Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z Jakubem Kwaśnym z SLD.

 

Agnieszka Wrońska: Co trzeba zrobić, żeby zmienić marazm Tarnowa?

 

Jakub Kwaśny: Po pierwsze należałoby zakasać rękawy. Zebrać wszystkich wójtów i burmistrzów z okolicznych gmin, nowe władze powiatu i powiedzieć sobie wprost: "Panie, panowie bez wspólnego działania, niewiele tu zdziałamy". W związku z tym musimy opracować wspólną strategię rozwoju, a nastepnie walczyć od dodatkowe pieniądze w nowej perspektywie unijnej. Należałoby wrócić do mechanizmu zintegrowanych inwestycji terytorialnych. W tym przypadku władze województwa zapomniały o Tarnowie, tylko Kraków to ma. Do tego trzeba wrócić. To jest pierwsza, podstawowa rzecz.

 

Jakie to inwestycje?

 

Po pierwsze, można byłoby się postarać o komunikację aglomeracyjną i dodatkowe pieniądze na nowe autobusy. Po drugie Tarnów powinien być objęty komunikacją aglomeracyjną aglomeracji krakowskiej. Zabrakło tu myślenia o Tarnowie i o to należałoby walczyć skutecznie. Poza tym, warto było sprofilować się. Tarnów mógłby być świetnym zapleczem logistycznym dla całej południowej Polski. Mamy pierwsze tego symptomy: w Wojniczu, Lisiej Górze, a nawet w Tarnowie, gdzie jest centrum logistyczne jednej z firm oponiarskich. Ten profil byłby tutaj konieczny i walka o dodatkowe środki np. na scalanie gruntów pod przyszłe inwestycje. Tu trzeba działać. Nie wystarczą listy intencyjne. Trzeba konkretnych umów i warunków realizacji. Wtedy powstaną miejsca pracy.

 

Jakie inwestycje chciałby pan przyciągać do Tarnowa?

 

Chodzi tu o centra logistyczne różnych firm. Niedawno ukazało się takie opracowanie dotyczące outsourcingu. Tarnów był tam wymieniany jako jedno z możliwych miejsc lokalizacji dla firm usługowych – tych, które dziś lokują się w Krakowie. W niedługiej przyszłości, ze względu na wysokie koszty funkcjonowania w stolicy województwa, Tarnów mógłby być takim zapleczem.

 

A jakie miejsce widziałby pan dla lotniska cargo? To jeden ze sztandarowych pana pomysłów.

 

Chodzi o terminal cargo. To nie lotnisko, które byłoby budowane przez miasto Tarnów, a przez prywatnego inwestora, przez spółkę prawa handlowego. W związku z tym w pierwszej kolejności taki właściciel, inwestor musiałby określić warunki, tereny. Na pewno w Tarnowie takich terenów nie ma. Dlatego tym bardziej potrzebna jest współpraca.

 

To jest realna możliwość? Powoływał się pan na rozmowy z osobami, które chcą takiego lotniska w okolicy Tarnowa, szukają terenów.

 

To jest tak samo realne, jak powstanie przystanka Włoszczowa Północ, który połączył województwo świętokrzyskie z resztą kraju i udało się. Do tego potrzebna jest determinacja i skuteczne lobby. Mam nadzieję, że w wyniku tegorocznych wyborów samorządowych i przyszłorocznych wyborów parlamentarnych takie lobby w Tarnowie wreszcie będzie. Niestety nie ma nas kto bronić ani w Warszawie, ani w Krakowie.

 

Był pan za tym, by gruntownie przeorganizować magistrat i zmienić sposób pracy tarnowskich urzędników?

 

To nie jest tak, że tu ma przyjść rewolucja. Jeżeli chodzi o pracowników najwyższego szczebla, tzn. dyrektorów, urządziłbym swego rodzaju konkurs. Publiczne wysłuchanie, jaki pomysł mają obecni dyrektorowie na funkcjonowanie urzędu i podległych im wydziałów. To miałoby na celu pokazanie że jestem otwarty na współpracę na z już pracującymi tam urzędnikami. Ale jeżeli część z nich nie miałaby odważnych pomysłów i sposobu na zmianę podejścia do obywatela, musiałaby być zastąpiona innymi pracownikami i nowymi dyrektorami wydziałów. Struktura, jeśli idzie o hierarchię, musi być najprostsza. Tak, żeby obywatel wiedział, do kogo się udaje z konkretną sprawą. Mówię tu chociażby o kwestiach drogowych - należałoby powrócić do czegoś takiego, czym był Tarnowski Zarząd Dróg Miejskich. Są też inne obszary, które można by połączyć, np. funkcjonowanie wydziału kultury i Tarnowskiego Centrum Kultury. Te dwie jednostki poniekąd się dublują. Zarządzaniem kulturą mogłoby zajmować się tylko Tarnowskie Centrum Kultury, a część pracowników wydziału kultury mogłoby ich zasilić – tak, żeby nie było dualizmu. Żeby wszystkie imprezy kulturalne były ze sobą skoordynowane. Należy usprawnić proces decyzyjny. Na decyzję nie można czekać tygodniami.

 

To chyba nie jest zależne od pracy urzędników a od przepisów.

 

Czasem chodzi o podpis prezydenta, który zbyt długo się zastanawia. A tutaj trzeba podejmować decyzje przemyślane i bez zbędnej zwłoki. Należy ten proces decyzyjny zdecentralizować. O remontach dróg osiedlowych czy chodników powinni decydować i wskazywać je radni osiedlowi. Powinni mieć taką specjalną pulę, o której mówimy z Małgorzatą Mękal od przeszło roku. Sam osobiście walczę już drugą kadencję o to, by rady osiedlowe miały swą podmiotowość i większy budżet. Tego się nie da osiągnąć półśrodkami.

 

Od lat jest pan orędownikiem bezpłatnej komunikacji w małopolskich miastach.

 

Będzie to zrealizowane w 3 krokach. To nie może być terapia szokowa, ponieważ budżet miasta tego nie wytrzyma. W pierwszej kolejności nowy tabor, w drugiej kolejności etapowe zmniejszanie cen biletów tak, żeby dla budżetu miasta, w którymś roku mojej kadencji - powiedzmy w 4 - rezygnacja z lwiej części dochodów, jaka pochodzi z biletów, nie była aż takim szokiem. Jest to cel, do którego chciałbym dążyć, ale nie jest to cel, który zostałby zrealizowany od razu. Jestem realistą, znam finanse tego miasta. Gruszek na wierzbie nie chcę od razu obiecywać.

 

 

Przyszły prezydent będzie musiał podjąć decyzję dotyczącą ulicy Krakowskiej. Odremontować ją jeszcze raz, walczyć w sądzie?

 

Odremontować ją na własny, niestety, koszt, a potem walczyć w sądzie o odszkodowanie.

 

Łącznik autostradowy. Oddałby pan pieniądze?

 

Nie. Pojechałbym wraz z nowym marszałkiem województwa do Brukseli i rozmawiał na ten temat tak, aby odbyło się to z jak najmniejszym uszczerbkiem dla budżetu miasta Tarnowa. Trzeba o tę sprawę walczyć.