Cracovia do derbowego starcia przystępowała rozdrażniona wynikiem sprzed tygodnia. Pasy w samej końcówce wyjazdowego meczu z Piastem Gliwice najpierw objęły prowadzenie, aby po kilku chwilach w niesamowicie głupi sposób wypuścić trzy punkty i wracać z Gliwic z jednym oczkiem. W lepszych nastrojach w tygodniu mogli być natomiast kibice z Niecieczy. Bruk-Bet Termalica zaliczyła wreszcie przełamanie, pokonując w wyjazdowym spotkaniu Arkę Gdynia.

Bez między innymi Malarczyka, Vestenicky'ego czy Jendriszka musiał radzić sobie w piątek zespół prowadzony przez Jacka Zielińskiego. Szczegolnie nietypowo zestawiona została formacja obrony. Diego Ferraresso i wracający do zdrowia Paweł Jaroszyński zajęli miejsca na bokach defensywy, natomiast duet stoperów stanowili Florin Bejan i Hubert Wołąkiewicz. Po drugiej stronie dotkliwa okazać mogła się nieobecność Vladislavsa Gutkovskisa - Łotysz z powodu naciągnięcia ścięgna w kolanie nie mógł zagraćw meczu przy Kałuży. O poczynania defensywne dbać miał między innymi Krzysztof Pilarz. Golkiper obecnie strzegący dostępu do bramki Termaliki przez ponad trzy sezony występował w barwach Pasów, a w tym sezonie, już jako bramkarz Słoników, do składu zespołu z Niecieczy wskoczył w lipcu, właśnie podczas meczu z Cracovią, gdy kontuzji doznał Dariusz Trela. Wówczas zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza zainkasował trzy punkty, wygrywając z Pasami 3:2.

Piłka znalazła drogę do bramki po raz pierwszy po upływie ośmiu minut meczu. Z trójkowym atakiem wyszła Bruk-Bet Termalica, wszystko wyglądało dobrze, aż do momentu ostatniego, kluczowego podania. Po prostopadłym dograniu Patrik Misak pokonał co prawda Grzegorza Sandomierskiego, ale nie zdążył nawet zacząć się cieszyć, ponieważ sędzia liniowy uniósł w górę chorągiewkę. Spalonego nie było natomiast dwie minuty później. Wtedy po kapitalnej piłce z głębi pola Misak ponownie stanął oko w oko z Sandomierski, dziubnął piłkę ponad bramkarzem Pasów otwierająć wynik tego spotkania. Zespół Czesława Michniewicza w kolejnych minutach miał jeszcze kilka dobrych okazji. Uderzenie sprzed pola karnego minęło jednak bramkę Pasów, a chwilę później jednemu z zawodników przyjezdnych zabrakło nieco precyzji.

Kolejne trafienie gości z Niecieczy to 26. minuta. Rzut rożny dla Słoników, po chwili miękkie dośrodkowanie z lewego skrzydła w okolice piątego metra od bramki Cracovii. Tam nieupilnowany pozostał Kornel Osyra, który strzałem z powietrza wpakował piłkę do siatki i wywołał sporą konsternację na trybunach przy Kałuży. Mimo takiego stanu rzeczy, fani Pasów od pierwszego gwizdka bardzo regularnie deklarowali poparcie dla swojego szkoleniowca, Jacka Zielińskiego. Młyn wielokrotnie skandował nazwisko trenera, a kibice swoje stuprocentowe poparcie wyrazili również na transparencie, który mówił "ruszysz Jacka, kibice cię rozliczą". Piłkarze Cracovii swoją grą nie dawali jednak Jackowi Zielińskiemu aż takich argumentów. Nie brakowało prostych błędów w rozegraniu, a w pierwszych 45 minutach Pasy praktycznie ani razu po składnej akcji nie zagroziły bramce Pilarza.

Z szatni na boisko nie wróciła już dwójka zawodników Cracovii. Trener Zieliński po pierwszej połowie postanowił zrezygnować z usług Diego Ferraresso i Tomasza Brzyskiego, których zastąpili kolejno Mateusz Szczepaniak i Mateusz Cetnarski. Nie minęło 20 minut, a na placu gry pojawił się też Sebastian Steblecki, który z kolei zmienił bezbarwnego Krzysztofa Piątka. Okazji wciąż jednak nie było - może poza próbą Budzińskiego z 60. minuty, która zakończyła się skuteczną interwencją Pilarza. Więcej było natomiast nerwów. Budziński po tym, jak sędzia odgwizdał jego faul na Babiarzu odkopnął piłkę i skomentował decyzję arbitra, za co został ukarany żółtą kartką - w jego przypadku to kara, a nie upomnienie, bowiem kartka ta oznacza, że Budzińskiego zabraknie w meczowej kadrze za tydzień, gdy Pasy podejmą Górnika Łęczna.

Wreszcie 69. minuta przyniosła bramkę kontaktową dla Cracovii. Wszystko stało się faktem za sprawą dwójki zmienników. Uderzał Steblecki, jego strzał obronił jeszcze Pilarz, ale do dobitki ruszył Mateusz Szczepaniak, który nie pozostawił już Słonikom złudzeń. Radość Pasów zbyt długo jednak nie potrwała. W 70. minucie Damian Dąbrowski po raz kolejny nieodpowiedzialnie stracił piłkę w środku pola, Termalica ruszyła z akcją, którą skutecznie wykończył Patrik Misak.

Słoniki w pełni zasłużyły na zwycięstwo przy Kałuży, mając to spotkanie praktycznie cały czas pod kontrolą. Dla podopiecznych Czesława Michniewicza po dosyć kiepskim okresie jest to wreszcie głęboki oddech. Z dwóch kolejnych delegacji - do Gdyni i Krakowa - Bruk-Bet przywozi komplet punktów. Gorzej mają się sprawy przy Kałuży. Gdy wydawało się, że kłopoty Pasy mają już za sobą, gdy Cracovia wygrała u siebie z Koroną i Wisłą Płock, teraz znów zespół prowadzony przez Jacka Zielińskiego punktuje kiepsko - na zwycięstwo Pasy czekają od 14 października.

Cracovia - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:3 (0:2)
Szczepaniak 69' - Misak 10' i 70', Osyra 26'

AD