"Faktycznie jest trochę inaczej, kiedy o bezpieczną jazdę prosi ksiądz i to podczas kontroli drogowej. Człowiek to wtedy inaczej odczuwa i przyjmuje"- przyznają skontrolowani kierowcy.

A sam ks. Migacz dodał, że i on nie uniknął kiedyś kary. "Zdarzyło mi się jeden raz. Kara powinna być, bo często sprawa kończy się szczęśliwie mandatem, a jazda niezgodnie z przepisami może się nawet skończyć śmiercią" - mówił ks. Migacz. 

Jedna z kontroli w towarzystwie księdza zakończyła się mniej radośnie - zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego kierowcy, za brak sprawnych świateł  i ważnego przeglądu rejestracyjnego samochodu.

 

 

(Bartek Maziarz/ew)