Wczoraj ogłosił pan razem z premierem największy program infrastrukturalny do 2030 roku: blisko 300 miliardów złotych na budowę i rozbudowę sieci dróg krajowych. Ma powstać blisko dwa i pół tysiąca kilometrów nowych dróg. Czy dobrze rozumiem, że przede wszystkim program ten nastawiony będzie na dogęszczenie sieci dróg, by ekspresówki docierały do mniej zaludnionych części kraju, do mniejszych miejscowości, by także one mogły korzystać - dzięki lepszej infrastrukturze - z większych szans rozwojowych?

Tak, to prawda. Wczoraj miałem zaszczyt i przyjemność prezentować wraz z premierem Mateuszem Morawieckim nowy rządowy program budowy dróg krajowych do 2030 roku. Program przygotowany w ministerstwie, przygotowany przez zespół, z którym pracowaliśmy przez wiele miesięcy, aby osiągnąć konkretne cele. Cele, które założyliśmy właśnie w tym programie, a ten, o który pan pyta, jest jednym z wielu, bo dzisiaj ważne jest to, żeby łączyć rozproszone niegdyś odcinki dróg w spójne szlaki komunikacyjne. Chociażby dzisiaj pojedziemy drogą ekspresową z Warszawy do Białegostoku czy z Lublina do Warszawy, z Poznania do Wrocławia, ze Szczecina do Zielonej Góry, z Koszalina do Szczecina. Chcemy realizacją tego programu doprowadzić do tego, że każde miasto wojewódzkie będzie połączone bezpieczną drogą ekspresową. Będzie to sieć nowoczesnych dróg. Bez względu na to, w którym regionie jesteśmy, będziemy mogli z tych dróg korzystać. To już nie będzie tak, że jeżeli udajemy się na Podkarpacie, na Lubelszczyznę, musimy się liczyć z podróżą niebezpiecznymi drogami. Wszędzie powinniśmy dojechać bezpiecznie, wszędzie powinniśmy dojechać w przewidywalnym czasie i również komfortowo, bo Polacy na drogach zasłużyli również na komfort. To nie może być tak, że wyjeżdżamy za granicę i wjeżdżamy w zupełnie inne realia komunikacji drogowej, również i kolejowej. My to musimy zmienić i zmieniamy. Jesteśmy tutaj zdeterminowani. Także przebudowujemy istniejące drogi.

Kiedy wczoraj informowaliśmy o programie, to rzecz jasna z punktu widzenia Małopolski największe poruszenie wywołała informacja o planach poszerzenia autostrady A4 o trzeci pas w każdą stronę na odcinku od Tarnowa w stronę Wrocławia aż do węzła Krzyżowa. Widzieliśmy w reakcjach słuchaczy, jak bardzo na tę inwestycję wszyscy czekają. Pytanie - poza finansami, które będą niebagatelne – jest takie: o jakiej perspektywie czasowej mówimy? 2030 rok to plan realizacji tego ambitnego zadania. A kiedy możemy spodziewać się, że te prace - chociażby na tym bardzo obciążonym odcinku z Krakowa do Tarnowa - mogłyby ruszyć?

