Kurnik mieści się w budynku przy ul. Wiśniowej w tarnowskim Krzyżu. Kiedy jego nowy właściciel remontował budynek, okazało się, że ktoś sfałszował pozwolenie z 1976. Budynek powinien zostać rozebrany w 1981 roku. To nie przeszkodziło jednak w ponownym uruchomieniu hodowli jesienią 2016 roku. Szerzej o sprawie pisaliśmy TUTAJ.

Urzędnicy od kilku miesięcy przepychają się z właścicielem kurnika, próbując doprowadzić do rozebrania budynku. Ale zgodnie z procedurą może to potrwać co najmniej rok. Dlatego zrozpaczeni mieszkańcy próbują na własną rękę doprowadzić do zatrzymania uciążliwej dla nich hodowli i zgłosili sprawę do straży miejskiej.

Straż postanowiła ukarać właściciela mandatem. Jak wyjaśnia Marek Futera z tarnowskiej straży miejskiej, przepisy nie pozwalają w mieście, na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej, utrzymywać zwierząt gospodarskich. Właściciel kurnika nie przyjął jednak mandatu. Sprawą miał się we wtorek zająć sąd, ale rozprawa została odroczona na koniec marca, bo właściciel kurnika przedstawił zwolnienie lekarskie.

Sąsiadka kurnika podkreśla, że kiedy kupowała działkę, pobliski budynek był wynajmowany przez firmę budowlaną na magazyny. A urzędnicy przekonywali ją, że nie ma możliwości wznowienia hodowli kur w tym miejscu, bo ten teren jest przeznaczony pod teren mieszkaniowy. Na wszystkich mapkach ta działka jest oznacza jako budowlana, nie ma tam terenu rolniczego. - Byłam spokojna, poza tym jesteśmy w mieście – mówi kobieta, która zmuszona została zatrzymać budowę swojego domu, bo jak twierdzi: "robi się po prostu niedobrze od tego zapachu, poza tym jest ciągły szum wentylatorów. Nie mam możliwości korzystania z mojej własności".

Zdaniem sąsiadów kłopotliwego budynku urzędnicy popełnili w tej sprawie błędy m.in. w lutym 2016 roku, kiedy nie sprzeciwili się remontowi kurnika. Zdaniem mieszkańców ma to potwierdzać Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Krakowie, pisząc o tym, że "niewniesienie sprzeciwu nastąpiło w niniejszej sprawie w sposób wadliwy".

Jednak tarnowscy urzędnicy nie poczuwają się do winy. Jak przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków dyrektor wydziału architektury i budownictwa Andrzej Banach, w lutym 2016 roku nie było podstaw do tego żeby sprzeciwiać się remontowi kurnika, ponieważ dopiero po kontroli Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w lipcu 2016 roku odkryto, że pozwolenie na budowę z 1976 roku zostało sfałszowane i zostało wydane jedynie na 5 lat, po upływie których budynek powinien zostać rozebrany.

Wyjaśnienie sprawy nielegalnego kurnika może potrwać jeszcze co najmniej rok.

Bartek Maziarz/wm