- To jest magazyn regionalny na Krymie i rzeczywiście rozpoczął znowu działalność. Ale w nieco innym układzie. To już nie jest firma ukraińska, ale oddział przedstawicielstwa rosyjskiego - podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków Janusz Komurkiewicz.

Sądeckiej spółce zależy na tej obecności przede wszystkim ze względu na trzy zakłady działające na Ukrainie. I nie chodzi tylko o tamtejszy rynek krajowy, ale przede wszystkim o łatwiejszy dostęp do rynku rosyjskiego. Towary produkowane na Ukrainie można eksportować do Rosji bez 25 % cła, jakim objęte są produkty z Unii Europejskiej. To o tyle istotne, że dla Firmy Fakro Rosja jest głównym zagranicznym rynkiem zbytu. Dodatkowo po gwałtownym załamaniu na początku roku, kiedy sprzedaż okien spadła o blisko połowę, teraz przemysł budowlany na Ukrainie i w Rosji odzyskuje dynamikę.

- Aż 70% naszej produkcji w zakładach ukraińskich trafia na rynek rosyjski. Te zakłady są stworzone przede wszystkim po to by, produkować na rynek rosyjski - dodaje Komurkiewicz.

Sądeckie Fakro, podobnie jak inne polskie firmy obecne na Ukrainie czy w Rosji, uważnie śledzą rozwój wydarzeń w tej części Europy. Przygotowane są plany na różne wersje rozwoju wydarzeń. Janusz Komurkiewicz dodaje jednak, że wycofanie z tych rynków nie jest w tej chwili brane pod uwagę, a jeśli sytuacja na Ukrainie jeszcze bardziej się zdestabilizuje, to firma skupi się na rozwoju swojej obecności w samej Rosji.

Sądecka firma Fakro traci na Ukrainie


Sławomir Wrona/ew