W poprzednim spotkaniu pomiędzy tymi zespołami Wisła przegrała w Jekaterynburgu 68:79, ale wówczas rosyjski zespół zaczynał sezon i nie był w najwyższej formie. W rewanżu w Krakowie wicemistrzynie Polski nie były już w stanie nawiązać wyrównanej walki, choć grały ofiarnie w obronie. Wiślaczki były jednak bardzo słabo dysponowane rzutowo i pudłowały w sytuacjach, w których zazwyczaj bez problemu trafiały. W pierwszej połowie do kosza wpadło tylko dziewięć piłek rzuconych przez krakowianki na 36 prób. Rywalki też nie imponowały w ofensywie. W pierwszej kwarcie zdobyły tylko 15 punktów, z czego osiem Brittney Griner, która przewyższała środkowe Wisły wzrostem i zasięgiem ramion.

W połowie drugiej kwarty przewaga UMMC wzrosła nawet do 22 punktów, ale końcówka tej części gry należała do wiślaczek, który zdobyły siedem kolejnych punktów i schodziły na przerwę przegrywając 24:36.

W trzeciej kwarcie skuteczność krakowianek była jeszcze gorsza – tylko pięć zdobytych punktów. To sprawiło, że rywalki systematycznie powiększały przewagę, która na koniec tej części gry wynosiła 23 punkty. W ostatnich dziesięciu minutach gra była bardziej wyrówna, gdyż trener rywalek korzystał z zawodniczek drugiej piątki.

Następny euroligowy mecz wiślaczki zagrają 20 grudnia z Nadieżdą w Orenburgu.

Wisła CanPack Kraków - UMMC Jekaterynburg 49:74 (9:15, 15:21, 5:16, 20:22)

PAP/AD