W sobotę wczesnym popołudniem w Wiśle termometry wskazywałyo plus dwa stopnie Celsjusza, a długimi okresami świeciło słońce.

"Dlaczego tu przyjechałem? To proste, jestem fanem skoków narciarskich. Jednak w Wiśle jestem pierwszym raz, bliżej mam do Zakopanego. Niestety ze względu na obowiązki służbowe jesteśmy tu tylko dziś" - powiedział pan Andrzej, który wraz z synem, Kubą przyjechał z okolic Krakowa i nie krył podziwu dla organizatorów, że udało im się pokryć śniegiem tak dużą powierzchnię w połowie listopada.

Dłuższą drogą przebyli w drodze na zawody Adam i Teresa, małżeństwo z Bydgoszczy. Są zdziwieni wspaniałą pogoda panującą w górach. Liczą oczywiście co najmniej na "pudło" Polaków w sobotę i wspaniałe skoki Kamila Stocha w niedzielę.

"Pogoda jest rewelacyjna. Zapowiadali, iż może być mżawka, co mogłoby utrudnić organizatorom przeprowadzenie zawodów na sztucznym śniegu. Co prawda temperatura jest taka jaka jest, ale jak zapewnił prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner nawet przy plus 15 czy nawet 16 ten śnieg dwa, trzy dni wytrzyma. Co ważne, jest to możliwe dzięki profesjonalizmowi polskiej firmy" - uważa szef "Pierwszego oficjalnego Fanklub Kamila Stocha" z Proszowic Rafał Chmiela.

Półtorej godziny przed rozpoczęciem pierwszej serii drużynowego konkursu, zaplanowanym na 16, na skoczni nie było jeszcze zbyt wielu kibiców. Jednak można się spodziewać, że trybuny wkrótce szczelnie się wypełnią. Przed obiektem można było dostrzec ludzi z kartkami z napisem "kupię bilety".

Fani, którzy nie nabyli wejściówek, ale w sobotę są w Wiśle, będą mogli zawody oglądać w Strefie Kibica w centrum miasta, gdzie ustawiono namiot. Podobnie będzie w niedzielę.

PAP/AD