Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury, Andrzejem Adamczykiem.

Już kilka dni cieszymy się tunelem na Zakopiance. Z tej perspektywy chciałbym zapytać o rzecz mniej oczywistą. Powinny pojawić się takie przepisy, które by nakazywały firmom tworzącym nawigacje internetowe, żeby aktualizowały w miarę szybko nowe drogi? Opóźnienie na popularnej platformie Google Maps spowodowało, że wielu kierowców nie skorzystało z tunelu. Nawigacja kazała im zjeżdżać w inną stronę.

- To ważne, żeby było wsparcie w wyborze drogi, nawigowaniu. To też nas jednak nie zwalnia ze śledzenia tablic informacyjnych, drogowskazów. Część z nas pamięta czasy, kiedy nie było nawigacji satelitarnej. Gdy pada pytanie, czy powinniśmy wprowadzić przepisy, które by nakazywały operatorom tych aplikacji szybkie wprowadzanie danych, Google się bardzo wstydzi. To nie jest pierwszy taki przypadek, kiedy tydzień po otwarciu nowej drogi Google ich nie pokazywał w swoich mapach. Są inne platformy cyfrowe, które po godzinie od oddania drogi już pokazują tę drogę. Często sprawdzamy reakcję innych platform, które oferują internetowe mapy drogowe. Jestem przekonany, że rynek zweryfikuje tych, którzy się opóźniają. Oni powinni się zreflektować i działać szybko. Przypomnę obwodnicę Słomnik. Ponad tydzień Google Maps nie widział tego odcinka. Powtórzę apel. Opierajmy się na własnych umiejętnościach, śledźmy tablice informacyjne. Nie opierajmy się tylko na aplikacjach internetowych.

Temat jest aktualny. Są nowe inwestycje, jak tunel pod drogą S1. Jest też ta wielka maszyna, która zmierza na Podkarpacie, żeby drążyć tunel na trasie S19. Szlaki drogowe na mapach będą się zmieniać. Dobrze by było, żeby nawigacje nadążały.

- Tak. Dobrze by było. W ubiegłym roku podsumowaliśmy ilość oddanych do użytku dróg ekspresowych. To było bez mała 400 kilometrów. Ważne jest, żeby już następnego dnia od oddania drogi te trasy były widoczne na mapach internetowych. Wierzę w rynek i to, że najlepsi, którzy nadążają, wygrają. Ci, którzy są z tyłu albo się dostosują, albo będą musieli zająć się innymi działaniami.

Mamy rewolucyjną zmianę w kodeksie karnym. Nowelizacja między innymi przewiduje konfiskatę pojazdu prowadzonego przez pijanego kierowcę. To zmieni reguły gry na polskich drogach?

- To jest realne zagrożenie dla recydywistów i dla tych, którzy stwarzają największe niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. To pijani kierowcy. Większość Polaków żąda, żeby takie zachowania likwidować. Należy oddziaływać tak na kierowców, żeby nie wsiadali za kierownicę pod wpływem alkoholu. Te oczekiwania budziły się głównie, gdy dochodziło do wielkich dramatów, kiedy w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców, ginęły rodziny, niewinni ludzie. Wtedy społeczeństwo chciało zaostrzenia kar. Odpowiedzią na te oczekiwania jest ustawa, którą przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Ta ustawa nie dotyka kierowców, którzy zachowują się zgodnie z zasadami i nie wsiadają za kierownicę w stanie nietrzeźwości. Wszyscy, którzy postępują właściwie, będą chronieni przez tę ustawę.

Pan też się pewnie przygląda uważnie dyskusji wokół przepisów. Jak pan ocenia argument, że ten przepis może oznaczać odpowiedzialność zbiorową, bo przez pijaną głowę rodziny, samochodu zostanie pozbawiona cała rodzina?

- To decyzja głowy rodziny o tym, że naraża na niebezpieczeństwo siebie i innych uczestników ruchu. Często ta decyzja głowy rodziny kończy się dramatem, gdy ginie matka lub ojciec, albo cała rodzina. Taka decyzja o spowodowaniu zagrożenia przez kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości, taka decyzja będzie powodem zastosowania tych restrykcyjnych przepisów.

Przenieśmy się na tory. Zapytam o zimowy rozkład jazdy. Na razie ciągle poruszamy się według korekty z 6 listopada. Ona obowiązuje do 10 grudnia. Z tego co zapowiada Ministerstwo Infrastruktury, będą interesujące nowości dla mieszkańców Małopolski, na przykład jeśli chodzi o czas przejazdu z Krakowa do Katowic.

- Nowy rozkład jazdy zawiera w sobie elementy zwiększenia intensywności pociągów. Są korekty przewoźników. One są mocno przemyślane. Nowy rozkład jazdy daje szansę, żeby wykorzystać efekty długich remontów, przebudowy linii kolejowych. Przykładem jest linia Kraków-Katowice. Niedawno była 170. rocznica uruchomienia pociągu relacji Kraków-Mysłowice. Tam stykały się granice trzech zaborów. Pociąg pospieszny z Krakowa do Katowic w nowym rozkładzie jazdy pojedzie w czasie 43 minuty. Wiem, że wielu słuchaczy Radia Kraków to dziwi. Może nie dowierzają, że to jest możliwe. Jeszcze kilka lat temu podróż z Krakowa do Krzeszowic trwała ponad godzinę, a z Krakowa do Katowic 2 godziny 26 minut. 43 minuty pociąg pospieszny, około godziny pociąg, który zatrzyma się na wszystkich stacjach kolejowych. To różnica wynikająca z wielkiego wysiłku państwa, kolejarzy. Dziś ktoś narzeka, że ekspres z Warszawy do Katowic jedzie 3 minuty dłużej niż na początku lat 90. Należy brać pod uwagę, że pociąg, który kiedyś jechał w takim czasie, dziś jedzie po szlaku modernizowanym, gdzie montowane są najnowsze systemy bezpieczeństwa. Bez tych systemów nie jest możliwe uruchomienie pociągów jadących do 250 km/h między Krakowem a Warszawą. Często mówimy, że aby było lepiej, musimy być cierpliwi i przeżyć czas remontu.

Taki czas przejazdu sprawi, że przejazd koleją będzie bezkonkurencyjny wobec podróży samochodem z Krakowa do Katowic. Na taki czas jazdy z Krakowa do Zakopanego nam przyjdzie jeszcze poczekać… Są też udogodnienia na drodze S7.

- Patrzymy w przyszłość. Czekamy, kiedy zakończy się realizacja drogi Rdzawka-Nowy Targ. To wąskie gardło w drodze do Zakopanego. Mam nadzieję, że 2024 rok będzie czasem, gdy do historii przejdą zatory na Zakopiance między Myślenicami i Nowym Targiem.