Remont drogi wojewódzkiej 973 z Tarnowa do Borusowej został podzielony na dwie części. Prace od Tarnowa do Żabna mają się zakończyć we wrześniu przyszłego roku. Do tej pory nie zapadła jednak decyzja o remoncie drugiego fragmentu do Borusowej. "Jeżeli będą jakieś oszczędności natychmiast wprowadzimy to zadanie do realizacji. Być może uda się to zrobić w podobnym czasie, w którym powstanie most. Wszystko jednak zależy od pieniędzy". - przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków Roman Leśniak z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie.

Tymczasem, jak podkreśla burmistrz Żabna Stanisław Kusior, jeżeli remont nie zostanie przeprowadzony przed budową mostu to na drodze wzrośnie natężenie ruchu i pogorszy się bezpieczeństwo mieszkańców. A jak zaznacza jest tam kilka newralgicznych, wąskich miejsc - przejazd przez Otfinów czy samo centrum Żabna. Na razie jednak burmistrz Kusior ubolewa nad tym, że z pierwotnego projektu remontu trasy z Tarnowa do Żabna, Zarząd Dróg Wojewódzkich ze względu na oszczędności usunął z wielu miejsc chodniki. Dlatego gmina szuka teraz pieniędzy na swój wkład do budowy chodników m.in.  w Ilkowicach, Łęgu czy Niedomicach.

Jest jednak i dobra wiadomość. Jak przyznał Radiu Kraków Roman Leśniak, Zarząd Dróg Wojewódzkich na wniosek gminy w przyszłym roku ruszy z przygotowaniem dokumentacji dla budowy obwodnicy Żabna. Chociaż na razie jeszcze nie wiadomo kiedy taka droga mogłaby powstać.

Natomiast most w Borusowej ma powstać do 30 października 2020 roku. Przeprawa będzie miała około 600 metrów długości. Kosztami inwestycji podzielą się oba województwa. Małopolska na budowę mostu oraz 500 metrowego odcinka łączącego przeprawę z drogą wojewódzką zarezerwowała  61 milionów złotych. Województwo świętokrzyskie ma wykonać dłuższy fragment drogi łączącej most z drogą krajową numer 79 oraz rondo.

Pierwszy most w Borusowej został wysadzony w powietrze zaraz po wybuchu II Wojny Światowej. Od tamtej pory z jednego na drugi brzeg Wisły można się dostać promem. Od niedawna przeprawa jest bezpłatna. Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie zapłaci za to około 200 tysięcy złotych na rok.

 

Bartek Maziarz/bp