Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

 

Panie prezydencie, senator Sepioł mówił w Radiu Kraków, że z uwagi na Marka Lasotę, będzie pan zabiegał o wsparcie PO. Są jakieś rozmowy?

- Ja zawsze zabiegałem o wsparcie mieszkańców a nie partii politycznych. Partie się w to włączały, bo miały świadomość, że wolą mnie niż ich przeciwnika.

 

Chodzi o poparcie w II turze. Jak będzie taka sytuacja, że w II turze będzie pan i Marek Lasota to będą rozmowy z PO?

- Sądzę, że samo wyborcy PO będą wiedzieli jak głosować.

 

Marek Lasota jest nadaktywny. Ciągle są konferencje. On mówi, że wie jak zlikwidować korki w Krakowie, jak zatrzymać młodych ludzi. Jak pan słyszy takie zapowiedzi to co pan myśli?

- Cieszę się, że pan Lasota przeczytał mój program. To co on mówi, wynika z tego co ja proponowałem. Niektórzy kandydaci mówią, że będą robili to co już jest zrobione. Cieszę się.

 

Jak Marek Lasota podpisuje deklarację samorządowców PiS i deklaruje, że nie zlikwiduje żadnej szkoły w Krakowie. Jak to pan przyjmuje?

- To jest albo działanie populistyczne, albo on nie wie co mówi. On chce sobie zaskarbić przychylność nauczycieli i gwarancję, że oni będą mieli spokój. Jest to też kwestia nieodpowiedzialności. Edukacja jest poza 1/3 budżetu miasta. Jak popatrzymy na szkoły, a dotyczy to niewielkiej ich liczby, to maja najniższe wyniki jakie można mieć. Nie wiem czy mieszkańcy chcą, żeby ich dzieci kończyły szkoły, po których ciężko się dostać do gimnazjum, liceum czy na studia. Nie mówię od razu o likwidacji. Rozważaliśmy taki proces. Odnośnie kilku szkół się wycofaliśmy z różnych względów. Chodziło między innymi o to, że jak jest to jedyna szkoła na peryferiach to trzeba się wycofać. Trzeba się przyglądnąć całości. Dlatego chciałem spis warunków lokalowych, wyposażenia, stanu kadry nauczycielskiej, żeby o tym potem mówić.

 

Czyli następna kadencja to będzie moment, kiedy dojdzie do restrukturyzacji siatki szkół w Krakowie? Były programy naprawcze. W ciągu następnych czterech lat może coś się zmienić w tej siatce?

- Tak, ale niewiele. Nie można likwidować wszystkiego. Teraz jest niż, ale będzie wyż. Trzeba się zastanowić nad najsłabszymi szkołami. Jest wiele możliwości.

 

Podsumowuje pan ostatnia kadencję. Kilka dni temu przedstawiciele PiS przekonywali, że potrzebna jest kadencyjność. Co pan na taki pomysł 8,10 lat, jak proponował Jarosław Gowin?

- Mamy przepisy prawne. Każda decyzja z pozwoleniem na budowę jest decyzją administracyjną, gdzie każdy się może odwoływać. Te 8 lat może być za mało, żeby przeprowadzić cały proces. To działanie populistyczne i doraźne. To jest bez konfrontacji z rzeczywistością. To decyzje polityczne bez rozeznania merytorycznego. Przyjmijmy, że mogą być tylko dwie kadencje posłowania. Są założenia całego systemu. Politycy po iluś latach pracy w polityce nie mają do czego wrócić. Jak nie działają w polityce to nie maja z czego żyć. Może to dobre rozwiązanie?

 

Jakie są pana refleksje po pierwszych dniach głosowania na budżet obywatelski?

- To trochę tak jak ze sprzedażą akcji klubu Cracovia. Wszyscy kochają Cracovię, ale jak chodzi o kupno akcji to było kilka osób. Tutaj też. Wszyscy chcą budżetu obywatelskiego, ale jak dochodzi do głosowania to jest średnio.

 

Zwiększy pan pulę budżetu obywatelskiego jak zostanie pan na kolejną kadencję?

- Ja mam inną koncepcję rozdziału tego budżetu. Przynajmniej połowa budżetu dzielnicowego powinna być tak dzielona.

 

Jak krakowianie wybiorą te kilka najlepszych inwestycji ogólnomiejskich to część tych dobrych, ale odrzuconych projektów, zrealizuje pan w przyszłej kadencji?

- Tak, ale proszę zobaczyć, że większość tych projektów powinna być realizowana przez dzielnice. To ogródki jordanowskie czy chodniki.

 

Ja mówię o tych ogólnomiejskich.

- Jak będą takie, które są potrzebne to włożę do budżetu.

 

Padło coś istotnego z perspektywy samorządu w expose premier Kopacz? Może więcej pieniędzy na żłobki czy przedszkola?

- To było powiedziane bardzo ogólnie. „Będzie więcej pieniędzy...”. Ale z puli centralnej czy samorządu? Mówi się, że do 2017 wszystkie dzieci mają być w przedszkolach. To znaczy, że samorządy mają wybudować. Nie wiem ile trzeba czekać aż to będzie doprecyzowane.

 

W wypadku domów dziennych opieki dla seniorów to premier mówiła o tym, że część dadzą samorządy, część da Unia a część dadzą prywatni inwestorzy.

- Już widzę prywatnych inwestorów. Doświadczenie z nimi, jak idzie o inwestycje, które nie przynoszą dochodu, jest mizerne. To bujanie w obłokach.