Pierwsza interwencja odbyła się 2 stycznia, to właśnie wtedy w jednym z gospodarstw odkryto nielegalne składowisko odpadów, pośród których żyły koty, psy oraz zwierzęta hodowlane

Na terenie wysypiska śmieci była nielegalna pseudohodowla. Jeden z właścicieli w styczniu zmarł. Został drugi właściciel, który rozmnażał zwierzęta w celach handlowych. Były to psy. Dodatkowo sprawa dotyczyła możliwości znęcania się nad zwierzętami gospodarskimi i pozostawienia ich bez opieki, bez jedzenia od wielu dni. Dodatkowo ujawniliśmy w czasie czynności leżącą krowę, która na drugi dzień musiała być poddana eutanazji, ponieważ nie było dla niej ratunku

- mówi Sylwia Śliwa z Krynickiego TOZ-u.

Część psów została zabrana i jest pod opieką stowarzyszenia do walki z bezdomnością zwierząt "Przytul mnie" w Nowym Sączu. W działaniach pomagała również fundacja BONO

Nasze stowarzyszenie zabezpieczyło dziewięć piesków i mamy je w domach tymczasowych. Jesteśmy bardzo wdzięczni fundacji BONO, która wzięła do siebie pięć podhalanów, które żyły w najgorszych warunkach. Były to wielkie psy w maleńkich kojcach, niedożywione. Te psy miały naprawdę dramat

- mówi Joanna Otto prezes stowarzyszenia. 

Część zwierząt, przy współpracy z Gminą, zabrał drugi właściciel gospodarstwa. Na tym sprawa się jednak nie zakończy. Sylwia Śliwa z Krynickiego TOZ-u zarzuca gminie Stary Sącz brak odpowiedniej reakcji:

Po naszej interwencji pracownicy gminy przyjechali, ale ich działania uznajemy za bezskuteczne, ponieważ zwierzęta nie zostały zabezpieczone. Mało tego, pracownicy pozostawili psy w warunkach takich, w jakich je zastaliśmy.

Z zarzutami nie zgadza się burmistrz Starego Sącza Jacek Lelek, który twierdzi, że zaraz po zgłoszeniu, urzędnicy zaangażowali się w sprawę i podjęli niezbędne działania:

Zaczęliśmy prowadzić sukcesywne działania. Od tego czasu nieprzerwanie to miejsce jest monitorowane, prowadzone są postępowania we współpracy z towarzystwem, ale również działania podejmowane przez gminę we współpracy z właścicielem posesji oraz innymi podmiotami. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że te zwierzęta nie zostały pozostawione same sobie.

Sylwia Śliwa chce jednak, żeby sprawę prześwietliły służby kontrolne.

Zaniechanie gminy - brak kontaktu, ale też działań, które powinny zmierzać do natychmiastowego zabezpieczenia wszystkich zwierząt. Będziemy podejmować kroki przewidziane prawem i będziemy żądać odpowiedzi i przeprowadzenia kontroli w tej gminie przez Najwyższą Izbę Kontroli

- mówi Śliwa.

Gmina deklaruje że po wydaniu decyzji o odebraniu zwierząt, pomoże ona w szukaniu dla nich nowego domu.