nie mam kapelusza”. Nie mógł zacząć koncertu, musiał wrócić do garderoby, oczywiście po kapelusz, gitara mogła delikatnie nie stroić, ale bez kapelusza i tych okularów słonecznych to Antoni sobie nie wyobrażał rozpoczęcia koncertu.

Jacek Korohoda: Ten kapelusz gubił się też często, w cudowny sposób się znajdował dwa tygodnie później gdzieś zupełnie w dziwnych miejscach.

(cała rozmowa do posłuchania)

Fot. Piotr Kubic

Fot. Piotr Kubic

Autor:
Sylwia Paszkowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię