"Koty giną. I te domowe, i te bezdomne. To nie jeden raz się zdarzyło. Ale jak ktoś otworzy okno, to tego, który strzela już nie widać" - przyznają w rozmowie z Radiem Kraków mieszkańcy Tarnowa. 

Jak udało się ustalić Radiu Kraków w rozmowach z mieszkańcami, strzały na osiedlach słychać już od dłuższego czasu. Ludzie jednak boją się dzwonić i zgłaszać takie incydenty mundurowym. O brak obojętności w tej sprawie apeluje jednak Krzysztof Giemza z fundacji "Zmieńmy świat". "Wiem, że koty giną bez śladu. Doszło do kilku postrzeleń. Niektóre koty uratowano dzięki interwencji weterynarzy. Poszukujemy sprawców. To już się ciągnie od dłuższego czasu. Prosimy mieszkańców, by przesyłali jakiekolwiek informacje. Telefonicznie, mailem" - przyznaje Giemza. 

Straż miejska także zapewnia, że nawet jeśli nie widzimy sprawcy - powinniśmy niepokojące fakty zgłaszać. Tym bardziej, że można to zrobić zupełnie anonimowo za pośrednictwem strony internetowej. "Bądźmy wyczuleni, reagujmy. Sprawca może ponieść naprawdę dotkliwą karę" - podkreśla Krzysztof Tomasik, komendant straży miejskiej w Tarnowie.

 

(Marcin Golec/ew)