Od 17 kwietnia kwietnia Wisła nie mogła w lidze wygrać. Po wygranej 1:0 z Zagłębiem Lubin na zakończenie fazy zasadniczej sezonu przyszła porażka w Lublinie, a w fazie finałowej było praktycznie cały czas pod górkę. Przy Łazienkowskiej Wisła dała jeszcze swoim kibicom pogody do satysfakcji, bo zremisowała z Legią 1:1 po naprawdę niezłym meczu. Później przyszło jednak pasmo porażek, przy okazji których nie brakowało narzekań na pracę sędziów. W meczu z Lechią Gdańsk kibicom Wisły podpadł mocno Paweł Gil, natomiast w środę w Kielcach zarzutów nie uniknął Łukasz Bednarek. W tym drugim wypadku faktycznie można mówić o bardzo poważnych błędach - niesłusznie uznany gol, rzut karny, którego nie powinno być i niezasłużona druga żółta kartka.

Z Pogonią Szczecin w sobotni wieczór Wisła chciała się przełamać. I przy okazji odwdzięczyć za wtopę z listopada ubiegłego roku. Potężne lanie Biała Gwiazda otrzymała w Szczecinie, przegrywając 2:6. Z drugiej strony, tamten mecz przyniósł Wiśle pewnego rodzaju otrzeźwienie, po którym nadeszły wygrane 5:1 z Arką i 3:0 z Lechią. Kto wie, czy taki wstrząs, krótko po rozstaniu z Dariuszem Wdowczykiem, nie był wtedy Białej Gwieździe potrzebny. Sobotni mecz toczył się zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie o pierwsze zwycięstwo w fazie finałowej. Sporo problemów kadrowych mieli przed tym meczem jednak w Szczecinie. Trener Kazimierz Moskal nie mógł skorzystać z wykartkowanego Gyurcso oraz kontuzjowanych Drygasa, Frączczaka i Fojuta. W obliczu takich kłopotów do kadry zgłoszeni zostali młodzi Dawid Zieliński i Mateusz Bochnak, którzy po raz pierwszy znaleźli się w meczowej osiemnastce.

Na boisku zaczęli odważnie piłkarze Pogoni, ale to Wisła w 18. minucie otowrzyła wynik meczu. Głęboka centra z prawego skrzydła dość niespodziewanie spadła na głowę Patryka Małeckiego, a Małecki kontrującym strzałem pokonał Hengera. Siedem minut później było już 2:0, tym razem po poważnym błędzie bramkarza Pogoni. Henger stanowczo powinien był wyłapać piłkę po wstrzeleniu jej z prawego skrzydła, ale wypuścił futbolówkę w taki sposób, że Paweł Brożek musiał skierować ją do siatki. Wisła była na boisku stroną dominującą i regularnie udowadniała to bramkami. W 31. minucie Henger wybronił jeszcze strzał Boguskiego, ale minutę później Ivan Gonzalez po centrze z rzutu rożnego podwyższył na 3:0.

To był przy Reymonta prawdziwy nokaut. W 35. minucie do pustej bramki piłkę skierował Rafał Boguski, którego podaniem obsłużył Brożek. Dla Boguskiego to był już 10. gol zdobyty w ligowym sezonie. A mógł jeszcze przed przerwą dołożyć trafienie numer 11. Boguski wpakował piłkę do pustej bramki, ale chwilę wcześniej "przestawił" tuż przed bramką Hengera, co wychwycił sędzia Dominik Sulikowski. Dla tego arbitra był to debiut w rozgrywkach LOTTO Ekstraklasy, a jego "powołanie" na ten mecz odbyło się niejako w trybie awaryjnym po tym, jak sędzia Paweł Pskit zamiast do Krakowa wybrał się do Płocka. W 60. minucie doszło przy Reymonta do debiutu. Na placu gry zameldował się Wojciech Słomka - 18-latek sprowadzony do Wisły z Progresu Kraków zimą tego roku.

Pogoń Szczecin po przerwie sprawiała wrażenie drużyny, która najchętniej z szatni nigdzie by się już nie ruszała. Wisła natomiast oszczędziła lekko swoich rywali i nie atakowała juz tak zaciekle, jak miało to miejsce w przypadku pierwszej części meczu. Trener Kiko Ramirez potraktował drugą połowę jako idealny moment na wprowadzenie do gry młodych zawodników. Kwadrans po Słomce zadebiutował również Kacper Laskoś - chłopak z rocznika 2000. Druga połowa była rozgrywana w iście sparingowej atmosferze i nie przyniosła już ani jednego gola.

Wisła w pierwszej połowie znokautowała więc Pogoń Szczecin, w drugiej natomiast nie pozwoliła rywalom zaskoczyć się w defensywie. Piłkarzom Kiko Ramireza na pewno takie przełamanie było potrzebne. Co prawda mecz od początku toczył się o tak zwaną "pietruszkę", ale w pewnym stopniu wiślacy mogą czuć się spełnieni - zrewanżowali się w ten sposób za porażkę 2:6, jakiej doznali jesienią w Szczecinie.

Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 4:0 (4:0)
Małecki 18', Brożek 24', Gonzalez 32', Boguski 35'

AD