Po sukcesie Rafała Majki kibicom trudno zepsuć humor, ale szybkie pożegnanie krakowianki na pewno niemile zaskakuje. Rozstawiona z numerem czwartym Radwańska przegrała z 64. w rankingu światowym Chinką Saisai Zheng 4:6, 5:7.

Chinka przełamała Polkę w pierwszym secie przy stanie 3:3 i to wystarczyło, by wygrać tę partię. Na drugą Radwańska wyszła bardziej zdenerwowana. Po przegranej przy własnym podaniu, kiedy Chinka objęła prowadzenie 2:1, krakowianka zaczęła uderzać rakietą o kort... doszczętnie ją niszcząc. Nerwowa "Isia" - jak wiemy - nie jest dobrym prognostykiem.

W 10. gemie, przy stanie 4:5, zdołała odrobić stratę i przedłużyć szanse na awans do kolejnej rundy, ale na krótko. W kolejnym gemie, przy stanie 40:40, popełniła podwójny błąd serwisowy, a później straciła punkt trafiając w siatkę, i rywalka prowadziła 6:5. Po chwili Chinka wykorzystała drugą piłkę meczową.

Radwańskiej wyjątkowo kiepsko idzie na igrzyskach. Debiut zanotowała w 2008 roku Pekinie i odpadła w drugiej rundzie. Cztery lata później w Londynie, tak jak teraz w Rio, przegrała mecz otwarcia.

Krakowianka nie zakończyła jeszcze występów w Brazylii. Podjęła decyzję, że zagra z Łukaszem Kubotem w mikście. Dla kibiców to jednak nie będzie to samo, co walka w turnieju indywidulanym.

PAP/SKO/ms