Może być ewentualnie coś o jedzeniu - stylowo wydany esej o legendarnej, nie istniejącej już El Buli, (ilustrowany stylowo zamazanymi zdjęciami), albo odziedziczony lub kupiony w antykwariacie ( wydany jeszcze przed wojną we Lwowie) podręcznik konserwacji orientalnych dywanów. Ale poradnik, jak „dobrze wyglądać nago” ( jest taki), albo inaczej - jak się ubrać, by nie wyglądać jak własna babcia? Never.



Wzorowa uczennica woli oczywiście takie publikacje jak katalog pasów kontuszowych Muzeum Narodowego w Krakowie, wydany przez wiekami i poruszający w swej całkowitej bezużyteczności ( zdobyty pod halą Grzegórzecką). Ale poradnikiem nie pogardzi – szczególnie, jeśli wśród autorów zaczynają pojawiać się ludzie naprawdę dobrze ubrani. Zapraszam!



Autorką uroczego, choć nie dla wszystkich przydatnego poradnika jest słynna francuską piękność, ikona szyku, ulubiona modelka Karla Lagerfelda - Ines de la Fressange. W jej „Paryskim szyku” przeczytać można m.in., że najpiękniejszą ozdobą kobiety jest jej…obrączka. Albo, że lepiej wydać pieniądze na dobrego dentystę niż na drogi krem. Ines jest zabawna, po parysku złośliwa, i wyraźnie zorientowana na panie po 50-tce. Sama wygląda wspaniale, szkoda, że do zdjęć pozuje jej piękna córka, a wszystkie podane w podręczniku adresy dotyczą tytułowego Paryża. Podsumowując: dobra rzecz dla osób z zasobnym portfelem, o guście raczej tradycyjnym, poszukującym lekko podkręconego stylu w guście b.c.b.g.












Maja Sablewska nie jest słynną pięknością, ale bywa muzą polskich projektantów, i to tych z górnej półki. Z czego jest słynna? No, chyba przede wszystkim z bycia… słynną właśnie, z pokazywania się w TV i kolorowych magazynach. Zniesmaczeni? Błąd. „10 sposobów na modę Mai Sablewskiej” to książka, którą z radością zadedykowałabym wielu moim koleżankom. Pani Sablewska nie ma może literackiego wdzięku Ines de la Fressnage, jej pióro jest może i przyciężkawe, ale wygląda świetnie! Zasady swego wizerunku wykłada czytelnie i bez mizdrzenia się, skrupulatnie wylicza szafowe „must have” i bez pastwienia się wskazuje modowe błędy. Regularnie wygrywa w rankingach najlepiej ubranych Polek, choć jej modowy modus operandi spodoba się głównie przedstawicielkom wolnych zawodów, w których nie obowiązują sztywne dress cody. Prawniczki, urzędniczki, lekarki – patrz wyżej.






Prawnicy, urzędnicy, lekarze zaś… mogą spróbować lektury „Sztuki życia dla mężczyzn”, współnapisanej przez polskiego prozaika Szczepana Twardocha. Prozaik, wraz ze współautorem, na okładce prezentuje się świetnie, szkoda tylko, że nad całym poradnikiem gęsto rozsnuwa, cytując Wańkowicza, dydaktyczny smrodek. A nawet smrodek moralizatorski, ideologiczny, retorycznie jednak daleki od stylu kaznodziei. Panowie lansują bowiem, w słowach i czynach, prawdziwie męski styl. Wychodząc z założenia, że prawdziwy Polak nieco męskość swą zagubił. Rozdziały poświęcone butom, marynarkom, scyzorykom i brodom – doskonałe. Potem bywa różnie. Słabsza forma z dominantą moralistyki przychodzi w fazie tzw. życiowych mądrości. Książka jest momentami błyskotliwa, oczywiście autoironiczna, ale przez to robi się poradnikiem dla nikogo. Jeśli umiesz gotować, pełen kpin rozdział o krewetkach raczej cię zniesmaczy. A jeśli nie wczujesz, że czarne skarpety są naprawdę lepsze od białych, raczej nie sięgniesz po dzieło eleganckich gentelmanów w idealnie dobranych krawatach.







"10 sposobów na modę według Mai Sablewskiej", wyd. G+J

"Sztuka życia dla mężczyzn" Szczepan Twardoch, Przemysław Bociąga, wyd. Świat Książki
"Paryski szyk. Podręcznik stylu", wyd. Rebis