Przede wszystkim musimy przygotować dokumentację techniczną dla rozbudowy dróg, więc wszystkie te niezbędne zgody, pozwolenia, wszystko to, co wynika z prawa musimy wykonać: te elementy dokumentacji, szczególnie raport oddziaływania na środowisko, decyzja środowiskowa. Chcemy wszystko realizować i realizujemy drogi dzisiaj zgodnie z prawem, w zgodzie ze środowiskiem naturalnym, w zgodzie z przepisami prawa, które nas tutaj w bardzo poważnym stopniu czasowo ograniczają. Ale cóż, pokonujemy te trudności. Dlatego też nie mogłem powiedzieć, że inwestycje ruszą już jutro, ale na pewno w bardzo krótkim czasie będę miał okazję poinformować o tym, że pierwszy program inwestycyjny, czyli ten pierwszy dokument potwierdzający, że będę jako minister właściwy do spraw transportu mógł zlecić do realizacji wykonanie dokumentacji technicznej. Wyobrażam sobie to tak, że do około trzech do czterech lat będziemy mieli gotowe dokumenty, aby zlecić bezpośrednio projekt przebudowy. Gdzieś za cztery do pięciu lat ruszamy z przebudową. Niestety ten cykl inwestycyjny tak długo trwa. Tutaj nie będziemy mieli, jestem przekonany, żadnych odwołań, protestów środowiskowych, bo przecież staramy się w pasie drogowym tę autostradę przebudować, tak aby ona była bezpieczna. Ja się bardzo cieszę, że dzisiaj na małopolskich drogach nie ma wypadków, ale ileż to razy otrzymujemy informację, że na autostradzie A4 albo w Małopolsce, albo też na Śląsku czy Dolnym Śląsku w okolicach Wrocławia doszło do tragicznego wypadku. To musi się zmienić. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy mogli tolerować sytuację, w której autostrada A4 chociażby na wysokości południa Krakowa w granicach administracyjnych miasta czy też dalej w kierunku Tarnowa, blokuje się tylko dlatego, że wyczerpała swoje możliwości techniczne. Musimy ją rozbudować. Ona musi być bezpieczna i to jest poza wszelkimi wątpliwościami. Bardzo się cieszę, że premier Morawiecki rekomendował ministrowi finansów, aby i tutaj - w stosunku do tej dużej inwestycji - cały przebieg tej autostrady w Małopolsce objęty jest przygotowaniem dokumentacji technicznej, ale objęty jest również finansowaniem. Program, który wczoraj prezentowaliśmy, ma zapewnione źródła finansowania. To nie jest zbiór pobożnych życzeń co do inwestycji. To jest lista inwestycji, które będą realizowane, ponieważ mają zabezpieczone środki finansowe.

Pan mówi, że przebudowany będzie cały małopolski odcinek autostrady A4, ale przecież pomiędzy Małopolską a Śląskiem jest on na długości 50 kilometrów zarządzany przez prywatną firmę i ta umowa koncesyjna obowiązuje do roku 2027. Czy to oznacza, że do 2027 na tej drodze, jeśli chodzi o poszerzanie autostrady, nie wydarzy się nic? Prace będzie można rozpocząć, kiedy wygaśnie umowa koncesyjna? A może sam koncesjonariusz tę drogę do trzech pasów poszerzy – oczywiście w zamian za przedłużenie koncesji?

Umowa koncesji została podpisana, jak dobrze pamiętam, w pierwszej połowie 1997 roku na okres 30 lat. Łatwo więc policzyć, że kończy się w 2027 roku. Jeszcze raz powtarzam, nie możemy zapominać o kierowcach, którzy poruszają się zarządzanym przez prywatne podmioty drogami krajowymi. To nie może być tak, że oddajemy kierowców pod opiekę koncesjonariuszy, nie troszcząc się w ogóle o warunki, w jakich oni się poruszają. Umowa koncesyjna reguluje status tej drogi, opisuje wszystkie konieczne prace do wykonania przez koncesjonariusza, ale państwo polskie nie jest zwolnione z obowiązku dbania o to, co będzie się działo z kierowcami za 8-10 lat. Dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć, czy koncesjonariusz będzie przedłużał umowę, czy o to wystąpi, czy państwo polskie będzie dążyło do tego, aby przejąć tę autostradę w zarządzanie przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Taka dyskusja dotyczyła autostrady A1 między Łodzią a Częstochową, którą teraz budujemy ze środków budżetu państwa. Realizujemy tę inwestycję z Krajowego Funduszu Drogowego, ze środków finansowych dostępnych rządowi i nie będziemy mieli koncesjonariusza. Wybraliśmy taki wariant jako optymalny, więc mogę sobie wyobrazić, że w 2027 roku państwo polskie przejmuje autostradę A4. Wczoraj powiedziałem też, że wyobrażam sobie również to, że powinna być zwiększona dostępność tego odcinka autostrady poprzez obniżenie, a być może zaniechanie poboru opłat, i wówczas bezpieczeństwo na drogach równoległych do autostrady A4 uległoby znacznemu zwiększeniu, ale to jest przyszłość. Tutaj możemy tylko i wyłącznie gdybać. Musimy przygotować dokumentację techniczną, musimy być gotowi na rozbudowę tej drogi także w obszarze koncesyjnym i chcemy tej rozbudowy dokonać. Nie wiem, jakie zamiary ma koncesjonariusz. Być może ma też plany związane z rozbudową. Jeżeli byłaby taka rozbudowa założona, trzeba się zastanowić nad tym, jak w przyszłości widzimy funkcję autostrady między Krakowem a Katowicami. Jeszcze raz powtarzam, między Krakowem a Katowicami szczególnie. Dzisiaj mamy pewność, przekonanie wynikające z dokumentu wczoraj ogłoszonego, że jest plan rozbudowy autostrady A4 aż do Tarnowa o trzeci pas ruchu plus pas awaryjny. Tak naprawdę będą trzy pasy ruchu plus pas awaryjny i dzisiaj w związku z tym przygotowujemy plany na przyszłość. Co dalej z koncesją na autostradę A4? Nie chciałbym na ten temat dzisiaj odpowiadać.

