Słoweńcy, którzy z turnieju wyeliminowali w środę reprezentacje Polski., nazajutrz - w starciu z Rosjanami wystąpili w roli... „biało-czerwonych”. Podopieczni Sergieja Szliapnikowa dominowali na parkiecie od sąmego początku zawodów. Już na pierwsza przerwe techniczną w pierwszym secie schodzili z pięciopunktowa przewagą. Potem spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku. W pierwszym secie rozgromili Słoweńców do 17. W drugim nieco bardziej wyrównany był początek, ale nie na tyle, żeby Rosjanie czuli się zagrożeni. Trzeci set był formalnością. Atak Artema Wolwicza dał 25 punkt Rosjanom, przy 19-punktowym zysku sitakrzy Słowenii w tym secie.

A przecież w fazie grupowej mistrzostw, w meczu między tymi zespołami, w I i II secie toczyła się niezwykle zacięta walka. W obu tych partiach Słoweńcy mieli piłki setowe. Rosjanie wygrywali wówcasz w pierwszym secie przy trzeciej, a w drugim przy czwartej próbie! Ale to już jet tylko wspomnienie. W czwartek siatkarze „Sbornej” dowiedli, że ich forma roście i nadal zaliczają się do głównych faworytów mistrzowskiego turnieju.

 

TK