W sobotę dosyć niespodziewanie we własnej hali Wisła Can-Pack przegrała z przyjezdnymi z Lublina. Pierwszy mecz zakończył się rezultatem 66:61 dla Pszczółki. Okazja do rewanżu przyszła szybko, bo już po niespełna dobie. Niedzielny mecz miał już dla wiślaczek dużo lepszy przebieg. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza nie dominowały jednak na parkiecie od początku, a po pierwszej kwarcie przegrywały 13:16. Straty udało się odrobić w drugiej części meczu. Skuteczność pod koszem pozwoliła Wiśle dogonić rywalki, a później wypracować sobie dwupunktową przewagę. Na półmetku spotkania tablica świetlna wskazywała rezultat 30:28.

Skuteczność takich zawodniczek, jak Ziomara Morrison, Hind Ben Abdelkader, Ewelina Kobrym czy Vanessa Gidden pozwoliło Białej Gwieździe wypracować sobie przewagę nad Pszczółką i po trzeciej kwarcie było już 48:43. Na koniec przewaga była jeszcze większa - jedenastopunktowa. Czwartą kwartę Wisła wygrała 17:11, a cały mecz 65:54. Z 54 zdobytych przez Pszczółkę punktów aż 20 zdobyła Asia Boyd.

W ten sposób Wisła Can-Pack Kraków wyrównała stan ćwierćfinałowej rywalizacji z Pszczółką. Ostateczne rozstrzygnięcia w tej parze zapadną za tydzień. W przyszły weekend w Lublinie rozegrane zostaną dwa decydujące mecze.

AD