Kolejny czeski przewoźnik dostrzega potencjał w polskim rynku kolejowym i chciałby konkurować o pasażerów na szlakach np. z Krakowa przez Warszawę do Gdyni czy z Wrocławia do Warszawy. Urząd Transportu Kolejowego ma teraz ocenić zgodnie z unijnymi przepisami, jak wejście nowego gracza wpłynie na tak zwaną równowagę ekonomiczną świadczenia usług publicznych. Nowy przewoźnik Regio Jet, jeżeliby do tego doszło, miałby wejść na rynek od grudnia 2022 roku. Jak pan ocenia te zamiary?

Trzeba pamiętać, że obowiązuje nas już czwarty pakiet kolejowy, a to oznacza, że przewoźnicy z Unii Europejskiej, przewoźnicy spoza granic naszego kraju będą występowali w przetargach organizowanych przez tych, którzy obowiązani są zapewnić kolejowy transport publiczny, i mogą w tych przetargach wygrywać. To jest już bardzo bliska przyszłość. Musimy być gotowi na konkurencję, również musi być gotowy na konkurencję przewoźnik narodowy, jakim jest PKP Intercity. Jeszcze niedawno, bo za czasów naszych poprzedników – a ja się wówczas jako wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury z tym wraz z moimi koleżankami i kolegami z Prawa i Sprawiedliwości nie zgadzałem - mówiono: niech polskie przewozy kupi, kto chce, byle pociągi jeździły punktualnie i było ciepło w zimie i chłodno latem. Przyjęliśmy zasadę, że wzmacniamy polskich przewoźników, aby mogli konkurować właśnie w takim przypadku z przewoźnikiem czeskim, który bardzo chętnie na ten rynek wejdzie, bo każdy przewoźnik chce z tego rynku czerpać zyski. Wyposażamy naszą kolej w nowoczesne pociągi i dążymy do tego, żeby były komfortowe. To jest obowiązek państwa. Przygotowujemy PKP Intercity na tę konkurencję, przygotowujemy przewoźników regionalnych na konkurencję z zagranicy. Jestem przekonany, że po zrealizowaniu programu taborowego - on idzie w miliardy złotych, w 2023 kończymy program wydatkowania 7 miliardów złotych na zakup nowych pociągów, przebudowę, modernizację kompleksową wykorzystywanych obecnie wagonów, lokomotyw, składów i uruchamiamy kolejny program na kwotę około piętnastu miliardów złotych - nie będzie problemu z tym, że któryś z przewoźników zechce wejść na polski rynek, a my nie będziemy mogli sprostać konkurencji. Jeżeli będzie konkurencja, to będzie to konkurencja zdrowa. Będzie sprzyjała przede wszystkim pasażerom w Polsce, bo przewoźnicy będą konkurować nie tylko ceną, ale jakością wykonywanej usługi i komfortem przewozu. Na tę konkurencję polscy przewoźnicy muszą zostać przygotowani. To jest rola państwa, żeby ich wesprzeć. Tak robią Niemcy, tak robią Francuzi, tak robi cała Europa. Nie odbiegamy od standardów, które stosowane są w całej Europie. Niestandardowym było właśnie oczekiwanie: niech tę kolej kupi kto chce, byle pociągi jeździły punktualnie.