- Plecak bym chciała mieć z takimi lalkami. Ja lubię Batmana i Gwiezdne Wojny. Ja bym chciał piórnik z Epoką Lodowcową. Chciałam plecak i zeszyt z Dzwoneczkiem. Ja chcę plecak z Lukiem Skywalkerem - mówią dzieci. "Oczywiście cały marketing skupia się na przykuciu uwagi. Produkt musi być dobrze widoczny na półce i musi być też w gazetce. Ją każdy w domu przegląda. Te rzeczy muszą się także pojawić w reklamach. Jak dziewczynka zobaczy tę ukochaną lalkę w reklamie to od razu zapyta kiedy będzie to mieć" - tłumaczy Anna Watza, partner zarządzający Planet PR.

- Płaci się za firmę, za reklamę, za Disneya. To są w wyprawkach, koszulkach czy butach dodatkowe pieniądze. Te pieniądze trzeba wydać za to, że jest to bohater bajki. Jak się dobrze poszuka to jednak znajdzie się taniej. Da się to wytłumaczyć dziecku - mówią rodzice. "To się wiąże z licencją. Każdy producent, który umieszcza te postaci i logotypy na swoich zeszytach czy torbach, musi zapłacić licencję. Dlatego jego produkt będzie droższy" - dodaje Anna Watza.

Jak tłumaczy psychlolog dziecięcy Jerzy Rosiński, trzeba wyróżnić dwie kategorie wiekowe. "Młodsze dzieci są podatne na to co widzą u rówieśnika. Bajki są dzisiaj tak skonstruowane, że są długą reklamą. To co widzą dzieci w fimie, te postaci się pojawiają też w sklepach. Dzieci od 4-5 klasy zaczynają mieć inny sposób postrzegania tych markowych towarów. Te dzieci podlegają znacznemu wpływowi rówieśników. Moda w grupie. Jakieś marki są passe, inne są na topie. One sobie wyobrażają rzeczy związane z komfortem użytkowania marki. Jak mam na WF buty jakiejś marki to wyobrażam sobie, że jestem znacznie lepszy niż kolega, który tych butów nie ma" - dodaje Rosiński.

W wyborze przyborów trzeba zachować zdrowy rozsądek. W tym roku rodzice wydadzą na wyprawkę szkolną od 300 – 500 złotych. W cenę szkolnego zestawu nie wchodzą podręczniki, które w większości przypadków finansuje MEN.

 

 

 

 

(Dominika Baraniec/ko)