Udrożnienie jednego pasa ruchu, który umożliwił podróż w strone stolicy Małopolskie zajęło ponad 3 godziny. W tym czasie wielu kierowców traciło cierpliwość i decydowało się na jazdę "pod prąd" w stronę zjazdu Tarnów-Centrum. Tarnowska policja wyjaśnia, że choć okoliczności zdarzenia były wyjątkowe, to kierowcy muszą pamiętać o przestrzeganiu przepisów drogowych. Nie mieliśmy innej możliwości rozładowania tego zatoru, jak tylko częściowe usunięcie wraków samochodów biorących udział w wypadku - tłumaczy Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.

 

Policja będzie teraz analizować dostępne materiały z monitoringu autostradowego oraz nagrania z kamer pokładowych nadsyłane przez innych kierowców. Na ich podstawie kierowcy, którzy wczoraj zdecydowali się na jazdę pod prąd, będą wzywani do komisariatów. Za takie wykroczenie grozi mandat od 220 do 500 złotych. Paweł Klimek przyznaje, że ostateczny wymiar kary będzie ustalany indywidualnie - i będą brane pod uwagę wyjątkowe okoliczności całej sytuacji.

Dodajmy, że całkowite udrożnienie autostrady w stronę Krakowa nastąpiło dopiero po godzinie 20 - czyli niemal 8 godzin od wypadku.

 

Marcin Golec/bp