Tarnowscy urzędnicy przekonują, że na razie nie ma takiej potrzeby. Bo jak wyjaśnia dyrektor wydziału zdrowia i polityki społecznej Wiesław Izworski, żłobki publiczne mają 380 miejsc, a chętny jest niewiele więcej. "W tej chwili żłożonych jest 410 podań, od września uruchamiamy dodatkowych 20 miejsc w tarnowskich żłobkach publicznych. Więc wtedy będzie można zbilansować zapotrzebowanie". - przekonuje Izworski.

"Nie mamy miejsc w żłobkach publicznych, na tyle, żeby pokryć zapotrzebowanie." - odpowiada dyrektorka jednego z tarnowskich niepublicznych żłobków Edyta Kolwalska - "ze jest inaczej słyszę od 2011 roku, kiedy otworzyłam pierwszy żłobek. Od tego czasu samo miasto powiększyło liczbę miejsc o 20, a powstały też dwa niepubliczne żłobki, które mają dzieci".

Prezydent Roman Ciepiela, przekonuje jednak, że w tegorocznym budżecie nie ma pieniędzy na dofiansowanie niepublicznych żłobków. Tymczasem szef tarnowskiego PiSu, Kazimierz Koprowski przyznał w rozmowie z Radiem Kraków, że jego klub szykuje projekt uchwały dopłat do niepublicznych żłobków. "Jest tylko kwestia wyceny jednej godziny za pobyt. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tych pare złotych przeznaczyć na dopłaty do tych żłobków, które są w miarę blisko miejsca zamieszkania rodziców".

Tymczasem Edyta Kolwalska zauważa, że do tarnowskich publicznych żłobków są przyjmowane jedyne dzieci pracujących rodziców. I że są one czynne tylko do 16.00. Urzędnicy odpowiadają, że mogą być dłużej, ale trzeba do tego dopłacić -  6 złotych za godzinę.

Pobyt dziecka w publicznym żłobku kosztuje 109 złotych na miesiąc, plus 4 złotych za dzienne wyżywienie.

B.Maziarz/kp